Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2022, 21:19   #91
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Shania

September ruszyła przez krzaki w kierunku gdzie spodziewała się wroga, i miała rację, zza krzaków dostrzegła czerwonawy maskujący pancerz mishimwca. Wycelowała i strzeliła… Wrogowi udało się ją zobaczyć na ułamek sekundy przed atakiem. Jego oczy zwęziły się w szparki, a zaraz potem kule przebiły mu napierśnik i rozorały tętnicę szyjną.

Anna i John

Anna tymczasem, straciwszy z oczu cel, do którego nie zdążyła strzelić, pospiesznie ruszyła przed siebie. Rozbrzmiewające dookoła okrzyki i wystrzały nie wróżyły niczego dobrego, ale Purna nie traciła zapału.
Szybkie przemieszczanie się po zalesionym terenie nie sprawiało jej problemów, inaczej było z przeciwnikiem, którego dostrzegła na swej drodze. Wycelowała karabin w głowę delikwenta i... zanim otworzyła ogień dostrzegła wyraźny grymas i idącą za nim martwice w oczach, co w połączeniu z odgłosem strzelania i krwią tryskającą z klaty delikwenta, jasno świadczyło że ktoś ubiegł Annę i zabił żołnierza Mishimy.
Purna kucnęła nisko i rozejrzała się dookoła.

John podbiegł bliżej, by rozeznać się w sytuacji. Nie mogli pozwolić by ktokolwiek uciekł, natomiast gdyby była potrzeba, miał zamiar strzelać w nogi.

Dwójka przeszukała ciała. Nie znalazła jednak nic podejrzanego. Jedyne co Samuraje mieli przy sobie to metalowe płytki. Były większe niż te Capitolskie, ale tak samo pełniły rolę nieśmiertelników identyfikujących żołnierza. Wszystko wskazywało, że Ci ludzie należeli należeli do Mishimy.

***

Przywódca samurajów sprawiał wrażenie bardzo ostrożnego. Nie uciekał w panice, ale równym tempem wycofywał się na zachód.

Ariel pierwsza dogoniła Samuraja, ale gdy tylko wyłoniła się z gęstwiny zauważyła, że ten jakby na nią czekał. Dziewczyna cięła go swoim Punisherem, ale ten z łatwością sparował atak.

Christopher z gracją kota, bezgłośnie przedarł się przez zarośla i stanął, oddając strzał ze swojej broni w dowódcę Mishimców, który zaatakował Ariel.

September ruszyła za uciekającym dowódcą wroga, planowała postrzelić go w nogę, gdy tylko widoczność na to pozwoli.

Chris i Shania dobiegli w zasięg jedno po drugim. McBride oddał strzał pierwszy, a seria September mu zawtórowała zaraz potem. Dowódca samurajów we wręcz nienaturalny sposób odwrócił się w ich kierunku ułamek sekundy wcześniej. Błyski metalu w powietrzu ponownie pojawiły się przed ich oczami, a mężczyzna znowu zniknął z ich pola widzenia uciekając na zachód.

W międzyczasie Purna doskoczyła do świerzo powalonych zwłok. Oczywiście ostrożnie, gdyż delikwent mógł nadal żyć. Nie tracąc czasu, starała się coś wydedukować, zainteresowana także radiem Mishimca.
Nie znalazła nic takiego przy ciałach. Sprzęt do komunikacji mógł mieć dowódca, a Ci leżący tutaj, niższej rangi Samurajowie, służyli mu jedynie za ochronę i nie odstępowali go na krok... dopóki żyli.

John przyjrzał się na szybko sytuacji i stwierdził, że trzeba biec. Biec niczym Forest w jednym z antycznych filmów. Trzeba było przegonić Mishimca, którego co chwila spowalniali jego towarzysze i dopiero z odpowiedniej pozycji rozpuścić deszcz ołowiu.

Ariel ponowniła ataki tym razem przypuszczając serię uderzeń. Krótkich i słabszych mających bardziej zając wroga aniżeli go wyeliminować.

- Otoczcie go! - Przerwała na moment łykając powietrze i dodała. - Nawet z mistrza dupa kiedy marinsów kupa!! - Po czym cięła z nardgarstka a ostrza zgrzytając o siebie krzesały iskry.

- Zajmę go w walce wręcz i spróbuje ustawić go wam do strzału - rzucił Christopher do Shani i przerzucił pasek snajperki przez ramię, dobywając swojego miecza. Rzucił się sprintem za mishimcem, żeby wprowadzić swój plan w ruch.

Usłyszawszy krzyki znajomego głosu, Anna zorientowała się że dowodzący sprawia im problemy. Nie zostawiając drużyny, czym prędzej ruszyła w kierunku głosu.

September obeszła samuraja tak by Chris i Ariel nie wchodzili na linię strzału i czekała na okazję by położyć go celnym strzałem w uzbrojoną rękę bądź nogę.

Doe, McBride, September, Purna i Silver zmienili taktykę atakując dowódcę samurajów w walce wręcz i zalali go gradem ciosów. Wydawało się, że nie przynosi to żadnego skutku, bo Samuraj parował wszystkie ataki, ale wyraz jego twarzy mówił co innego. Wymalowane były na niej skupienie i desperacja. W pewnym momencie, ciężko było stwierdzić po czyim ataku, mężczyzna wypuścił miecz i osunął się nieprzytomny na ziemię. Na pierwszy rzut oka nie można było stwierdzić u niego żadnych widocznych ran.

- Zwiążmy go i zdecydujemy co dalej - zaproponował Christopher, który stanął nad nieprzytomnym mishimcem z wyciągniętą w tył ręką, jakby szykował się do zadania nią kolejnego ciosu.
- Przesłuchać zawsze warto - potwierdziła September - przeszukajcie go, za dobrze sobie radzi z tymi zabawkami, by mu cokolwiek zostawić.

Ariel zamarła z ostrzem uniesionym do ciosu. Ręka jej drżała od wysiłku a wkurw jeszcze nie przeszedł. Ciekawe ilu ten kitajec urąbał. oO samuraj i znał te ich fikumiku, to pewno jakaś szycha… Wyciągnęła opaski zaciskowe gdzieś z przepastnych kieszonek jej kamizelki i spięła mu ręce i nogi po chwili zastanowienia ucięła kawałek liny i skrępowała jedno z drugiem.

- Miejsce dobre jak każde inne na odpoczynek - stwierdził Morris gdy dołączył do większości oddziału. - Biorę pierwszą wartę.

Ariel usiadła obok pozostałych popijając wodę z manierki i patrzyła na to co udało się wyszabrować jej towarzyszom. Możemy go ocucić nieco wcześniej chyba mam coś w torbie.

- Jaki ma sierżant plan na przesłuchanie tego żółtego skurwiela? - powiedziała Ariel zagryzając batona proteinowego. - To twardziele tradycyjne lanie po mordzie pewno nic nie da tylko stracimy czasu i energię. Chyba, że ktoś się na temacie zna - Ariel spojrzała po wszystkich zebranych - To pewno jakiś oficer lepiej byłoby go chyba przekazać naszym, może jest z jakiejś ważnej rodziny. - Ariel spojrzała w kierunku dokumentów jakie miał przy sobie kitajec - A wątpię by skurwiel powiedział coś bez odpowiedniego podejścia.

Christopher zajął się przeszukaniem mishimca. Robił to bardzo dokładnie. Nie znalazł jednak nic ciekawego. Jednak to czego nie znalazł sugerowało, że obóz lub baza musiały być niedaleko, a oddział pełnił rolę patrolu lub zwiadu.
- Pomysł dobry z tym zabraniem go ze sobą, żeby nasze mądre głowy go przesłuchały - zgodził się snajper z pomysłem medyczki. - I już na ich głowie będzie wymyślenie dlaczego do mamy u siebie. Ale w razie czego mogę sam go przesłuchać. Tylko potrzebne byłoby odpowiednie miejsce do tego. *

- Sam bym to zrobił, ale ich po prostu nie lubię. Są specyficzni. - Morris zerknął na nieprzytomnego więźnia, postukał palcem w skroń i skrzywił się. - Nie można dać mu do zrozumienia, że i tak zginie. Szybka śmierć przehandlowana za informacje po prostu nie zadziała. Samo pojmanie to już dla niego hańba.
- Może mu obiecać, że jak będzie gadał to w raporcie napiszemy, że zginął w walce? - powiedziała September - przynajmniej będzie kryty u swoich i nikt mu rodziny nie będzie hejtował. Albo postraszyć go, że jak nic nie powie, to roześlemy plotki że rozpruł się i wszystko wyśpiewał?
- Jeśli chcemy uzyskać jakiś efekt psychologiczny, to możemy związać dwóch czy trzech z jego oddziału i położyć ich w zasięgu jego wzroku. Tak aby widział że leżą związani, ale aby nie dostrzegł że już nie oddychają - zaproponowała Purna. Było to posunięcie wykorzystujące zwłoki, sugerujące że życia żołnierzy zależą od tego co im powie dowódca, niefajne i nie fair, ale mogło się okazać skuteczne.
- Ja na wykładach z przesłuchań spałem, nic wam w tym nie pomogę. - Wzruszył ramionami John beż żadnych skrupułów.

- Shania ma dobry pomysł - pokiwał głową Chris. - Anny pomysł to już nie mamy jak wykorzystać, bo raczej widział, że tamtych zlikwidowaliśmy. No i chyba było mu wszystko jedno co się z nimi stanie, skoro uciekał i zostawił ich samych. Ale myślę że wystarczy mu zagrozić, że jeśli nie będzie odpowiadać na nasze pytania to jego zwłoki zostawimy tak, że będzie wyraźnie widać że uciekał jak tchurz. A jak będzie odpowiadał na nasze pytania to mu pozwolimy się samemu zabić - zaproponował McBride.

Purna nie obstawała przy swoim pomyśle, wszak była to tylko sugestia, a decyzję podejmie ich dowódca.
Nie pytała natomiast o pozwolenie przy innej kwestii. Rozejrzawszy się dookoła, bez większego trudu namierzyła długą na trzy metry gałąź, grubością zbliżoną do ludzkiej nogi. Jak już zwiążą samuraja, to postawi gałąź na jego udach, tak aby zasiadając na jej krańcach mogli dodatkowo unieruchomić więźnia. Elastyczność materiału sprawi, że mężczyzna nie odczuje żadnego bólu, zwłaszcza w pancerzu. A za pomocą swoich mocy nie da rady się z tego uwolnić, jak to teoretycznie mógłby uczynić z więzami.

***

Dowódca samurajów siedział spętany pod drzewem z opuszczoną głową i długą gałęzią położoną na udach i odpowienio dociążoną, aby utrudniać mu jakikolwiek ruch. Tylko uważne oko było w stanie zarejestrować kiedy się ocknął. Poruszył się nieznacznie sprawdzając skuteczność więzów. Gdy nie był w stanie się oswobodzić zaczął medytować udając, że nadal jest nieprzytomny.
Niespodziewany, nieznaczny ruch od strony jeńca, zwrócił uwagę czujnego snajpera. Podszedł on do mishimca, a kiedy się nad nim pochylił, strzelił go z liścia w twarz. I to solidnie.
- Koniec drzemki - warknął do niego. - Co tu robiliście? - zaczął snajper od pytania które przy okazji sprawdzało, czy typek w ogóle gada w języku innym niż mishimski.
Dowódca podniósł głowę i skrzyżował spojrzenie z Capitolczykiem. Nie odezwał się, ale patrzył hardo. Nie dawał po sobie poznać czy rozumie pytanie.

Ariel pamiętała że miecz mishimca to rzecz dla niego bardzo cenna. Wzięła więc do ręki jego katanę. Była wygięta i za lekka jak na jej gust. Znalazła jednak odpowiedni kamień wzięła zamach i uderzyła. Ostrze zazgrzytało brzydko. Było solidnie wykute i na jego ostrzu nie pojawiła się szczerba.

- Pobudka samuraju. Twój miecz to fajna zabawka, ciekawe czy wytrzyma odpowiedni nacisk. - Ariel włożyła miecz między dwa nieduże drzewka i zaklinowała go gotowa pchnąć. - Jak myślicie czy dźwięk łamanego ostrza obudzi naszą śpiącą królewnę? - dodała nieco głośniej - ciekawe czy tak jak jego poprzednicy wybiorą śmierć w hańbie…

Samuraj zacisnął szczęki widząc co medyczka próbowała zrobić. Z jego oczu emanowała furia, ale też coś na kształt desperacji. Nadal się nie odzywał, ale można wyczuć było, że z całkowicie innego powodu.
Widząc grymas wroga ruszyła ku niemu spokojnie, uśmiechając się przyjaźnie. Usiadła po turecku kładąc sobie miecz na kolanach powiedziała.
- To pogadamy czy mam dalej bezcześcić twoje dobre imię honor cześć i godność wojownika.

Gdy ten ją ignorował dodała…

- No popatrz ubrudził się. - Napluła na niego, wyciągnęła brudną szmatę z kieszeni kamizelki i przetarła… Na nieskazitelnym ostrzu wykwitła długa brązowa smuga powstała z mieszaniny smaru i śliny.

- Im wcześniej zaczniesz mówić tym wcześniej ona przestanie. A jak ją znam to będzie coraz gorzej - dodała Anna, siedząc spokojnie na krańcu gałęzi.

Samuraj zerknął po zebranych wokół niego Capotolczykach. Nieco dłużej zawiesił wzrok na Morrisie, który trzymał się nieco dalej i polerował swój miecz obdarzając mu zbyt wiele uwagi niż było to konieczne, a pozornie wcale nie interesując się przebiegiem przesłuchania.
- Walczymy z Bauhausem - jeniec w końcu zdecydował się w końcu odezwać.

- Jak wszyscy tutaj - mruknęła September. - Możemy to zrobić na dwa sposoby. W jednym pozbawimy cię godności, w drugim zachowasz twarz. Jeśli będziesz mówił, to w raporcie napiszemy, że byłeś twardy i honorowy. Nie będziesz mówił, to w raporcie będziemy drzeć łacha. Macie szpiegów u nas, więc ten raport dotrze do kogoś z twojego dowództwa. Od ciebie zależy, czy twojej rodzinie będzie wstyd, czy damy im zachować twarz. A na dokładkę wasze siły zestrzeliły i zaatakowały helikopter z Bractwem. Lepiej to wyjaśnić na miejscu, zamiast wciągać w to dowództwo.

- Nasze siły zestrzeliły helikopter Bauhausu. Jeśli ktoś był na ich pokładzie to był ich sojusznikiem. Bauhaus to nasz wróg, bo zaatakował nas na Hinko. Jeśli Bractwo ich wspiera i weszło z nimi w sojusz to jest naszym wrogiem.

- Skoro walczycie z Bractwem, to współpracujecie z Legionem - wywnioskowała Anna, ciekawa reakcji przesłuchiwanego na te nikczemne oskarżenie.

- Walczymy z każdym kto zagraża Mishimie! Bractwo nie ma poszanowania dla tradycji i nie ma honoru. Jeśli wejdą nam w drogę to potraktujemy ich jak Legion czy Bauhaus - powiedział z odrazą w głosie.

Zniesmaczona Anna nic nie odpowiedziała. Z takim podejściem ciężko o zawarcie i utrzymanie sojuszu, a ich przesłuchiwany miał nieźle wyprany propagandą mózg.
Kobieta spojrzała na sierżanta i pozostałych. Co właściwie chcieli wiedzieć? Jakie cele i jakimi siłami zaatakują? I kiedy?... Zapowiadało się twardsze niż dotychczas przesłuchanie.

Postawa Samuraja jasno dawała do zrozumienia, że odmówił wszelkiej dalszej współpracy. Groźby o wpisaniu do raportu jego pohańbieniu i zdradzie również niewiele dały. Tak samo pogodził się ze złamaniem jego miecza. Na wyciąganie informacji metodą siłową również okazał się odporny. Nie zgrywał twardziela, ani nie ukrywał bólu. Po każdym ciosie starał się podnieść. Starał się do końca pozostać wierny swojemu własnemu kodeksowi. W pewnym momencie Morris najwyraźniej poczuł się znużony sytuacją. Podszedł i strzelił jeńcowi z shermana prosto między oczy. Najbardziej zwróciło to uwagę Chrisa, który pamiętał sytuację z jeńcami w obozie. Tym razem opór sierżanta przed egzekucją stopniał dużo szybciej niż wtedy.

- Zbieramy łuski sierżancie czy misja nie jest aż tak tajna? - zapytała September.
- Nie ma potrzeby. Kohorty używają uzbrojenia korporacyjnego, a ich obecność tutaj była potwierdzona - stwierdził Morris. - Zbieramy się i ruszamy dalej.

***

Oddział udał się dalej na zachód, w kierunku głównej bazy Bauhausu. Spotkali po drodze kilka patroli Mishimy, ale udało im się skutecznie ich uniknąć. Dotarli do samego zachodniego wybrzeża wyspy z którego rozpościerał się widok na port.




Nie zaobserwowali walk w samej bazie, ale wyraźnie było widać, że Mishima dokonała desantu i przejęła nad nią kontrolę. Widoczne były też zniszczenia baterii obrony wybrzeża. Pośpiech załogi przy i na okrętach sugerował uzupełnianie zaopatrzenia tuż przed podniesieniem kotwic.

- Coś się zjebało i spieprzają. - Rzucił John przyglądając się całej scenie, jaka się przed nimi rozpościerała. - Tylko obserwacja? Bez sabotażu odpływających łodzi? - Mieli trochę ładunków. Do tej pory zbytnio nie szaleli. - A nie, wróć, uzupełnianie paliwa i amunicji, będzie jatka.

McBride podniósł snajperkę i spojrzał przez lunetę, celem dokładniejszego obejrzenia bazy, określeniem gdzie są wrogie jednostki i jakie mają uzbrojenie. A przede wszystkim czy ludzie tam przebywający zachowują się w sposób wskazujący na to, że zostali przejęci przez Legion.

Ariel stala oparta o drzewa z założonymi na piersi rękami i patrzyła na port. Cokolwiek wywozili pewno było tego warte. Oddziały były w lesie więc nie odpłyną wszyscy… Port jest niechroniony już bateriami więc potęcjalny atak obecnie mógłby być bardzo skuteczny. Ich było jednak zbyt mało by myśleć o czymkolwiek. Pewno posiedzą tutaj i poobserwują morze.

Jednostki jakie zostały w porcie to głównie oddziały Samurajów, ale pośród nich można było zauważyć przynajmniej po jednej Tygrysich Smoków lub Głowic Bojowych. Była też jedna Meka. Zajęci byli bardziej dewastacją bazy niż jej szabrowaniem. Było ich jednak za mało by wyrządzić wiele szkód w krótkim czasie.

- Jaka jest szansa, że zdobyli to czego szukają, a teraz zwijają się i jedną atomówkę by zatrzeć ślady? - zapytała September.

- Nie będą zacierać śladów. To by tylko podniosło koszty operacji, a zresztą to zdaje się miał być atak oficjalny, odwetowy - odpowiedziała Purna..

- Mi wygląda na to, że chcieli pokazać Bauhausowi co myślą o ataku na nich. Jeśli ten Samuraj w dżungli mówił prawdę - wyraził swoją opinię Morris.

- Myślę, że mówił to co uważał za prawdę, czyli to co mu powiedzieli - zauważyła Anna. - Tylko co w tym konflikcie robi baza Bauhałsu przepełniona kadawerami? A może to Legion pociąga za sznurki i skłócił te korporacje? - zastanowiła się na głos.

- Czyli dzień jak co dzień dla Legionu - skomentował to snajper.
 
Mike jest offline