Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2022, 17:06   #85
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Wielebny zjadł, wypił i zrobił zapasy. Kupił jedzenie i jakiś miejscowy alkohol. Może nie było to prawdziwe whisky ani nawet burbon, ale miało moc. A nie oszukujmy się, to jest w trunku najważniejsze. Wioska była raczej nudna. Szwendali się po niej jacyś tubylcy zainteresowani pierdołami. Wydawało się, że nie ma tu nic dla chrześcijańskiego kaznodziei do roboty.
Do czasu, aż nie pojawiły się panienki lekkich obyczajów, zachęcające panów do grzechów nieczystych. Ebenezer aż się zagotował. Chciał zwrzeszczeć tą całą czeredę, zwyzywać od wszetecznic i postraszyć ogniem piekielnym, gdy nagle uświadomił sobie, że to nic nie da. Oni wszyscy po pierwsze nie znali angielskiego, a po drugie zapewne nawet nie wiedzieli, że robią źle. To miejsce potrzebowało misjonarza. Kogoś takiego jak on. Ebenezer Thompson.
Tylko, że wielebny miał teraz na głowie inne obowiązki. Musiał uratować córkę profesora Blooma. Ale może później. Może w drodze powrotnej? Nie... A co z jego trzódką w Burlington? Co z kościołem? Nie... Zostanie misjonarzem to zabawa dla kogoś młodszego. Zdecydowanie należało porzucić ten pomysł. Tak więc lekko zawiedziony samym sobą pastor zabrał butelkę miejscowego trunku i poszedł w jakieś miejsce na uboczu. Musiał się napić...
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline