08-12-2022, 17:50
|
#17 |
| Joachim prowadził swoich nowych towarzyszy w stronę Sieperting i szczęściem po drodze nie napotkali żadnych problemów. Łowca co chwilę rozglądał się po okolicy, bacząc, czy coś nie czai się między otaczającymi szlak drzewami. Niczego podejrzanego jednak nie wypatrzył. Niemal zmierzchało, gdy ich oczom ukazały się pierwsze dachy wiejskich chatynek. Miejsce wyglądało spokojnie jak na tę porę dnia; miejscowi zapewne siedzieli w swoich domach albo lokalnej gospodzie (jeśli jakaś tam była), odpoczywając po ciężkim dniu.
Początkowo Świst twierdził, że doprowadzi jedynie Marę, Manfreda i Falko do Sieperting, ale ostateczni zmienił zdanie. Za chwilę zastanie ich noc, a nie było sensu ani wlec się z powrotem do wioski, ani nocować samemu w okolicy, co by nie ściągnąć na siebie jakichś kłopotów. Niezbyt mu się uśmiechało przebywać wśród obcych ludzi, ale musiał wybierać, co będzie dla niego najlepsze w tym momencie. - Pójdę z wami do wioski - oznajmił krótko.
Wysłuchał, co miała do powiedzenia Mara i zgodził się ze słowami akolity. - Manfred ma rację. Najpierw powinniśmy pokazać się w Sieperting, zobaczyć, jakie są nastroje, rozmówić się z sołtysem. Ta Nora nigdzie ci nie ucieknie, Maro - powiedział chyba najdłuższy zlepek słów odkąd wyruszyli z sąsiedzkiej wioski.
Może i ogólnie był małomówny, ale swoje zdanie na dane tematy miał i gdy trzeba było, potrafił dzielić się swoimi przemyśleniami. - Ruszajmy, nie ma co stać po próżnicy i marznąć - dodał na koniec, zbierając się za sługą Sigmara.
Rozglądał się jednocześnie, zwracając uwagę na każdy szczegół w okolicy.
Ostatnio edytowane przez snaga : 08-12-2022 o 18:00.
Powód: literówki ;)
|
| |