Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2022, 01:23   #334
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Tak jak łatwo dmuchnięciem zgasić płomyk tańczący słabo na świeczce, tak samo szybko straciły blask oczy Leiko, znów ciemniejąc w bezradnej zadumie.

-A Dasate Ginari i jego bratanek? Nie zwrócili na siebie Twojej uwagi? Młody Yasuro dostał rozkazy, aby pozostać w Miyaushiro. Mam nadzieję, że nie przypłacił tego schorzeniem, które dotykało niektórych samurajów Hachisuka i przedwcześnie przyprószało ich włosy bielą -wspomnienie uśmiechów Gozaemnona, tego w ludzkiej masce i tego krwiożerczego po zrzuceniu przez niego starego ciała, przyprawiło ją o grymas -To byłoby.. problematyczne.

- Klan Dasate nie przebywał wtedy w Shimodzie. Obaj są tutaj w stolicy. Nie wydaje mi się jednak, by byli oni nastawieni sceptycznie do mnichów. Cóż… Ginari-sama jest osobą zamkniętą w sobie i trudno odkryć o czym naprawdę myśli.
- zadumała się Iruka i wzruszyła ramionami. - Ani alkohol, ani moje sztuczki nie potrafiły rozwiązać jego ust.

-Możliwe, że wieść o mojej śmierci poruszyła jego bratanka, choć.. zapewne nie na tyle, żeby dopatrywał się w niej winy mnichów lub swego klanu. Czasem łowcy po prostu giną na polowaniach
-nie martwa, co najwyżej nieco odrętwiała od siedzenia, Leiko poprawiła się na tatami. Odruchowo wygładziła też kimono na swych udach, choć.. nie była nawet pewna, czy materiał utkany przez pająki był podatny na zagniecenia -Muszę przyznać jedno tym mędrcom z Chin. Wyjątkowo dobrze trzymają się z dala od własnych intryg, wykorzystując do wszystkiego swoje wierne pupilki. Dlatego tak ciężko jest znaleźć wyraźny ślad świadczący o ich złowrogich zamiarach, który zaburzyłby tę iluzję dobrodusznych i bezbronnych staruszków.

-Hai.
- przyznała Iruka i sama się zamyśliła. - Możliwie że żal po śmierci bratanka, acz…- potarła swój podbródek kciukiem.- Poznałam go już kilka miesięcy temu i w zasadzie wtedy też robił wrażenie trudnego do rozgryzienia. A i… choć pewności mieć nie mogę, to nie wydaje mi się by jakikolwiek Dasate wyruszył do Shimody, a tym bardziej tam zginął, acz… mogę się mylić Leiko-san. Przyznaję, że przez ostatnie dni się obijałam i nie mogę się pochwalić najświeższymi nowinkami.

-Żal po śmierci.. bratanka?
-powtórzyła Maruiken zaniepokojona tymi słowami siostrzyczki. Tym bardziej, że opuszczając stolicę zostawiła młodzika powracającego do sił. Hai, zmieszanego i zaczerwienionego po uszy, ale jednak w dobrym zdrowiu -Poznałam młodego Yasuro i jestem pewna, że nie przebywał on w Shimodzie w trakcie rytuału. O jakim zatem żalu mówisz?

Iruka spojrzała na łowczynię, zarumieniła się zawstydzona i pokręciła głową.- Emmm… mogłam cię źle zrozumieć. Wybacz, ostatnio… - machnęła ręką.-... kiepsko sypiam i w ogóle… przypuszczam, że mój Rasume przemilczał fakt, że… trochę się zaniedbałam. Ale… - uniosła dłoń celując palcem w dach.- …masz moje słowo, że gdy spotkamy się znów, będę w szczytowej formie. Na szczęście mój Rasume pilnuje mnie, gdy sama przestaję pilnować swoich pleców. A jak u ciebie ? Wspomniałaś, że nie przybyłaś sama? Interesujące to towarzystwo? Masz wśród nich swojego Rasume? - dodała na koniec żartobliwym tonem.

-Może -odparła Leiko wymijająco, i nic nie wskazywało na to, aby siostrzyczka miała wydobyć z niej więcej informacji. Przynajmniej do czasu, aż w kąciku jej malowanych fioletem warg zaigrał figlarny uśmieszek. Czymże byłoby spotkanie dwóch kobiet, dwóch przyjaciółek, gdyby choć raz ścieżki ich rozmowy nie zeszły na męski rodzaj?

