10-11-2022, 17:15 | #21 |
Reputacja: 1 | Zdrajca padł to i on odrzucił pistolet maszynowy już pusty i sięgnął po własny.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 10-11-2022 o 18:55. |
10-11-2022, 19:35 | #22 |
Reputacja: 1 | Mikhail przekonywanie d20=2 sukces Mikhail Tym razem agent na szczęście okazał się bardziej przekonujący, choć znaczenie miał zapewne nie tylko jego apel, ale i wycelowana w Troya broń. Chłopak powoli opuścił naszykowany już niemal do strzału pistolet, wzdychając z rezygnacją. W tym samym czasie Butch dotarł już do swojej ofiary i rzucił się na nią z nożem. Strzał zadudnił echem po wnętrzu ruiny. Najwyraźniej Kula nie został zraniony poważnie i tylko czekał za osłoną gotowy do odparcia ataku. Kula d20(+2 za karabin -1 za nerwy - 2 za zbroję Butcha)= 3 trafienie Butch sprawność d20=19 porażka Butch -5 do testów Butch zawył jak ranione zwierze, a chwilę potem krzyczeć zaczął Kula. Ze swojej perspektywy nie widzieli szczegółów, ale dostrzegali zakrwawiony nóż coraz to unoszący się i opadający w rytm krzyków mordowanego snajpera. Gdy było po wszystkim Butch usiadł ciężko na ziemi. Krew intensywnie ciekła mu z rany na piersi. Postrzał w ramię na szczęście w większości wyłapany został przez naramiennik jego pół-kolczej, pół-skórzanej zbroi. W oczach herszta widać było niepokojący miks satysfakcji i obłędu. Z jego ust wydobywał się niski, powoli wzbierający, charczący dźwięk, który dopiero po chwili zidentyfikowali jako rechot. |
14-11-2022, 18:23 | #23 |
Reputacja: 1 | Strzał, krzyk i krzyki towarzyszyły podejściu Lisa do chłopaka i odebraniu mu broni którą to następnie schował za pasem po ubraniem. W końcu, jeszcze mogła się przydać. Opróżniony pistolet maszynowy trafił do jego plecaka.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 17-11-2022 o 11:26. |
19-11-2022, 16:26 | #24 |
Reputacja: 1 | Gdy on kręcił się po wnętrzu ruin, zbierając broń i zapasy, Butch uważnie śledził go wzrokiem. Ciężko było jednak odczytać, co też mogło kłębić się w głowie wielkiego zbója. Jego spojrzenie, mimo że czujne, zdawało się częściowo nieobecne, jakby tylko wodził nim za postrzeganym ruchem. Jeśli chodziło o ekwipunek, nie wyglądało to tak źle. Po torbach, plecakach, worach i kieszeniach znalazł trochę zachomikowanego wyposażenia, którego bandyci z wrodzonej zapewne nieufności nie chcieli zgłosić innym. Przy tak uszczuplonym składzie osobowym żywności i wody mieli na dobre 4-5 dni. Nie licząc nawet mięsa z rozstrzelonych na zewnątrz jaszczurów. Do tego liny, haki i sporą część sprzętu obozowego, z którym wyruszyli, a także około siedemdziesięciu dwóch feniksów i trochę kuriozalnych upominków w stylu łańcuszka z zębów, czy lekko pociętego zdjęcia jakiejś rudowłosej kobiety w ciąży. W końcu Butch się odezwał. - Młody, chodź no tu... - pokazał ręką, że chciał, by Mikhail podszedł i nachylił się do niego. - Blisko, żeby gówniarz nie słyszał... |
24-11-2022, 15:35 | #25 |
Reputacja: 1 | Monaczko był zadowolony. Mieli więcej sprzętu niż daliby radę unieść... i do tego znalazła się gotówka. Niestyty, czuł na sobie spojrzenie Butcha co potwierdziło ukradkowe zerknięcie w jego kierunku. Odłożył ją na bok, nie było co przygarniać sobie forsy w tym niefortunnym momencie. Nawet zaczął sortować rzeczy na niezbędne i te nie koniecznie, gdy...
