Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2022, 14:52   #82
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Rzeka Amazonka, Brazylia.
26 czerwiec, 1930 rok.
Czwartek, około 16.

"Pyr, pyr, pyr, pyr…" pracował sobie silnik łajby, a oni płynęli po Amazonce.

Piraci i ich ofiary zostali daleko w tyle. Nikt nic głupiego nie zrobił, i wszystkich miejscowych zignorowano, zostawiając ich ze swoimi sprawami. Z jednej strony, dosyć nieciekawe zagranie, z drugiej, może i tak było lepiej. Gdyby wmieszali się w nie swoje sprawy, jeszcze rzeczni piraci chcieliby dokonać jakiejś zemsty… i to niekoniecznie na nich, a chociażby na kapitan i jej załodze łajby. W końcu towarzysze byli tu tylko "przelotem", a pozostali tu żyli cały czas…


Wkrótce zatrzymano się przy jakiejś większej wiosce, usytuowanej oczywiście przy rzece, a właściwie to i na jej obu brzegach.

Kapitan i bosman rozmawiali przez dłuższą chwilę z jakimiś facetami, otrzymali od nich pieniądze, po czym na łajbę wmaszerowało kilku miejscowych, i zaczęli wyładowywać jakieś towary.

- Zostaniemy tu tak ze dwie godziny - Wyjaśnił towarzystwu bosman, podczas gdy ze statku ubywało worków, skrzynek, i beczek - Możecie zejść na ląd, coś zjeść, kupić prowiant, i takie tam… ale kobiety niech nie chodzą same. Zawsze ma z nimi być facet. I macie być uzbrojeni, różnie to bywa…

- I nie róbcie w spodnie. Nie odpłyniemy bez was, nie jesteśmy tacy. Statek będzie dawał sygnały bucząc, na kwadrans przed odpłynięciem - Dodała kapitan, sama schodząc na ląd, i oddalając się od łajby, by po chwili zniknąć gdzieś między chatami wioski.

Paru towarzyszy uniosło w zdumieniu brwi.

- Wszyscy nas tutaj znają - Wyjaśnił bosman, szczerząc zęby - Wszyscy znają i kapitan, i jej tu nikt nie rusza… kiedyś paru próbowało, i źle skończyło…

~

W wiosce był bar!


W nim zaś, oprócz alkoholu, można było i coś przekąsić. Oczywiście porozumiewając się po portugalsku. Wybór był spory, a wszystko było świeże, w brzuchach zaś burczało… czas więc spróbować miejscowej kuchni!

Zaserwowano im Pão de Queijo, co można było najprościej nazwać… serowymi bułeczkami, wraz z Farofa - zasmażana mąka, wymieszana z bekonem, ryżem, i fasolką… warzyw w niej również było sporo.

Smakowało.

Do tego nawet zimne piwko, czy i coś mocniejszego, co przynosiło ulgę w tych upałach. Nie było źle… miejscowi byli mili i uśmiechnięci, i bardzo chętnie brali za zapłatę angielskie funty. A wszystko i tak w sumie było tanie.

~

Po jakiejś godzince przebywania w wiosce, po posiłku, zaczęli się schodzić ku towarzystwu miejscowi, dużo miejscowych. Ale nie byli agresywni, nie byli nachalni, ale trochę upierdliwi, już tak. Dwa tuziny gadających i gadających osób, zachwalający swoje wyroby i towary, chcący je sprzedać… Warzywa, owoce, wisiorki, tytoń, ryż, miejscowe słodycze, nawet kury. Jakieś śmieszne klapki, spódniczki, kapelusze, różne różności.

No i w końcu pojawiły się i "panienki".

- Heeeeeej słodki! Chcesz fiku-fiku? - Gdakały po portugalsku, do męskiej części wyprawy - 2 funty, 2 funty!








***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 27-11-2022 o 15:16.
Buka jest offline