-Chyba tak, choć ja go nazywam moim tygrysem. Jest zwinny, ma ostre i zabójcze pazury, które nieraz okazały się bardzo cenne na tych niebezpiecznych ziemiach. I zapewne wiesz, jak nie przepadam za nadmiernym poleganiem w misjach na kimś obcym, ale gdyby on mnie nie pilnował w Shimodzie, to teraz siedziałabym zamknięta w lochach klanu, zdana na łaskę mnichów - jej uśmiech powiększył się nieśmiało, niepewnie - Mateczka nauczyła nas samodzielności, jednak taki Rasume lub tygrys potrafią bardzo ułatwić nasze zadania, ne?

- Hai… i uprzyjemniają świętowanie sukcesu.
- zaśmiała się cicho Iruka i zamyśliła się. - Samodzielność naszej siostrzyczce nie wyszła na zdrowie, ale… my tu jesteśmy by ją uratować. I powinnyśmy wypić za to…
Stuknęła w papierowe drzwi palcami dodając głośno.- Rasume, przynieś nam sake i dwie czarki. I coś do zjedzenia.
Usłyszały tylko krótkie - Hai.

Maruiken w zadumie wsłuchiwała się w oddalające się kroki mężczyzny.
-Czy jesteśmy pewne, że nasza siostrzyczka nie miała żadnej pomocy w stolicy? Na początku swojej misji mogła swobodnie poruszać się po Miyaushiro i nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby swoim urokiem zawładnęła czyjeś myśli, ne? - rozważała na głos, unosząc przy tym wysoko jedną brew - Może jakieś serce w mieście wzdycha z tęsknotą za piękną Yuriko? Najlepiej jakieś odważne serce, któremu niestraszni są mnisi..

- Cóż… nie natknęłam się na nikogo takiego. Niemniej nie udało mi się dotrzeć do przedstawicieli najpotężniejszych rodów w stolicy. Więc może ktoś tam… do niej wzdycha, ale…
- wzruszyła ramionami Iruka. - Ja nic o tym nie wiem.

-A które to rody są najpotężniejsze pośród Hachisuka? Przyznaję, że przede wszystkim miałam do czynienia z rodem Dasate. Ale młody Yasuro nie jest zbyt wpływowy, a tak jak sama mówiłaś, Ginari zaś jest skryty i niewzruszony na kobiece wdzięki
- łowczyni z pewnym.. zaskoczeniem odkryła, że pewna nowa, niespodziewana twarzy wyłoniła się z jej myśli. Piękna twarz, zachwycająca i łamiąca serca -Ciekawa jestem, czy chociaż podszepty Słodyczy Lotosu potrafią nagiąć jego myśli. Podobno jest bardzo wpływowa. Być może.. to właśnie z nią powinnam się rozmówić, a nie z kolejnymi mężczyznami.

- To będą Taika, Dasate, Yokumi, Heira, Hatsuma, Oyama… choć ci bardzo ostatnio stracili na znaczeniu, a Tamura zyskali w oczach daimyo. Jumai, choć nie tak ważni jak kiedyś, Ofu… chyba…
- Iruka podrapała się po głowie.- … chyba to wszyscy. Możliwe że jakiś ród pominęłam, ale to są te… najważniejsze.

-Hai, z częścią z nich już skrzyżowały się moje ścieżki, ale o pozostałych.. nawet nie słyszałam
- powiedziała Leiko nie bez zdziwienia. Ale to nieobycie pośród klanowych rodów przyprawiło ją tylko o kolejny uśmiech oraz skinięcie głową - Ah, zatem już wiemy, o czym będziemy rozmawiać przy sake. Opowiesz mi o nich, o ich pozycji w klanie oraz słabościach, dobrze siostrzyczko? Te informacje mogą okazać się przydatne, kiedy dotrę do stolicy.

- Ugh… za wiele wymagasz…
- zaśmiała się siostrzyczka i pokręciła głową. - Nie poznałam wszystkich i nie miałam możliwości przeniknięcia do pałacu. Hatsuma Umaru i Jumai Hataro są oczywiście najważniejsi. To doradcy daimyo, a on słucha ich opinii i rad, acz… coraz częściej postępuje jak podpowiedzą mu Chińczycy. Ich słowo jest ważniejsze niż każdego w pałacu. Rody takie jak Ofu czy Tamura- machnęła ręką - … znam tylko ze słyszenia. Mają swoje wpływy, ale wiesz… są tylko odrobinę powyżej przeciętnych rodzin samurajskich.

- Ale te rody nadal są na tyle ważne, że nawet teraz wolno im wchodzić i wychodzić z zamku, tak?
-upewniła się Leiko - A pozostali? Taika, Yokumi i Heira? Jest wśród nich ktoś wart naszej uwagi? Ktoś, kogo mogłabym użyć, aby zbliżyć się do Yuriko?

- To nie takie proste. Nawet będąc blisko mojego samuraja… ważnej osoby w klanie. Nawet wtedy nie zostałam ni razu wpuszczona, ani razu zaproszona do zamku. A moje sugestie by tam się z nim udać… były przez niego zbywane żartem. Niestety kochanki bushi nie są osobami, którym wolno zaszczycić swoją obecnością dwór daimyo.
- wyjaśniła Iruka i wzruszyła ramionami. - Jak już wspomniałam, mnie udało się raz… ale w przebraniu służki. Jako kochanka Iworiego… nie byłam godna by tam wejść.

Gdy to mówiła, Rasume przyniósł sake, czarki i nieco sushi do podjadania. Przysiadł w milczeniu, by napełniać puste naczynka.
- Nie znam tak dobrze nikogo z tych klanów. Oyama-dono przedstawił mi kilku z nich, ale… nie miałam okazji wyrobienia sobie zdania na temat któregokolwiek z nich.- zadumała się tymczasem Iruka.

Jakie szczęście, że Leiko nie tyle znała, co wprost miała pod ręką byłego lorda klanu, który zaś powinien znać te rody ze swego dawnego życia. Z tego powodu nie była zawiedziona tym brakiem informacji od Iruki. Wręcz przeciwnie.

-Skoro kochanki samurajów nie mają na tyle wysokiej pozycji w klanie, aby wpuszczano je za bramy zamku, to powinnyśmy pójść do krok dalej, ne? -słowa wypowiadała enigmatycznym tonem pasującym do dwóch, cóż, teraz już trzech intrygantów. Tylko w jej oczach migotały żartobliwe iskierki - Najwyższy czas, abyśmy znalazły sobie wpływowych mężów, siostrzyczko.

Iruka wybuchła śmiechem słysząc te słowa.
- Ach… dobry żart. Wiesz przecież dobrze że wędrowna artystka czy łowczyni Oni to marny materiał na męża, chyba że… - przyjrzała się z ciekawością spojrzeniu.- Masz jakiś pomysł na intrygę?

-Iye. Jeszcze nie
- łowczyni odpowiedziała jej z równym rozweseleniem i krótkim śmiechem -Jak dotąd kończyłam wszystkie moje misji bez potrzeby sięgania po tak.. drastyczne kroki. Ale jeśli nie znajdę innego sposobu na uratowanie Yuriko, to.. kto wie? -uniesioną dłonią przesłoniła swe usta, w urokliwej i jakże nieudanej próbie ukrycia swego rozbawienia -Może nie będę miała innego wyboru, jak tylko wejść w tak nową rolę. A znam przynajmniej jednego samuraja z tych ważnych rodów, którego potrafiłabym nagiąć do skradnięcia mej dłoni.

- Hai… łatwo mi sobie wyobrazić jak owijasz biednego bushi wokół swojego palca i nakłaniasz do małżeństwa, ale…
- przypomniała jej Iruka mentorskim tonem. - Sam ożenek to nie taka prosta sprawa. Wymaga przygotowań do ceremonii i poradzenia sobie z rodziną niechętną takiemu skandalowi. Ożenek wymaga czasu, dużo czasu. A tego chyba nie mamy za wiele, ne?

- Ah, toż sam młodszy brat daimyo gotów był sprzeciwić się poważnym lordom klanu w imię swej miłości do Słodyczy Lotosu. A zatem i ja mogłabym wzbudzić w moim samuraju podobny ogień
-stwierdziła Leiko jeszcze z tą nutką figlarności w głosie. Słabnącą nutką, która całkiem zniknęła wraz z machnięciem ręką - Ale masz rację, masz rację. Ona już zbyt wiele czasu spędziła w rękach Hachisuka, a ja.. -westchnęła ciężko - Ja zbyt wiele czasu zmarnowałam będąc łowczynią Oni, zamiast dobrą siostrą dla Yuriko.

- Cóż…
- westchnęła Iruka uśmiechając się lekko.- … ja nie udawałam łowczyni Oni i też nie dotarłam do niej. Nie zadręczaj się tym, gdyż nie sądzę by bezpośrednia próba wykradnięcia naszej siostrzyczki miałaby szansę na sukces. Za dużo tam ninja przebywa chroniąc siedzibę daimyo.

- Być może potrzebujemy świeżego spojrzenia na naszą sytuację, wyjścia poza ramy naszych nauk i doświadczenia
- rozmyślała cicho Maruiken - Rozmówię się później z moimi towarzyszami. Oczywiście, nie wiedzą wszystkiego, ale wiedzą wystarczająco i co najważniejsze, nie są przyjaciółmi klanu. Wobec tego ich punkt widzenia może okazać się pomocny.
Łowczyni dostrzegała pewną.. przewrotność w tym, że chociaż Iruka była powierniczką większości jej sekretów, to teraz posiadała też tajemnice tylko z Kojiro i Sakusei. I nie była gotowa, aby podzielić się nimi ze swoją zaufaną siostrzyczką. Jeszcze nie.

- Z pewnością potrzebujemy pomocy i… - tu Iruka wyraźnie się zawahała nim rzekła. -... nie jestem pewna czy możemy liczyć na nasze siostrzyczki w tym względzie.

-Hai. Trudno mi nawet dopuścić do siebie myśli, że nie możemy ufać naszym siostrzyczkom, ale..
-malowane brwi Leiko przymarszczyły się mocno, odzwierciedlając jej niedowierzanie własnym ostrożnie wypowiadanym słowom - Rzeczywiście będzie najbezpieczniej, jeśli przynajmniej przez jakiś czas będziemy polegały tylko na sobie. I w związku z tym.. -pochyliła się, żeby ująć w dłonie jedną z czarek wypełnionych sake - Mam problem, droga siostrzyczko. Nic tak poważnego jak oddech klanu na moim karku, ale ciągle może się okazać drażniące podczas mojej misji w Miyaushiro. Towarzyszy mi pewien łowca, młody i bardzo, bardzo gorliwy. Tak bardzo, że najchętniej nie odstępowałby mnie ani na krok w dzień i w nocy. Wyobrażasz sobie, jakie to będzie problematyczne, szczególnie kiedy mam być martwa. W trakcie łowów był przydatny, teraz zaś.. może się okazać przeszkodą..
Smukłymi palcami delikatnie kołysała naczynkiem, a sponad wzburzonej tafli trunku spoglądała na Irukę -Miałam nadzieję, że posiadasz w zanadrzu jakieś śliczniutkie dziewczątko, które zawróci mu w głowie i odwróci ode mnie uwagę.

- Cóż… w Miyaushiro jest dużo kurtyzan i gejsz. Jeśli masz dość pieniędzy do ich wynajęcia którejś z nich, to nie widzę problemu. Duże miasto zawiera wiele rozrywek dla młodego mężczyzny z pełnym mieszkiem
.- zadumała się Iruka i pokręciła głową.- Dwie śliczne aktorki to zaproszenie kłopotów. Nie potrzebuję rywalizacji z inną niewiastą podczas misji, więc moja trupa aktorska to sami mężczyźni.

-To prawda. Póki co każda moja współpraca z tutejszymi kobietami okazała się dość.. kłopotliwa. Towarzystwo mężczyzn zwykle jest przyjemniejsze
- zamruczała łowczyni w zgodzie. Leniwie zamoczyła wargi w sake. I jeszcze raz, i kolejny. Niestety, żadna z kropel spływających jej przez gardło nie była w stanie osłodzić, ani choćby złagodzić wieści, jakie usłyszała w tym pokoju. Nie należała do osób potrafiących zapić swe niepewności w alkoholu.
Dlatego posmakowana sake przyprawiła Leiko tylko o lekko melancholijne westchnienie -Ah.. czekają mnie pracowite i skomplikowane odwiedziny stolicy, ne?

- Nie wiem. Jak planujesz rozegrać swój pobyt w mieście?
- zapytała Iruka i zamyślając się dodała.- Z pewnością nie chcesz przyciągać uwagi daimyo do swojego “powrotu do świata żywych”, ale… co poza tym… chcesz zrobić?

-Przyjmę nową rolę i nową maskę, aby móc swobodniej poruszać się po mieście. I skupię się na dotarciu za bramy zamku, albo.. na wypędzeniu z niego siostrzyczki i jej strażników. Może właśnie lepszym rozwiązaniem będzie wywabienie ich ze środka, niż samotne przekraczanie murów tego gniazda pająków..
- łowczyni zadumała się chwilę nad tym nowym pomysłem. Przez krótką chwilę zaledwie, po której tylko wzruszyła ramionami -Ah, ale nie wiem jeszcze w jaki sposób. Tego dowiem się dopiero w Miyaushiro.

- Ja będę musiała wpierw pozbierać moich ludzi, a potem zacznę zbierać informacje. Tym razem wrócę do stolicy potajemnie. Na razie koniec z przedstawieniem teatralnymi. Za bardzo rzucają się w oczy.
- oceniła Iruka rozmyślając.

- Jeśli dobrze pamiętam, to ostatnim razem wasza sztuka przyciągnęła niemałą publiczność, w tym również ważne postaci klanu - ciepły, pełen podziwu uśmiech wkradł się na wargi Leiko - Wątpię, aby zezwolili naszej siostrzyczce na luksus oglądania waszego przedstawienia.. ale może raz jeszcze lordowie i damy Hachisuka skuszą się na opuszczenie zamku, aby zobaczyć kolejną opowieść o bohaterstwie i namiętności? Czyż nie potrzebują pocieszenia po tak wielkiej porażce w Shimodzie?

- Hai… przyznaję że jest taka możliwość. Jak jednak wykorzystamy taką sytuację?
- zapytała Iruka spoglądając na Leiko. - Mogę przygotować takie przedstawienie, acz wolałabym żeby było ono już częścią gotowego planu.

- Nie mam planu, co najwyżej.. kilka jeszcze mglistych pomysłów
- rozmyślała w spokoju łowczyni, kciukiem bezwiednie zataczając kółka na trzymanej czarce. - Niestety nawet najwspanialsze wasze przedstawienie nie uczyni zamku opustoszałym. Dlatego najpierw muszę rozmówić się z kimś lepiej zorientowanym w tajemnicach jego korytarzy i ukrytych zakamarków.

- W takim razie przygotuję przedstawienie, gdy taki plan powstanie. Obecnie wolę nie przyciągać niczyjej uwagi do tego, że… sprzeciwiam się poleceniom Mateczki wracając do stolicy.
- stwierdziła cicho Iruka.

Siostry już długo rozmawiały, a wcale jeszcze nie wyczerpały wszystkich interesujących tematów. A chociaż nie potrzebowały zachęty do dzielenia się ploteczkami, to sake na pewno uprzyjemniała im resztę wieczoru.

Tyle czasu tonęły w klanowych intrygach, że cudownie głębokim odetchnięciem okazało się wspólne rozmyślanie nad motywem kolejnego występu Iruki oraz jej trupy. Łowczyni ani odrobinę nie wątpiła w ich talenty, wiedziała że zawsze przyciągali niemałą widownię. A jednak tym razem ich zadaniem byłoby skuszenie Hachisuka do porzucenia nadmiernej ostrożności i wyjścia zza bezpiecznych murów zamku. Czego teraz pragnęły ich serca dotknięte porażką i koszmarami Shimody?

Opowieść o bohaterstwie i nadzwyczajnych pojedynkach z bestiami? O miłości przezwyciężającej wszystkie przeciwności losu? O życiu zwykłych ludzi.. iye, iye. Z pewnością ważni lordowie klanu byli bardziej zainteresowani sztuką o podobnych im samurajach, bądź o takich, których chcieli w sobie widzieć. Sprytnych, inteligentnych, utalentowanych, niezwyciężonych i pożądanych.
Być może sceny prezentowane na deskach teatru powinny być lekko inspirowane wydarzeniami z ziem Hachisuka, aby zachęcić widownię do rozmyślań? Oh, niezbyt głębokich. Nie chciały przecież, aby myśleli zbyt dużo, mogłoby to tylko ściągnąć zagrożenie na Irukę oraz jej aktorów.
A może wprost przeciwnie - coś lekkiego i wesołego, takiego do pośmiania się i odsunięcia na bok zmartwień oraz lęków. Łagodzącego nadmierną czujność.

Leiko podsuwała swoje pomysły, jednak to przede wszystkim jej siostrzyczka aż promieniała swoim natchnieniem. To był jej żywioł. Jej pasja. Jej miłość.

Aż dziw, że później jakimiś pokrętnymi ścieżkami dotarły do.. śmierci. Nie był to tak pogodna rozmowa jak ta o teatrze, ale też nie tak ponura jak mogłoby się wydawać. Leiko jedynie pragnęła zaspokoić swoją ciekawość o tym, co przecież było nieuniknione po tak wielkiej porażce w Shimodzie. O pogrzebach tych, którzy zginęli pod falą nacierających demonów. Jeśli tak wielu samurajów zginęło tamtej nocy, to zapewne cała stolica na długo pogrążyła się w żałobie, ne?

Iye. Wprawdzie pogrzebów było wiele, lecz większość z nich była prywatnymi ceremoniami, w których brały udział tylko rodziny zmarłych. Iruka nie miała do nich dostępu. Co innego pogrzeb samego Oyama Iwori, generała klanu oraz kochanka Kurai Hany. Hai, to było wydarzenie, które zmusiło nawet najważniejszych lordów do opuszczenia strzeżonych murów swoich posiadłości i zamku. Jednak ta chwilowa wolność nie obejmowała ich konkubin i dwórek, więc siostrzyczka nie miała okazji zobaczyć choćby mgnienia biednej Yuriko.

Podobno zapach kadzideł jeszcze unosił się w powietrzu, kiedy Iruka opuszczała Miyaushiro. Jednak nikt ich nie zapalał dla łowców zabitych na polowaniu w Shimodzie. Nikogo nie interesował los ich ciał porzuconych na polu bitwy, tuż obok trucheł ubitych demonów. Szczęśliwcy mogli liczyć, że eta zajmą się ich ciałami. Pozostałych zostawiano na pastwę dzikich zwierząt oraz żarłocznych Oni, które przetrwały tamtą noc albo dopiero przybyły zwabione smrodem śmierci. Mało który łowca otrzymywał własny grób.
Zapewne równie parszywy los czekałby na Leiko, gdyby rzeczywiście zginęła tamtej nocy. Ninja i kunoichi nie różnili się tak bardzo od łowców Oni.

Sake czyniła rozważania o teatralnej sztuce jeszcze przyjemniejszymi, osładzała również rozmowy o śmierci i pogrzebach. A jednak ta płynna radość i odwaga nie była w stanie zachęcić siostrzyczek do podjęcia tematu.. zdrady. Ta była straszniejsza od każdego demona, od każdego spisku obmyślanego przez mnichów. Wcześniej nazywały ją innymi słowami- “sprzeciwianiem się”. Hai, to brzmiało łagodniej. W tym określeniu nie kryło się ostrze wbijane w plecy. Sprzeciwiać mogły się dzieci swoim rodzicom, i chociaż wiele nerwów zostawało przez to nadszarpniętych, wiele słów wypowiadanych w gniewie, to nikt nikomu nie wbijał ostrza w plecy. Może dzieci czekała jakaś kara, może dodatkowe obowiązki, może dni pełne napiętego milczenia w domu. Jednak w końcu burza ustępowała słońcu, miłość zwyciężała z konfliktem. Toż rodzina jest najważniejsza, ne?

Dlaczego zatem pomimo chichotów i wymienianych ploteczek, uśmiechów i przelewanej sake, wzajemnej obecności dodającej tak wiele otuchy, obie siostry tak zwinnie omijały ten drażliwy temat? Dlaczego myśli o drogiej Mateczce, zamiast rozgrzewać ich dusze ciepłem miłości i poczuciem bezpieczeństwa, otulały je dojmującym chłodem niepokoju i wątpliwości?
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem