Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2022, 11:49   #84
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Szanowna kumpela profesora Blooma, czyli pani Iris Rogers starała się go do tej pory albo ignorować, albo trzymać jak najdalej się da, co właściwie na jedno wychodziło, reporter uznał jednak, że skoro nie może wyjść siedząc na wózku oraz jakby nie było, jest ich towarzyszką, pozwolił sobie udać do niej i po prostu zapytać.
- Idę na zakupy na brzeg, mogę coś pani wziąć przy okazji – zaproponował. Cóż Iris Rogers kiedyś mówiąc o nim wyraziła się imieniem, ale nie przypominał sobie faktu, żeby się sobie oficjalnie przedstawili. Spośród towarzyszy, jedynie pastor wyraził taką chęć oraz przy pannie Joyce jakoś samo wyszło podczas ich chwilowej bliższej znajomości. Choć był to absolutnie tylko można by rzec wyskok poza normalność, ale mówienie po imieniu pewnie pozostało. Pewnie, bowiem akurat przy rejsie nie widywał Sarah Joyce, więc owo mówienie sobie po imieniu było tylko elementem przypuszczenia. Zaś Daniel i John trzymali się swoich ścieżek na uboczu również nie wyrażając chęci grupowej integracji.

Iris Rogers przypuszczalnie miała w głębokim poważaniu takie rozważania. Po prostu ucieszyła się stwierdzając:
- Żarcie i alkohol – wyraźnie była zadowolona, że wreszcie zje coś świeżego oraz popije procentami. Wątpiące spojrzenie reportera wskazywało, iż wcale nie jest przekonany, że osoba postrzelona mogłaby strzelić sobie kopa miejscową wódą, czy czym tam, ale cóż, skinął potwierdzająco oraz czym prędzej ruszył na brzeg.

Reszta była w miarę prosta. Trochę żarcia, trochę picia oraz udawanie, że się nie zna portugalskiego przy niektórych.
- English, please – słowa te niektórych zniechęcały, choć innych nakręcały jeszcze mocniej. Szczególnie tych, co znali trochę język angielski. Oczywiście byli tacy również, co kompletnie nie znając próbowali na migi. Szczególnie panienki, ale akurat owe reportera nie interesowały kompletnie.

Rozglądając się po półkach spostrzegł cachaçę bardzo popularny rum produkowany z fermentowanego soku trzcinowego. Mocą porównywalny do wódki. Najczęściej lekko owocowy oraz trochę cierpki. Uznał, że może Iris posmakuje. Wytwarzana przez jakąś miejscową destylarnię w całkiem ciekawie wyglądającej butelce. Kupił dla Iris, kij wie bowiem, co ona preferuje.


Jeszcze kilka piw. Zimne, zimne piwo, tutaj? Przecież lodówek tutaj nie powinno być, niby skąd. Nawet w Europie lodówki domowe to świeża rzecz, choć przemysłowe zdarzały się częściej. Chyba, że gdzie tutaj jest jakaś głębsza jaskinia znana miejscowym, która faktycznie może utrzymywać mikroklimat. Tak czy siak warto było skorzystać z takiej wspaniałej okazji.


Wypiłby sobie! Zaś dla Iris piwo niskoprocentowe było chyba lepsze. Szczególnie zimne.
- Osiem piw – poprosił.
Jeszcze w barze jedzenie. Szczególnie ciepłą farofę, która nawet smakowała. Zawszeć miło wtryniać coś ciepłego. Ponadto parę serowych bułeczek na przekąskę oraz jagody acai. Uwielbiał je, więc pomyślał, że Iris również chętnie spróbuje. Jagody Acai są mniejsze od winogron, okrągłe i ciemnofioletowe. Rosną w amazońskich lasach równikowych.


Nabywszy to wszystko ruszył na statek. Chciał, żeby Iris otrzymała ciepły posiłek oraz zimne piwo. Chwycić kupione rzeczy, przekazać, pójść sobie na stałe miejsce na swojej skrzynce, służącej jako krzesło oraz punkt obserwacyjny okolicy.
 
Kelly jest offline