Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2022, 15:52   #119
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 16 - Tura końcowa 2025.06.05/06; cz/pt; noc, 22:00 - 01:15 (6/6)

(spotkanie Czwartej Drogi cd.)


- Dlatego ja jestem za tym aby nie czekać. Tylko uderzyć od razu. Jak najszybciej. Niekoniecznie fizycznym atakiem. Ale sami się zastanówcie. Oni potrzebują na te badania, rozwój, wywiad, oddziały szturmowe czasu, zasobów i pieniędzy. Tych nie będzie jeśli ich rządy będą miały w budżecie pilniejsze wydatki. Katastrofy naturalne. Powodzie, tornada, tsunami, wybuchy wulkanów. Niepokoje społeczne. Zamieszki, strajki, nagonki polityczne. Wreszcie wojny. Wojny zawsze wciągają budżet jak czarna dziura. A po wojnie nie mniej zajmuje odbudowa populacji i infrastruktury. Wreszcie pandemie. Covid chyba wszystkim pokazał co może taka pandemia w skali globalnej. Tylko, że covid był za słaby. I szybko wynaleźli na niego szczepionkę. Pandemie mogą być naszym orężem tylko takie na poważnie jak Czarna Śmierć co spustoszyła średniowieczną Europę. Wtedy fundusze i zasoby pójdą na walkę z pandemią i jej skutkami a nie na jakieś tam wojny z Homo Nocturnus. Podobnie trzeba umieszczać swoich, sprawdzonych i pewnych ludzi gdzie się da. Śmiertelników. W Policji, wojsku, agencjach rządowych, w polityce. Wszędzie tam gdzie może się przewinąć jakiś ślad prowadzący do walki z nami. Bo widzicie system, jakikolwiek, to system naczyń połączonych. Każdy agent, informator, oddział specjalny nie działa w próżni i samopas. Tylko ma jakieś procedury, ma jakieś zaplecze, odbywa jakieś szkolenia, gdzieś ma bazę, gdzieś ma arsenał, gdzieś mieszka. A prawie na pewno wszędzie tam jest ktoś od nas albo można mieć kogoś swojego. Nie chodzi o to co się dzieje tutaj, w Brukseli ale globalnie. Stworzymy w ten sposób własną siatkę do zdobywania informacji. Może gdybyśmy mieli teraz swojego agenta w Nowym Jorku to by nam wysłał teraz wiadomość, że było jakieś poruszenie w agencji i wysłano do Europy kogoś z agentów w trybie pilnym. Do Londynu, Paryża, Madrytu a tam już byśmy mogli uczulić naszych agentów aby mieli baczenie na tego czy tamtego. I może by się okazało, że ten agent z Ameryki wybrał kolejny lot właśnie tutaj, do Brukseli. Mówię o tym bo jak wiecie pochodzicie z całej Europy. I większość z was pewnie wróci do swoich domen. Więc miejcie to na uwadze co wam dzisiaj o tym wszystkim mówię. Zamieszki, wojny, pandemie i agenci mogą być naszą główną bronią w nadchodzącej wojnie. Każda taka rzecz odciąga od nas uwagę, zasoby i pieniądze jakie inaczej mogłyby trafić do komórek jakie zajmują się walką z nami. - nakreślił swój program walki ze śmiertelnikami. Taki jaki jego zdaniem mogliby organizować młodzi stażem spokrewnieni z jakimi się tu dzisiaj spotkał i rozmawiał. Od ręki a także w przyszłości gdyby działali w jakiejkolwiek domenie. Zwłaszcza w perspektywie nie dni czy tygodni ale nadchodzących lat i dekad kiedy spodziewał się wybuchu bezpardonowej wojny z Homo Sapiens.