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
04-12-2022, 14:05 | #26 |
Reputacja: 1 | Mikhail Zbir utkwił wzrok w pistolecie, który młody agent trzymał w ręku. Prychnął. - Ha! Nie ufasz staremu Butchowi... Może to i dobrze. Trochę mnie chyba tym razem poniosło... - rozejrzał się po krwawym pobojowisku i odkaszlnął. Coś brzydko zarzęziło mu płucach. - Za cholerę nie rozumiałem, czemuś nie dołączył do innych, tylkoś bronił mnie. - zerknął na niego spode łba. - I w końcu chyba pojąłem. Tobie na skarbie zależało dużo bardziej niż tym tchórzom, mimo że nawet nie wiedziałeś, czym jest, ani czy go sobie nie wydumałem w moim chorym łbie... - w jego oczach zabłysła iskierka zbójczego intelektu. - Czemu ci tak zależy młody, co? Zacisnął dłoń kurczowo na okrwawionym nożu. Stanton Inżynier przemyślał słowa usłyszane od swojego szlacheckiego przyjaciela. - To ciekawe, że mieszkają tak blisko siebie. - Stanton chciał od razu wiedzieć więcej o okolicznościach spotkania. - Powiedz mi jak go poznałeś ze szczegółami? Kto do kogo podszedł. Co mówił w jakich okolicznościach wspomniał o tchórzliwym Markizie. Co w ogóle poza zbieżnym nazwiskiem skłoniło cię by pomylić tego zabijakę z tchórzem. Wygląd Archibald też opisywał? - Stanton zadał nie tylko ogólnikowe, ale i szczegółowe pytania. - Bo ja wiem, czy to akurat w tym momencie takie ciekawe… - odpowiedział mu zniecierpliwiony głos przyjaciela, który najwyraźniej nie rozumiał, do czego Stanton zmierza. – Ale skoro ci to ma pomóc, tedy daj mi się zastanowić… Było to podczas jakiegoś wcześniejszego przyjęcia, przedstawił mi się jako stary znajomy mego ojca, ale długo tego tematu nie pociągnęliśmy, bo i jako były Rycerz Alexiusa miał wiele ciekawszych historii do opowiadania i szybko zgromadził wokół siebie słuchaczy. O Charkovie, co to się lubił awanturować, ale szybko podkulał ogon, gdy tylko dano mu odpór, wspomniał przy okazji innej historii, już nawet nie wspomnę, która to z nich była, ale niestety zapadło mi to na tyle w pamięci, bym potem w przypływie emocji źle pokojarzył fakty. Wiesz zapewne drogi Stantonie jak to na takich przyjęciach bywa, dużo się działo, a i zacnych trunków nie żałowałem. Przerwał na chwilę i słychać było, że rozmawia z kimś innym. Stanton wychwycił tylko jakieś fragmenty, w których szlachcic starał się przekonać jednego z najętych nauczycieli, że nie ma teraz czasu na naukę rytualnej walki kijami togo, bo raczej mu się to w najbliższym czasie nie przyda i jednak preferowałby fechtunek rapierem. Potem było jeszcze kilka zdań, których inżynier już nie usłyszał. - Poganiają mnie tutaj srogo, muszę kończyć. - Gdybyś rozmawiał z ojcem o czymkolwiek w międzyczasie spytaj się go czy faktycznie zna Sir Archibalda. Tymczasem ucz się a ja idę z nim pogadać. Stanton ruszył czym prędzej by odnaleźć rycerza. Nie był do końca kogo spotka czy spiskowca czy rycerza ale głowa go już bolała od tego dramatu Aliego. Chciał jak najszybciej wyratować przyjaciela i wrócić do swoich spraw. Złote Berło pozwoliło mu przebyć drogę z powrotem do gwiezdnego portu Teb w niecałe pół godziny... Gdzie znowu czekał go obowiązek opłacenia rachunków za lądowanie. -15f Jednak nie miał za bardzo czasu na żałowanie grosza, bowiem pora pojedynku zbliżała się nieubłaganie. W biegu pozałatwiał portową papierologię i ruszył do Wewnętrznego Miasta. Pensjonat dla podróżujących szlachetnie urodzonych okazał się być naprawdę nietuzinkowym lokalem. Z tego, co kojarzył Stanton budynek niegdyś gościł teatr i obecny przybytek również pozostał tej stylistyce wierny. Cały hol przyozdobiony był gustownie dobranymi akcesoriami scenicznymi, zaś portier, który powitał go pełnym szacunku skinieniem głowy, miał na sobie długi staromodny płaszcz i tajemniczą alabastrowo-białą półmaskę zakrywającą część jego twarzy. W oddali, na końcu długiego korytarza dało się dostrzec wejście dla służby, przez które coraz to przemykała jakaś postać, znikając pospiesznie w pobliskiej wąskiej klatce schodowej. Dla gości przeznaczona była najwyraźniej inna, szeroka, zakręcona i kunsztownie zdobiona motywami paproci. |
05-12-2022, 11:16 | #27 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
13-12-2022, 16:59 | #28 |
Reputacja: 1 | Przekonywanie d20(+4 starał się ratować Butchowi życie) = 9 sukces Mikhail Zbir zaśmiał się boleśnie, łapiąc za okrytą pokrwawionym pancerzem pierś. - Długi?! Po prostu cholerne długi?! - wyraźnie ciężko mu było uwierzyć. - Jak ci się uda, młody, to długami nie będziesz musiał przejmować się do końca twojego zasranego życia! Też mi coś, długi... Wyraźnie spodziewał się bardziej dramatycznej odpowiedzi. - No ale dobra... - spoważniał, wsłuchując się we własne rzężenie płuc. - Jak słychać nie pociągnę już długo, tedy bacz, co ci rzeknę... I opowiedział mu wszystko, klnąc przy okazji na czym świat stoi, świadomy, iż to nie jemu przypadnie wielka nagroda. W końcu zabrakło mu sił nawet na to i ostatnie słowa wyszeptał słabnącym głosem. +1PD Kilka godzin później zostawili za sobą pobojowisko oraz wodza szajki i ruszyli w zamieć, mając w głowie jedynie jego niejasne, chaotyczne wskazówki. Opisany bunkier znaleźli dwa dni później. Młody poszukiwacz wody faktycznie niejednokrotnie okazał się przydatny i dużo sprawniejszy niż wskazywałaby na to jego rana, choć bez wskazówek Butcha zapewne minęliby zejście zupełnie nieświadomi, że w ogóle istnieje. Wąski szyb poprowadził ich ku rozległym starożytnym podziemiom. Duchy tych ruin nadal czuwały. Tu i ówdzie nagle budziły się z trzaskiem stare lampy wykrywające ich ruch. Musieli współpracować, by przeprawiać się przez rumowiska i rozpadliny. U ujścia jednego z niewielu zachowanych korytarzy napotkali też świeższe ślady bytności. Dziury po kulach i trupy mężczyzn, liczące pewnie koło parudziesięciu lat. Zaś w wysokiej sali wieńczącej ów korytarz zobaczyli coś, co wpierw wzięli za majestatyczną rzeźbę wojownika częściowo wprawionego w ścianę pomieszczenia. Dopiero po paru chwilach w pół mroku dało się zauważyć, iż była to potężna humanoidalna maszyna stojąca w jakimś, zapewne serwisowym, zagłębieniu. Nagle pomieszczeniem wstrząsnął niski wibrujący głos. - KIM JESTEŚ, CZY JESTEŚ MOIM DOWÓDCĄ? Perecepcja d20(-2 ciemno)= 13 porażka Skupiony na znalezisku agent dopiero kątem oka zauważył, jak usta towarzyszącego mu, oczarowanego maszyną chłopaka wpierw zadrżały, a potem zaczęły się poruszać. |
19-12-2022, 15:25 | #29 |
Reputacja: 1 | Butch? Wyzionął ducha... został sam z niepenym młodym. Szybko sprawdził stan broni i usiadł do negocjacji z ocalałym z napadu i niedługo potem mieli umowę.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |