|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-11-2022, 21:28 | #11 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
30-11-2022, 22:38 | #12 |
Bellis perennis Reputacja: 1 | Tego, co prawił sołtys, odciągnąwszy ich na bok, Mara słuchała niezbyt uważnie. Dopiero teraz widać było jak niecodzienną tworzyli gromadkę. Jakby nie patrzeć, czwórka obieżyświatów i pies. Aż miała ochotę się zaśmiać. Ale jej twarz pozostała bez wyrazu. Sprawa była zbyt poważna, a poza tym wolała nie zrażać do siebie nikogo z drużyny, i to na samym początku. Zwłaszcza tego sigmarskiego akolity, gdyż owi, przejęci swym posłannictwem, bywali nader drażliwi. Na jego pozdrowienie odpowiedziała także milczącym skinieniem głowy. Wtedy przyszło jej do głowy coś, o co także postanowiła zapytać. - Jeśliście z tymi z Sieperting zwady nigdy nie mieli, to i dla nas lepiej, - zwróciła się do Edgara, nim ten zdążył odpowiedzieć kapłanowi. – Lecz pomyślcie sołtysie, czy Wy sami, albo i kto inny z Trogen, nie macie tam jakowego krewniaka, choćby i siódmej wody po owsiance, albo jakiego znajomka, z którym warto by nam było pogadać w razie kłopotów?
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |
02-12-2022, 21:59 | #13 |
Reputacja: 1 | Falko pokiwał sam do siebie głową z dezaprobatą. Oczywiście każdy chętny pomóc, ale nie za darmo. Bo po co pomagać człowiekowi w potrzebie. Nie mówiąc już nic o tym, że żaden z nich nie chciał kupić jego wózka. No cóż, albo będzie musiał się z nim pożegnać i na wiosnę nowy sobie sprawić, albo jak się uda to i po niego wróci. Daleko w sumie nie ma. Ćwierć dnia drogi, dla nich pewno dłużej, skoro drogi nie znają, a i nie biegli jak ten młody. Czyli dzień w mrozie jak nic. - A to dobre pytanie. - Uśmiechnął się śmieciarz i przytaknął Marze. - Jakby tam się trafił jaki brat, swat, dziad, druh, czy kto inny jeszcze to można by pogadać. Nawet na litość wziąć. Że jego rodzina, przyjaciel głodują. Pomocy potrzebują. Odmówić w tedy i nie rada, bo kto bliskiemu odmawia pomocy, temu biada. - "Trajkota" pokiwał głową i po chwili dodał. - I co ciepłego by się zdało. - Stwierdził Bestian jakby to była oczywistość. - Wysyłata nas w swoim interesie, to chyba my nie będziem chodzili po mrozie w takim ubraniu? Pewno szybciej zmarznim nim dotrzem. Nie załatwiłby jakiś ciepłych kożuchów, albo co? - Jedyna kobieta, szczurołapka, nie odstawała mocno wyglądem od niego. Obydwoje mieli znoszone, cienkie ubrania. Co innego Sigmaryta, ale oni to zawsze dostają od ludzi wiele rzeczy. Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 08-12-2022 o 22:08. |
05-12-2022, 21:16 | #14 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Edgar przystąpił z nogi na nogę i zaczął odpowiadać na potok pytań bohaterów. Słowa akolity na temat wynagrodzenia puścił mimo uszu, nie poświęcając im ni chwili. - We Sieperting piecze dzierży Sygit. Dobry człek, lecz czasami za miękki. Tam gdzie ja pałą po członkach daje tam on ino gadać by chciał. No i nie jest to jakiś tam mój znajomek czy pociotek, co innego Nora, to taka moja dalsza kuzynka, co po cichu wam rzeknę, bo wstyd trochę, ale zielarką jest, tylko taką trochę bardziej... Za dużo ziół to ona chyba sama bierze albo zwyczajnie lekko pokręcona. Mieszka kawałek od wsi, chatkę ma, co jego nawiedzona wygląda, ale podobnież dobra kobieta, no i krzywdy nigdy nikomu nie zrobiła. - A tobie młody - wskazał na Falko - i tej nowej dziewce, mogę dać w zastaw za wózek po płaszczu. Oczywista sprawa że stary, wznoszony z lekka, ale swoje jeszcze zapracuje. A jak się ładnie sprawicie, to to i na zawsze wam je oddam. Edgar spojrzał wymownie na kapłana, a Manfred zdał sobie sprawę, że sołtys właśnie to rozumie za zapłatę. Mężczyzna uśmiechnął się, nie dając szansy na odpowiedź, po czym zakrzyknął do ludu, sam kierując się w stronę swojej rodziny, zostawiając bohaterów na środku samych. - Ludzie! A zatem niechaj im się wiedzie, droga szeroka a bóstwa przychylne bedo. Akolicie nie pozostało nic więcej aniżeli zwyczajem świątynnych, odmówić modlitwę dziękczynną oraz na przyszłość powodzenia w ich małej misji. Maniek wypowiadając kolejne słowa, woził wzrokiem po zgromadzonych na placu wieśniakach. Każdy z nich uczestniczył w modlitwie, mniej lub bardziej żarliwie. Acker nie zauważył niczego podejrzanego, chociaż większość czasu wpatrywał się na rodzinę sołtysa i jego samego, jednakże Edgar modlił się właściwie najzarliwiej z wszystkich - co zdaniem Manfreda mogło byc zacną mistyfikacją. *** Grupa opuściła wieś i prowadzona przez wioskowego łowczego, bardzo późnym popołudniem, a właściwie wieczorem, gdzie słońca nie ostało się zbyt wiele, dotarła do celu. Jeżeli bohaterowie mają zamiar zrobić coś jeszcze tego dnia, to należy się pospieszyć, gdyż niepokojenie kogokolwiek po nocy prosi się o bełt w rzyci. Wieś, z daleka, wyglądała całkiem normalnie i spokojnie. Aby dowiedzieć się czegoś więcej należało wejść do wsi, jednocześnie zwracając swoją obecność. Bohaterowie musieli podjąć decyzję co do dalszych kroków. Świst, który dotąd prowadził grupę do celu, teraz zatrzymał się, twierdząc że miał ich doprowadzić do wsi, a do niej a nie do niej wchodzić.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
06-12-2022, 16:50 | #15 |
Bellis perennis Reputacja: 1 | Kiedy dotarli w pobliże Sieperting dzień powoli się kończył, a wczesnowiosenny chłód rósł z każdą chwilą. Olga podziękowała w myślach Shallyi za łaskawość, a głośno Falko Bestianowi za spryt i pomysłowość, dzięki którym oboje zyskali na drogę całkiem ciepłe płaszcze. Co prawda Edgar mruczał coś o zwrocie, ale chyba nie mówił poważnie. Oddawanie tak pożytecznego przyodziewku byłoby wszak z ich strony karygodną lekkomyślnością. Widząc pierwsze dachy domostw, prowadzący ich Łowca przystanął nagle i oświadczył, że jego zadanie skończone. Mara zdziwiła się, ale skoro nie chciał wejść do wsi, to pewnie postanowił przenocować tutaj. Miejsce nawet nieźle się do tego nadawało, bo opadającą w tym miejscu drogę z obu stron porastał młody las. Niepewna, co robić dalej, Olga zwróciła się ku Manfredowi i Falkonowi. - Mości panie Acker, panie Bastien, myślę że naradzić nam się trzeba, co dalej czynić. Wejść do wsi otwarcie, czy korzystając ze zmierzchu przekraść się ku tej chacie, co w pobok od innych najbliżej lasu stoi? Postawiłabym miedziaka przeciw orzechom, że to tam mieszka owa zielarka Nora. Aby zaś zestrachana larum z nagła nie podniosła, mogłabym ja wpierw do drzwi jej zapukać. Niewiasty nie zlęknie się przecie i po zmroku. Rzeknijcie tedy, jak rzecz widzicie?
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |
06-12-2022, 17:39 | #16 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
08-12-2022, 17:50 | #17 |
Reputacja: 1 | Joachim prowadził swoich nowych towarzyszy w stronę Sieperting i szczęściem po drodze nie napotkali żadnych problemów. Łowca co chwilę rozglądał się po okolicy, bacząc, czy coś nie czai się między otaczającymi szlak drzewami. Niczego podejrzanego jednak nie wypatrzył. Niemal zmierzchało, gdy ich oczom ukazały się pierwsze dachy wiejskich chatynek. Miejsce wyglądało spokojnie jak na tę porę dnia; miejscowi zapewne siedzieli w swoich domach albo lokalnej gospodzie (jeśli jakaś tam była), odpoczywając po ciężkim dniu. Ostatnio edytowane przez snaga : 08-12-2022 o 18:00. Powód: literówki ;) |
08-12-2022, 22:08 | #18 |
Reputacja: 1 | Falko był rad z ugrania chociaż takiego łupu. Płaszcz dobra rzecz. To, że znoszony Śmieciarzowi nie robiło żadnej różnicy. Nie pamiętał czasów, gdy nosił coś nowego, nie podartego, a ciepły odziewek, nieważne jak wyglądający, na mroźne noce się przyda. Taki znoszony wygląd ma też swoje zalety. Prędzej uda mu się coś wyżebrać, gdy widać po nim, że nic nie ma, jest głodny i zmarznięty, niż jakby wyglądał na takiego co mu się powodzi. Podróż Bestianowi minęła szybko. Nie często zdarzało mu się podróżować z towarzyszem, a tym razem trafiła mu się kompania z aż 4 osób. Dzięki temu miał do kogo otworzyć gębę i korzystał z tego, nie zamykając jej prawie przez całą podróż. Przerwę robił jedynie, gdy wkładał coś do niej, aby zjeść, a i to nie