Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2022, 19:02   #88
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Wieś przy rzece Amazonka, Brazylia.
26 czerwiec, 1930 rok.
Czwartek, około 17.

Popijający gdzieś na boku Ebenezer, między chatami, z dala od wścibskich oczu(zwłaszcza towarzyszy wyprawy), był już w połowie flaszki, gdy…
- Olá papai! - Usłyszał gdzieś z boku jakiś słodki głosik.


Młode dziewczę, przy jakimś jakby straganie, albo sklepiku, uśmiechało się do niego, i machało rączką. Ile mogła mieć lat? Trudno powiedzieć… może 17,18? Na pewno nie więcej niż 20.
- Olá papai! - Powtórzyła z milusi uśmieszkiem dziewczyna.

Wielebny nie miał pojęcia co oznacza "papai", ale te "ola" to chyba było jakieś powitanie… a te "papai"... kij wie. O owoc chodziło?? Przywołała go do siebie skinieniem paluszka, no to Ebenezer ruszył się w końcu z miejsca…
- Você quer sexo? - Szepnęła do niego młódka, gdy w końcu był blisko niej.

Ale, że co? Zaraz! Moment! "Sexo"?? Ona chciała sexu??!! Znaczy się, pytała, czy wielebny chce?? Na wszystko co święte…
- Dwa funt - Powiedziała w końcu dziewczyna łamliwym angielskim, i uchyliła rąbek koszulki, pokazując na moment jędrną, opaloną pierś - Ty fiku-fiku?

~

Iris podziękowała za rzeczy przyniesione przez Mathew, i oczywiście za wszystko zwróciła pieniądze… po czym zabrała się za ciepły posiłek, i jedno piwko.

W tym czasie, bosman zszedł na ląd, idąc i po coś do jedzenia dla siebie, i Jimmiego, który z karabinem w łapach pilnował na chwilę sam ich łajby…

Reporter siedzący na swoim "posterunku obserwacyjnym", jako pierwszy usłyszał, i zauważył, nadciągające rzeką kłopoty.

Rzeczni piraci.

Ci sami, na jakich się już natknęli kilka godzin temu, ta sama banda drabów, płynęli swoją zdezelowaną krypą w te same miejsce, gdzie cumował "Venture".

Jimmy zrobił się nerwowy, przeładował, i mocniej ścisnął broń.

Iris sięgnęła po karabinek thompsona.

Rzeczni piraci przybili zaś do brzegu, przez chwilę przypatrywali się statkowi i znajdującym na nim osobom, po czym głośno się roześmiali. Czterech zeszło na ląd, dwóch zostało na ich łajbie.

….

Oczywiście czwórka drabów skierowała swoje kroki do baru… a wioska jakby mocno opustoszała. Miejscowi pochowali się szybko po chatkach. Piraci chcieli zaś ciepłej strawy, i alkoholu, i jakoś było wątpliwe, by mieliby za cokolwiek płacić…
- Rápido! Rápido! - Ponaglali obsługę, rżąc na całego, i nawet kilka razy strzelając z rewolweru(chwilowo jeszcze tylko) na pokaz.



~

Sarah i Daniel, włóczący się gdzieś na obrzeżach wioski, stawiając pierwsze kroki w dżungli, po pewnym czasie usłyszeli kilka strzałów, dobiegających z centrum tutejszej ostoi cywilizacji. Jak nic kłopoty, i to duże kłopoty. Tylko jaki dokładniej ich rodzaj? Musieli wracać, i to szybko, prywatne wycieczki wśród zieleni musiały chwilowo poczekać.









***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline