Dziwne okoliczności otaczające Fort Przełomu nie tylko skutkowały w tajemniczym zniknięciu obsady posterunku, ale i wymusiły na Finnseachu zmianę porannej rutyny. Elf lubił swoje przyzwyczajenia i wypracowane przez dekady wzorce zachowań, lecz nie miał w planach narzekać na przymus zmian. Innej możliwości wszak nie było, toteż po wizycie w pierwszym pomieszczeniu do którego wtargnął jeszcze nie tak dawno temu i wyswobodzeniu mapy z okowów ramy w której była zawieszona, udał się na spoczynek bez wdawania w większe rozmowy, oznajmiając tylko zdawkowo, że weźmie poranną wartą. W taki sposób mógł zachować chociaż część porannej rutyny - pobudkę skoro świt.
Gdy reszta współpracowników zaczęła powoli rozpoczynać dzień i jego warta oficjalnie dobiegła końca, Finnseach oddał się swoim porannym rytuałom, zamykając w jednym z budynków dla zachowania prywatności. Medytacja z gladiusem trzymanym w dłoniach pozwoliła mu ponownie spleść magiczne energie i przywdziać je niczym drugą, obronną skórę, ale nie skończyło się na tym. Elf sięgnął następnie po swoją wierną rohatynę, ujmując ja sakralnym niemalże gestem i zaczynając zaśpiew w staro-elfickim. Antyczna niemalże pieśń uciekła melodyjnie spomiędzy warg uczonego i ustała dopiero wtedy, gdy włócznia rozsypała się fraktalnie w smukłych dłoniach, jednocząc się z jego jestestwem.
***
Powrót do Paleniska przebiegł bez większych wrażeń, podobnie jak oczekiwanie na spotkanie z szeryf Adaelą. Finnseach odrobinę czasu wykorzystał jedynie na wizytę w sklepie, by sprzedać rzeczy wyniesione z Fortu i stawił się ponownie w Kamiennej Sali, wykorzystując pozostały czas na prędki posiłek. Samo zdanie raportu również przebiegło gładko, głównie dzięki notatkom Jina i elf milczał podczas spotkania, nie mając nic do dodania. Zapłatę przyjął bez większego entuzjazmu, skinąwszy tylko oszczędnie głową.
A gdy do środka wpadł strażnik wraz z burzowymi podmuchami, Silistar dokończył resztki posiłku i opróżnił czarę z rozcieńczonego wina, podnosząc się ze swojego miejsca. Słowa szeryf i prośba o pomoc nie zaskoczyły go w najmniejszym stopniu.
—
Oczywiście, pani szeryf — oznajmił krótko. —
Zacznę od młodego wieszcza.
Silistar opuścił budynek prędkim krokiem.