zawsze. Gdy zobaczyli wieś w zasięgu wzroku. Trajkota chciał zwyczajnie iść dalej, ale ekipa przystanęła i zaczęła rozważać co zrobić, to i on się zatrzymał. - Ja to bym si nie zastanawiał. Do wsi pójść i gadać. Trza prosto z mostu, bo jak człek kręcić zaczyna, to mniej ugrać może. Wiem co gadam. Ja na zebraniu się znam. Trza iść i pogadać. - Falko spojrzał po towarzyszach. Wszyscy mężczyźni zdecydowali pójść do wsi, a jedynie Mara chciała iść do domku tej Nory, co ona tę samą krew z sołtysem dzieli, ale czy wiadomo kogo ona tam zastanie? - Eee... ale jak ty zdecydowana iść do tego domku, to ja pójdę razem. Nie zda się kobiety samej po nocach puszczać. Ja pójdę. - Bestian zrobił krótką pauzę. - Aaa, i ja nie jestem jakiś "panie", ja Falko rodzony, albo Trajkota mnie zwą. - Zaśmiał się szczerze. |
11-12-2022, 10:59 | #19 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
12-12-2022, 13:57 | #20 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Drużyna rozmówiła się co do dalszych postępowań i każdy udał się swoją stronę. Olga z Falko wiedzieli w którą stronę iść, więc otaczając wieś bardzo szerokim łukiem skierowali swe kroki w stronę domu Nory. Tymczasem kapłan wraz z przewodnikiem weszli frontalnie do wsi gdzie ich pojawienie się nie wywołało takiego entuzjazmu jakiego życzyłby sobie Manfred. Dla Mary i Trajoty. Bohaterowie idąc przez lasy i krzaki, najpierw poczuli, a dopiero później zobaczyli chatę zielarki. Faktycznie znajdowała się na uboczu, dala od innych zabudowań wsi. Konstrukcja samego budynku niezbyt różniła się od typowego domostwa, lecz jej otoczenie oraz ozdoby nie pozostawiały złudzeń. Ściany oraz płotki obwieszone były wszelkiego rodzaju bibelotami, od których to zapewne pochodziła woń. Gospodarzem chaty musiała być Nora, lub ktoś podobny jej profesji. Bohaterowie obserwowali otoczenie przez chwilę, siedząc w krzakach w zupełnej ciszy. Przez te kilka chwil nie zdarzyło się nic, zupełnie nic, także tak jak mówili się wcześniej, Olga ruszyła w stronę chaty, zostawiając Bestiana i jej wiernego pieska w bezpiecznym, ukrytym miejscu. Kobieta bez problemu podeszła pod same ogrodzenie, otworzyła skobel furtki i zbliżyła się pod samą ścianę, zaczęła nasłuchiwać. Z chaty oraz jej otoczenia nie dochodziły żadne dźwięki poza jednym, ktoś był wewnątrz i cicho pojękiwał. Jeżeli Mara miałaby zgadywać, to głos był typowo męski, wskazujący na rannego lub chorego. Dla Manfreda i Joachima Dwójka bohaterów szła główną drogą prowadzącą do wsi. Łowca doskonale zdawał sobie sprawę z zastawionych przy wejściu ostrzegaczy, lecz zgodnie z tym co mówił kapłan, ich misję nie jest skradanie się a jawne wejście do wsi. Dzwoneczki zabrzęczały, a zanim Manfred wkroczył do wsi, wieśniacy już stali na centralnym placu i czekali na niego dzierżąc w łapach co tam kto miał pod ręką. Młot skupiony był na wywieraniu wrażenia na wieśniakach, to też mogło umknąć mu to co bez problemu zauważył Świst. Mianowicie większość osób zebranych na placu, to były kobiety, młodsze dzieci oraz mężczyźni który bliżej było do grobu aniżeli do ożenku. Wieśniacy widząc iż do wsi wkracza tylko dwoje ludzi, a jeden z nich nie wygląda na zbójce, jak jeden rozróżnili się i wypuścili powietrze z płuc. Przemowa Ackera, może nie wywołała cudu, aczkolwiek ludzie jeszcze bardziej spokojnie i z uwagą przesłuchiwali się jego słowom. Po chwili ciszy, przed szereg wyszła starowinka: - I wy bądźcie pozdrowieni Panie. Zanim jednak pogodacie z naszym starszym, żegnajcie nieco; kim wy skąd, w jakiej sprawie, i cóż to za ponurak za Waszymi plecami stoi. Hę? U nas wszystkie sprawunki razem rachujemy, to i tajemnicy nie ma. Proszę. Staruszka wyglądała na bardzo ususzoną, lecz umysł i język dalej miała bystry. Otaczający ją chłopi, w skupieniu wsłuchiwali się w rozmowę, Manfred zauważył uśmiechy na twarzach kilku z nich. Nie były to gesty kpiące, a raczej przedstawiające radość. Mieszkańcy jak jeden skłonili swe głowy na słowo błogosławieństwa wypowiedziane przez a Ackera.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |