Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2022, 14:05   #26
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Mikhail
Zbir utkwił wzrok w pistolecie, który młody agent trzymał w ręku. Prychnął.
- Ha! Nie ufasz staremu Butchowi... Może to i dobrze. Trochę mnie chyba tym razem poniosło... - rozejrzał się po krwawym pobojowisku i odkaszlnął. Coś brzydko zarzęziło mu płucach.
- Za cholerę nie rozumiałem, czemuś nie dołączył do innych, tylkoś bronił mnie. - zerknął na niego spode łba. - I w końcu chyba pojąłem. Tobie na skarbie zależało dużo bardziej niż tym tchórzom, mimo że nawet nie wiedziałeś, czym jest, ani czy go sobie nie wydumałem w moim chorym łbie... - w jego oczach zabłysła iskierka zbójczego intelektu. - Czemu ci tak zależy młody, co?
Zacisnął dłoń kurczowo na okrwawionym nożu.


Stanton
Inżynier przemyślał słowa usłyszane od swojego szlacheckiego przyjaciela.
- To ciekawe, że mieszkają tak blisko siebie. - Stanton chciał od razu wiedzieć więcej o okolicznościach spotkania. - Powiedz mi jak go poznałeś ze szczegółami? Kto do kogo podszedł. Co mówił w jakich okolicznościach wspomniał o tchórzliwym Markizie. Co w ogóle poza zbieżnym nazwiskiem skłoniło cię by pomylić tego zabijakę z tchórzem. Wygląd Archibald też opisywał? - Stanton zadał nie tylko ogólnikowe, ale i szczegółowe pytania.

- Bo ja wiem, czy to akurat w tym momencie takie ciekawe… -
odpowiedział mu zniecierpliwiony głos przyjaciela, który najwyraźniej nie rozumiał, do czego Stanton zmierza. – Ale skoro ci to ma pomóc, tedy daj mi się zastanowić… Było to podczas jakiegoś wcześniejszego przyjęcia, przedstawił mi się jako stary znajomy mego ojca, ale długo tego tematu nie pociągnęliśmy, bo i jako były Rycerz Alexiusa miał wiele ciekawszych historii do opowiadania i szybko zgromadził wokół siebie słuchaczy. O Charkovie, co to się lubił awanturować, ale szybko podkulał ogon, gdy tylko dano mu odpór, wspomniał przy okazji innej historii, już nawet nie wspomnę, która to z nich była, ale niestety zapadło mi to na tyle w pamięci, bym potem w przypływie emocji źle pokojarzył fakty. Wiesz zapewne drogi Stantonie jak to na takich przyjęciach bywa, dużo się działo, a i zacnych trunków nie żałowałem.
Przerwał na chwilę i słychać było, że rozmawia z kimś innym. Stanton wychwycił tylko jakieś fragmenty, w których szlachcic starał się przekonać jednego z najętych nauczycieli, że nie ma teraz czasu na naukę rytualnej walki kijami togo, bo raczej mu się to w najbliższym czasie nie przyda i jednak preferowałby fechtunek rapierem. Potem było jeszcze kilka zdań, których inżynier już nie usłyszał.

- Poganiają mnie tutaj srogo, muszę kończyć.
- Gdybyś rozmawiał z ojcem o czymkolwiek w międzyczasie spytaj się go czy faktycznie zna Sir Archibalda. Tymczasem ucz się a ja idę z nim pogadać.

Stanton ruszył czym prędzej by odnaleźć rycerza. Nie był do końca kogo spotka czy spiskowca czy rycerza ale głowa go już bolała od tego dramatu Aliego. Chciał jak najszybciej wyratować przyjaciela i wrócić do swoich spraw.

Złote Berło pozwoliło mu przebyć drogę z powrotem do gwiezdnego portu Teb w niecałe pół godziny... Gdzie znowu czekał go obowiązek opłacenia rachunków za lądowanie.

-15f


Jednak nie miał za bardzo czasu na żałowanie grosza, bowiem pora pojedynku zbliżała się nieubłaganie. W biegu pozałatwiał portową papierologię i ruszył do Wewnętrznego Miasta.

Pensjonat dla podróżujących szlachetnie urodzonych okazał się być naprawdę nietuzinkowym lokalem. Z tego, co kojarzył Stanton budynek niegdyś gościł teatr i obecny przybytek również pozostał tej stylistyce wierny. Cały hol przyozdobiony był gustownie dobranymi akcesoriami scenicznymi, zaś portier, który powitał go pełnym szacunku skinieniem głowy, miał na sobie długi staromodny płaszcz i tajemniczą alabastrowo-białą półmaskę zakrywającą część jego twarzy. W oddali, na końcu długiego korytarza dało się dostrzec wejście dla służby, przez które coraz to przemykała jakaś postać, znikając pospiesznie w pobliskiej wąskiej klatce schodowej. Dla gości przeznaczona była najwyraźniej inna, szeroka, zakręcona i kunsztownie zdobiona motywami paproci.
 
Tadeus jest offline