Monaczko był zadowolony. Mieli więcej sprzętu niż daliby radę unieść... i do tego znalazła się gotówka. Niestyty, czuł na sobie spojrzenie Butcha co potwierdziło ukradkowe zerknięcie w jego kierunku. Odłożył ją na bok, nie było co przygarniać sobie forsy w tym niefortunnym momencie. Nawet zaczął sortować rzeczy na niezbędne i te nie koniecznie, gdy...
- Młody, chodź no tu...
Usłyszał. Nie było dobrze. Nóż Butcha leżał mu pod ręką, ale raczej mało prawdopodobne by chciał i go wykończyć zaraz po tym jak przyszedł mu w sukurs. Mógł tylko spełnić jego prośbę... chwytając pistolet udał się do niego wy uklęknąć na kolanie z jego boku. Tak by mieć i na niego i na chłopaka wgląd z bronią skierowaną ku piasku.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |