Moje własne posty traktujcie z przymrużeniem oka, bo tutaj wchodzi zasada "unreliable narrator", wszystko jest pisane z punktu widzenia Jehana i przez jego osobisty pryzmat, nawet jeśli formułowane jako prawda absolutna. Bo w mniemaniu Jehana, on się nigdy nie myli.
Concombre nie miał się tam płaszczyć, a jedynie miało go nieco zatkać i kiwnięcie głową było bardziej odruchem na łgarskie manewry Jehana. Zerknę i zedytuję, jeśli rzeczywiście się za daleko machnąłem z tym. Jehan w sumie też się nie płaszczy, a stara się uklepać Assegaia. Gauthierowi też wciskał kit.
Co do flavouru to w opisie Perpignanu padło:
Cytat:
Nominally, the Bordenoir rule the city; Elani seldomly interferes with their decisions, but on rare occasions, she does point out potential consequences they may not have considered.
|
Wydźwięk tego jest taki, biorąc pod uwagę to "nominalnie", że Bordenoirowie rządzą w jakimś stopniu poprzez ciche przyzwolenie konsulatu, a Elani po prostu nie decyduje się korzystać ze swojej władzy. Taki w sumie delikatny balans tych sił wychodzi, gdzie wszystkie strony jakoś się równoważą i praktykują symbiozę i kompromis, a przynajmniej tak ja to widzę. Jehan zupełnie inaczej, jak stoi w poście.