Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2022, 10:51   #80
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
- Hej! - Zawołała Lilly do Indianina, zaciekawiona pochodzeniem mężczyzny. - Może ty coś zajarasz? Indianom chyba… się zdarza, nie? Fajki pokoju, te sprawy? Chociaż już mi się kończy… - Wyciągnęła dłoń, licząc, że jednak skorzysta.
Nakpena pokręcił tylko głową. Był zamyślony. Praktycznie nieobecny. Od czasu śmierci swojego przyjaciela zmienił się. Wyglądało na to, że nie tylko jego dłoń uległa mutacji. Coś stało się także z duszą starego Indianina.

Wychodząc, Lilly rozejrzała się na zewnątrz, czy gdzieś na horyzoncie nie było widać nadciągających kolejnych robotów.
- Wiecie co, okolica dość spokojna, szkoda tych akumulatorków… - Powiedziała dziewczyna i pomknęła w miejsce, gdzie leżały pokonane roboty. Wyciągnęła ze swojego kombinezonu parę narzędzi i z okolic “miednicy” robotów, zaczęła wydobywać cenne materiały. Szło jej dość sprawnie, choć u niektórych jej niedawnych oprawców, akurat to najcenniejsze miejsce było uszkodzone i nie dało się odzyskać wszystkich akumulatorów.
Thomas pomógł jej nieco, bardziej jednak skupił się na broni blaszaków. Lilly najwyraźniej miała szczęście, bo jej przeciwnikom zabrakło amunicji.
Potem pomógł Lilly zanieść zdobycz do forda.

- No to możemy jechać - powiedział, gdy już zajęli miejsca w samochodzie. - W którą stronę? - zwrócił się do Lilly.
- Na południe. - Wskazała dodatkowo palcem kierunek Lilly. - Tylko uwaga na miny wokół domu i JJ’a.
- I co? - spytał Thomas.
- JJ? - Przez chwilę Lilly zareagowała, jakby zdziwieniem, że ktoś nie wiedział, o czym ona mówi. - Ach, mój robot, którego zaprogramowałam do ochrony domu. Ale poznacie go z daleka, bo ma ubraną marynarkę i krawat! - Dodała z wyszczerzonymi ząbkami.
- Słodkie, zaiste... - Thomas pokręcił głową. - Jak widać, będziesz musiała iść przodem i pokazywać drogę - dodał.
Gdy on tak sobie konwersowali, nagle rozległ się odgłos motocyklowego silnika. Nakpena, ku zdziwieniu ekipy uruchomił motor i odjechał bez słowa pożegnania. Dlaczego? Gdzie? Po co? Czy wróci? Takie pytania zadawali sobie jego towarzysze widząc znikający punkt na horyzoncie…
- A temu co? - Zdziwiła się i lekko zasmuciła Lilly nagłym odjazdem jednego z nich. - Coś nie tak? Obraziłam go?
- Nie mam pojęcia... Niedawno zginął Liao, właściciel tego harley'a z paki - powiedział Thomas. - Od tego momentu Nakpena stał się jakiś... dziwny. Może Mach coś wie?
- Nakpena, co się dzieje, dokąd jedziesz? - spróbował skontaktować się przez krótkofalówkę z Indianinem, lecz odpowiedzi nie otrzymał.

Tymczasem wpatrujący się w odjeżdżajacego mężcyznę konował zrobił wielkie gały.
1. Mieli misję ratowania świata.
2. Byli oddaleni od swoich i każde postępowanie, wybywam bo tak, stanowiło narażanie swoich.
3. Zarażenie się nie wchodziło w grę. Wszak jako konował znał świetnie okres wylęgania choroby. Skoro nic mu nie było, to znaczy, że szczepionka przełamała wiruchy.
Ruszenie oznaczało tylko, że oszalał, albo pojawiła się jakaś rzecz, która, no cóż, była poza zakresem rozumowania.
Skrzywił usta.
- Pojechał sobie…
Nie zdążyli jeszcze ruszyć, więc Thomas otworzył drzwi i spojrzał na siedzących na pace kompanów.
- Wiecie, co on wyprawia? - spytał.
Nie mieli pojęcia, podobnie jak on.
- Szlag by to... - powiedział Thomas, nie myśląc o tym, że w obecności dziecka powinien nieco powstrzymać język.
- Jeszcze jedna sprawa... Lilly oswoiła jednego robota, więc jak zobaczycie blaszaka w marynarce i krawacie, to go nie rozwalcie.

Chwilę później ruszyli w stronę siedziby nowo poznanej dziewczyny.
 

Ostatnio edytowane przez Jenny : 04-12-2022 o 18:13.
Jenny jest offline