Przy opłotkach Sieperting
Manfred Acker uniósł znacząco brew słysząc propozycję młodej kobiety, a potem uśmiechnął się do niej krzepiąco i uniósł prawą dłoń dając tym gestem znak, że przemówi.
- Miła niewiasto, nie przystoi nam przekradanie się między chałupami na podobieństwo leśnych zbójów - powiedział z lekką emfazą - Przybyliśmy tutaj na prośbę sąsiedzkiej sadyby, aby przemówić do tych ludzi na chwałę imienia Młotodzierżcy. Nie mógłbym splamić swojego powołania podchodami, które nie licują z godnością przyszłego kapłana. Lecz jeśli pragniesz rozmówić się z tą kobietą na osobności bez wścibskich oczu i uszu gapiów, nie będę ci stawał na drodze. Pójdę przodem do środka wsi, by przywołać na zewnątrz naczelnika Sygita, ty zaś w tym czasie będziesz się mogła rozmówić z ową Norą. A gdyby ktoś spytał, co u niej robiłaś rzekniemy, żeś przyniosła jej pozdrowienia od kuzyna z Trogen.
Wsparty dotąd na stylisku swojego młota, akolita zarzucił oręż na ramię i spojrzał pytająco na stojącego obok śmieciarza wyczekując widać jego własnej propozycji.