- I często w takich momentach spotykam się z różnymi kontrargumentami. “Ale ja jestem Nosferatu, jak się ukryję w kanałach tam mnie nie znajdą.”. “Ja jestem Gangrelem, mogę się zjednoczyć z ziemią, nie znajdą mnie tam.”. “Ja mam cały schron przeciwatomowy z czaów zimnej wojny, ukryję się tam ze swoimi i przeczekam.”. Tak, ja znam te argumenty. Ale powiem wam, że to też jest chowanie głowy w piasek. To jest oddanie pola walki przeciwnikowi. Zresztą co to za szczurza egzystencja? Wieczny letarg do końca świata albo aż nas ktoś z nich nie znajdzie? Celowo lub przypadkiem. Polowanie na szczury i może jakieś ludzkie śmieci? No może komuś to odpowiada. Ale zgaduję, że większość z nas chciałaby zachować obecny status i styl życia. A ten niestety się może w ciągu tych paru dekad skończyć gdy SWAT załomota do naszych drzwi. - dodrzucił jakby przypomniał sobie jeszcze coś z głosów oponentów z jakimi widocznie też miewał do czynienia w takich dyskusjach. Takie rozwiązania jakie podał faktycznie musiały przyjść przynajmniej co do niektórych głów bo pokiwały się raźno na znak zgody, że takie rozwiązania im pasują. Ale to też wydawało się Theo krótkowzrocznym rozwiązaniem.

- Aha, z tym SWAT-em. Ktoś czuje się na siłach walczyć sam z powiedzmy czwórką komandosów SWAT? Wiecie tacy jak na filmach. Gogle, hełmy, gazmaski, pancerze, karabinki, broń krótka, kajdanki i tak dalej. No? Ktoś by się czuł na siłach dać im odpór w pojedynkę? - zagaił na nieco inny temat. Przez publiczność przeleciała fala nerwowych uśmieszków i chyba paru kozaków chyba byłoby gotowych zmierzyć się z takim wyzwaniem. Ale dla większości to chyba był zbyt niebezpieczny wariant aby rozważać go na poważnie.

- No wybrałem czterech komandosów bo zwykle czwórka to podstawowy fire team, najmniejsza komórka organizacyjna. I grupka na tyle mało liczna, że może wejść przez dane drzwi, dach czy okno. Oczywiście nie będzie to czwórka bo całościowo to nawet lokalne siły policji to by wysłały pewnie chociaż drużynę czyli z dziesiątkę albo tuzin. Bo na jednego czy dwóch z nas to pewnie by wysłano tylu. A na większą grupę wyślą pluton albo kilka jak chodzi o wielkoskalowe uderzenie jak w Wiedniu. Ale taka mała drużyna jak będą wchodzić to pewnie z dwóch stron na raz o ile to możliwe. Okna będą pod snajperską obserwacją. O czym w trakcie szturmu, walki czy ucieczki łatwo zapomnieć. A wokół miejsca walki będzie kordon zwykłych gliniarzy. Potem zaczną schodzić się gapie. A to wszystko bardzo optymistyczny dla nas wariant gdy mowa o tylko jednej drużynie SWAT i to pewnie nie wtajemniczonych w Maskaradę skoro by przyszli w nocy. Bo ci co wiedzą o co chodzi to przyszliby w dzień. Kto się czuje na siłach mieć na tyle rozbudowany system ochrony aby przetrwać do zmierzchu napór takiej drużyny SWAT? Bo to pewnie by trzeba polegać na własnych śmiertelnikach i ghulach. I to teraz. A jak już ogłoszą z nami otwartą wojnę? Jak sądzicie? Będziemy mieć jeszcze w ogóle jakichś śmiertelników w szeregach na jakich będzie można liczyć? - Theodore znów pokręcił głową na znak, że jego zdaniem w starciu, zwłaszcza dziennym, to nie stawiałby na zaskoczonych wampirów gdyby przyszli po nich w pełni wyekwipowani specjalsi. Oczywiście tutaj w grę mogło wchodzić wiele zmiennych ale jednak jasnym się wydawało, że taki nalot byłby bardzo niebezpieczny dla każdego spokrewnionego. Zwłaszcza, że gdyby przeciwnik liczył się z tym, że ma do czynienia z zimnokrwistymi to rozsądne wydawało się uderzyć w dzień gdy ci byli właściwie bezbronni. Mogliby polegać na swoich systemach bezpieczeństwa i śmiertelnych sługach. Przynajmniej póki nie było otwartej wojny między tymi rasami bo gdyby wybuchła to nie wiadomo jakby to było z tymi śmiertelnikami w służbie nieumarłych. Zwłaszcza jakby ci drudzy byli tak łatwo namierzani i identyfikowani przez skanery czy detektory krwi.

- A więc moim zdaniem Maskarada nie działa. Ci z nich którzy są najważniejsi i tak o nas wiedzą. Straciliśmy nasz najważniejszy miecz i tarczę które nas chroniły tak długo. Oni się zbroją i zbierają siły przeciwko nam. Gdy będą gotowi rozgłoszą swoim społeczeństwom nasze istnienie i przeprowadzą czystki na wielką skalę. Zamknął nas w rezerwatach, koloniach karnych, obozach koncentracyjnych albo wyeliminują jako zarazę i zagrożenie. Na razie działają na mniejszą skalę. Jakaś jedna domena co kilka lat. Ale to się za kilka lat czy dekad zmieni. I to właśnie wy, będziecie w pierwszym szeregu tej nadchodzącej wojny. Dlatego uważam, że wszyscy powinniśmy się zjednoczyć. Camarilla, Anarchiści, Sabat, nawet lupini. Homo Sapiens i jego technologie, postęp, wynalazki zagraża nam wszystkim. My też jesteśmy gatunkiem globalnym. To tylko kwestia czasu aż ktoś nas odkryje i nagłośni sprawę. W końcu praktycznie każdy ma obecnie telefon podłączony do globalnej sieci. Jeden filmik z Indonezji, jakieś fotki z Argentyny, kompilacja z Białorusi i ktoś to może poskładać do kupy nawet niezależnie od ich rządów i agencji. Sprawa się rypnie. A wtedy oni coś postanowią z nami zrobić. A biorąc pod uwagę, że od początku istnienia swojego gatunku z lubością “bronią się” wyrzynając, piętnując, paląc i niszcząc wszystko co inne od nich samych to raczej nie spodziewam się z ich strony pobłażliwości dla gatunku z jakiego korzyści nie mają a jaki żeruje na nich i ich cywilizacji od tysiącleci. Aby przetrwać musimy ich zrównać do poziomu średniowiecza. Jak znów będą mieć tylko łuki i kusze, w nocy znów będą ciemności rozświetlane co najwyżej lampą czy pochodnią, wiadomości znów będą przesyłane tylko konnymi kurierami to wtedy mamy szansę się rozwijać. Tylko tym razem to my musimy stać na szczycie drabiny społecznej i kontrolować aby się nie rozwinęli za bardzo. Tępić wszelkich wynalazców i wolnomyślicieli. Nie dopuścić do takiego rozwoju społecznego jaki mamy teraz. Musimy ich zaszczuć i zastraszyć ale na globalną skalę. A tego bez wojennej pożogi, bez morderczej pandemii nie da się osiągnąć. Oni dobrowolnie z tego nie zrezygnują więc trzeba ich do tego zmusić siłą i podstępem. A ten ich rozwój zagraża nam więc musimy go zatrzymać i cofnąć do etapu średniowiecza lub podobnego. - Theodore Meilleur zrobił w końcu podsumowanie swoich wniosków. I brzmiało to jak wezwanie do broni i mobilizacji przed konfrontacją z Homo Sapiens jaka wydawała mu się nieuchronna w perspektywie nadchodzących lat i dekad. Jednak dla większości spokrewnionych pojednanie między poszczególnymi sektami wydawało się mało realne nie mówiąc już o lupinach z jakimi “od zawsze” toczyły wojnę i obie nadnaturalne rasy nie znosiły się nawzajem. Zdaniem mówcy jednak nadszedł ostatni moment aby to zmienić nim wiedza o ich istnieniu rozpowszechni się w ciągu najbliższych lat i dekad. A potem zdaniem Theo przystąpią do eksterminacji żerujących na nich pasożytów. Przykłady detektorów krwi czy skanerów pseudociepła pokazywały, że gdyby takie technologie rozpowszechniły się to sens utrzymania Maskarada stawałby pod wielkim znakiem zapytania.

Mężczyzna skłonił się ostatni raz, publiczność zaś nagrodziła go brawami. Mimo wszystko mówił nietuzinkowe rzeczy o jakich nie słyszeli w swoich rodzimych koteriach. Ani od mauli, stwórców, szeryfów, starszych czy choćby własnych rówieśników. To musiało dać wielu z nim do myślenia. Wykładowca skinął głową po raz ostatni po czym wrócił na fotel obok pozostałej dwójki. Nastąpiła chwila naturalnej przerwy nim ze swojego fotela wstała Maxim i wyszła na środek tego pustego miejsca między regałami biblioteki a stołami i sofami studentów.





https://i.pinimg.com/564x/99/b3/3b/9...24b500a022.jpg


- Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Cieszę się, że tylu nas tu jest. I wciąż widzę nowe twarze. Dobrze, to dobrze, nasz ruch się rozwija, trzeba szerzyć tę ideę, przebudzić uśpione serca i umysły, skłaniać do myślenia i działania. - bladolica wizerunkiem świetnie się wpisywała w rolę wiedźmy Tremere czy kogoś takiego. Stylistyka długiego płaszcza z kapturem nadawała jej mistycznego charakteru. Chociaż obecnie odrzuciła ten kaptur na plecy i ukazała się twarz i głowa jasnowłosej i jasnoskórej młodej kobiety. Tak bladej, że pasowałoby określenie “albinoska”. Skinęła głową w kierunku nowych studentów z Paryża z jakimi rozmawiała krótko przed wykładem. Jak i do paru innych z którymi też zamieniła parę słów, podobnie zresztą jak jej partner. Teraz widocznie ona miała przejąć pałeczkę prowadzenia tego seminarium.

- Ci co już byli na naszych spotkaniach wcześniej to znają moje poglądy. Ale dla tych co są tu po raz pierwszy to zaznaczę, że w wielu aspektach zgadzam się z Theo. Z tym postępem technologicznym, ze skanerami, znakowaniem i pojednaniem jakie może nas ocalić. Tutaj z mojej strony pełna zgoda. Więc Theo to ładnie opisał i ja się z tym całkowicie zgadzam, nie zamierzam z tym polemizować. Też uważam, że nie Sabat czy lupini są największym zagrożeniem dla nas tylko Homo Sapiens i jego postęp technologiczny. Coraz trudniej za nim nam nadążyć. Im zresztą też. A Theo ma jeszcze wykład o SI, programach do rozpoznawania twarzy i sylwetek, zaawansowanej biometrii i tak dalej to przyznam brzmi przerażająco. Człowieka jeszcze jakoś można oszukać, zagadać, przekupić czy zastraszyć ale maszynę? A wszystko wskazuje na to, że oni w końcu stworzą te SI a jak stworzą to też będą mogli ich użyć przeciwko nam choćby do rozpoznawania twarzy. Już teraz to co potrafią te ich komputery i algorytmy brzmi groźnie. No ale to może wam Theo opowie na następnym spotkaniu, on się lepiej wyznaje na tych technicznych sprawach ode mnie. - bladolica zaczęła mówić spokojnym, ciepłym głosem aż się go miło słuchało. I zaznaczyła, że w sporej mierze popiera swojego rozmówcę i wskazała na niego wzrokiem. On zaś uśmiechnął się skromnie i oddał jej krótki ukłon. Zgodził się kiwaniem głową, że faktycznie o tych SI i algorytmach nie zdążył opowiedzieć.

- Theo jednak proponuję wam wojnę. Tak w największym skrócie. Ja proponuję wam pojednanie. Pojednanie zarówno między nami, wampirami, także z lupinami. Ale też pojednanie ze śmiertelnikami. - na samym początku postawiła bardzo konkretną tezę. A w konfrontacji z tym co przed chwilą mówił poprzedni wykładowca brzmiało to conajmniej dziwnie. Jak biel do czerni. Maxim musiała sobie zdawać z tego sprawę bo przerwała na chwilę obserwując z enigmatycznym uśmiechem poruszenie jakie wywołały jej słowa wśród publiczności.

- Tak, myślę, że mamy na to realne szanse. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale i wcześniej się zdarzały takie rzeczy. Znacie legendę o Kartaginie? Tej od Hannibala i wojen punickich ze starożytnym Rzymem? - zagaiła coś o starożytnych czasach. O ile o śmiertelnych wersjach tych historii to chyba zdecydowana większość obecnych słyszała. To już o tym, że była tam symbioza między śmiertelnikami a spokrewnionymi, że wampiry działały tam jawnie jako wampiry i ludzie to akceptowali to już niekoniecznie. Maxim więc nakreśliła im to skrótowo w paru zdaniach kładąc nacisk na to, że takie przypadki się już zdarzały. Nawet jeśli ponad 2 000 lat temu. Do dziś była to pewnego rodzaju utopijna idea popularna zwłaszcza wśród Brujah którzy właśnie wiedli prym w ówczesnej Kartaginie. Niemniej do dzisiaj stało się to symbolem, że te oba gatunki mogą żyć ze sobą w jawnej harmonii.

- A więc takie rzeczy już się zdarzały. Ale i dzisiaj się zdarzają chociaż w małej, indywidualnej skali. Czy wśród nas nie ma syren, ozyrysów, konsensualistów co żerują na śmiertelnikach za ich wiedzą i zgodą? - zadała pytanie i uzyskała całkiem sporo potwierdzeń słowami czy kiwaniem głów, że sami tak robią albo znają takich co tak robią.

- A przecież to to samo. Skalą się różni. Czyli mamy jakichś śmiertelników, którzy wiedzą o tym, że mają do czynienia z kimś od nas a mimo to nie dzwonią na policję, nie próbują nas zabić, walczyć z nami, kryć się przed nami czy uciekać. Tylko dobrowolnie podstawiają nam swoje żyły abyśmy mogli z nich pić. I całkiem spora część z nich czerpie z tego niemałą przyjemność i satysfakcję. Prawda? - zagaiła nakreślając obraz całkiem pozytywnych relacji pomiędzy oboma gatunkami, pomiędzy żywicielami a biorcami krwi.

- Czyli sami widzicie, że pokojowa i pozytywna koegzystencja jest jak najbardziej możliwa. - uśmiechnęła się wesoło patrząc po zebranych twarzach i sprawdzając ich reakcję. Wiele twarzy się uśmiechnęło bo brzmiało to o wiele mniej ponuro od tego co niedawno opowiadał jej przedmówca.

- Nie wszyscy z nas są tak atrakcyjni jak ty Maxi to nie każdemu z nas tak chętnie by podstawiano swoje żyły. - odezwał się nieco ironicznie Theo ze swojego fotela. Tym słowom też towarzyszyło sporo potaknięć bo nietrudno było sobie wyobrazić tłum chętnych do bliskiego obcowania z Maxim w zamian za parę łyków krwi. Ale właśnie tak jak u śmiertelników nie każdy spokrewniony wyglądał jak model czy aktorka.

- To prawda. Ale też nie każdy z nas ma naturę wojownika i zabójcy aby wyjść na ulicę i zarzynać kogo popadnie czy tam szerzyć jakieś plagi. - odbiła mu piłeczkę z wdzięcznym uśmiechem zwracając mu uwagę, że jego droga też nie musi pasować każdemu ze słuchaczy czy ogólnie spokrewnionych. W końcu też tak jak i śmiertelnicy mieli różne charaktery, osobowości, nawyki i system wartości.

- Poza tym chodzi o sytuację ogólną. Teraz mamy okoliczności wybitnie sprzyjające ujawnieniu się. Sami słyszeliście Theo. Ci na górze i tak o nas wiedzą. I tak na nas polują na większą i mniejszą skalę. A my nie możemy im się odwinąć bo Maskarada. Ale tłum na ulicach tego jeszcze nie wie. Więc skoro i tak pracują nad tymi skanerami i detektorami, jak zapewne i tak w końcu zdemaskują naszą Maskaradę to po co czekać? - bladolica wróciła spojrzeniem do swoich w większości młodych słuchaczy. Mówiła jakby uważała, że jedno wynika z drugiego. Nawet jeśli jej wnioski były całkiem odmienne od tych jakie wyciągnął Theodore.

- Jak sami ujawnimy Maskaradę to wytrącimy im argument z ręki. Postawimy ich przed faktem dokonanym. Inaczej to my oddamy im inicjatywę i oni ujawnią o nas to co będą chcieli, kiedy będą chcieli i jak będą chcieli, naświetlą nas w odpowiednim dla nich świetle czyli aby nas zdyskredytować maksymalnie, odczłowieczyć i przygotować grunt pod wojnę totalną i eksterminację. I tak dalej jak to mówił Theo. Skoro nic nie słychać o tym by wysyłali do nas jakichś posłów to nie są zainteresowani negocjacjami z nami. Chcą nas zniszczyć. - mówiła bladolica mówczyni do pewnego stopnia zgadzając się z wizją kreowana przez poprzedniego wykładowcę.

- Ale co innego jak się ujawnimy sami. Nie jakieś pojedyncze wyskoki tylko oficjalnie i na globalną skalę. Wtedy to my będziemy kontrolować sytuację. To my powiemy o nas to co będziemy chcieli. A nawet będziemy mogli powiedzieć o szykanach ze strony władz co będziemy chcieli. No i uderzymy z tym atakiem społecznym zanim oni będą gotowi do swojego. Dlatego dobrze to zrobić jak najszybciej, nie zwlekać. Dobrze by było jednak przygotować na to grunt, zdobyć popularność w mediach, podkreślać wszelkie łamanie praw człowieka przez rządowe służby i agencje, podburzać przeciwko nim ludzi, zdyskredytować ich autorytet i tak dalej. - mimo, że Maxim głosiła ideę pojednania to okazało się, że też ma całkiem klarowną i sprecyzowaną wizję jak się do tego zabrać. Chociaż wedle Tradycji to mówiła herezje straszne bo zarówno Anarchiści jak i Camarilla utrzymanie Maskarady uważały za kamień węgielny swojej egzystencji.

- Poza tym my też mamy swoje atuty, zwłaszcza w oczach śmiertelników. Mamy ten najważniejszy dar jakiego pożąda chyba każdy śmiertelnik. Nieśmiertelność. Każdy z nich się rodzi, dojrzewa, starzeje i umiera. A my nie. Po spokrewnieniu już raczej niewiele się zmieniamy. A jeśli nawet to nie musimy się obawiać procesu starzenia i śmierci a to przeraża mniej lub bardziej prawie każdego z nich. A my mamy na to lekarstwo. Mamy lekarstwo na śmierć. A temu chyba mało który śmiertelnik byłby w stanie się oprzeć. Kto chciałby iść do piachu jak może żyć wiecznie? - zapytała na koniec raczej retorycznie. A i od strony publiczności poleciały śmiechy i zgodne kiwanie głowami. Raczej mało kto chciałby umrzeć jeśli miałby do wyboru życie.

- Obecnie oszczędnie musimy szafować tym darem ze względu na Maskaradę. A czasem i nasi starsi czy inne władze lubą mieć kontrolę nad tym procederem. Ale jeśli się ujawninimy? Wtedy to będzie świetny argument w negocjacjach. “Hej, pozwólcie nam legalnie żyć między wami a w zamian my podarujemy wam nieśmiertelność.”. Nie wszystkim oczywiście bo i my potrzebujemy żywych do żerowania ale i tak można tak obdarować jakąś ich część. W zamian za coś co nas interesuje na przykład ustawy o naszej legalnej egzystencji. Wtedy tych wybranych zmienimy w nas. Myślę, że popyt na taką usługę będzie wielokrotnie przewyższał podaż. Czyli staniemy się cenni także dla nich i nie będą mieli interesu w naszej likwidacji. A po przemianie staną się jednymi z nas. - argumentowała Maxim jak jej zdaniem powinno się rozegrać w nadchodzącej przyszłości ten element ujawnienia się i pozbycia się krępującej ruchy Maskarady. Zwłaszcza jak ta zaczynała się chwiać w posadach na tyle, że rodziło się pytanie czy ma sens jej kontynuowanie.

- Poza tym mamy nasze supermoce a oni nie. To daje nam nadzwyczajne możliwości w stosunku do nich. Jak pozbędziemy się Maskarady możemy całkiem legalnie pracować w różnych agencjach, wojsku czy korporacjach. Pewnie znacie z popkultury obrazki o superżołnierzach czy superszpiegach? No my możemy być kimś takim. Możemy pracować dla nich jeśli nas zaakceptują. Jakiż rząd, agencja czy korporacja nie chciałaby mieć dzięki takiemu nietuzinkowemu personelowi zyskać przewagę nad konkurencją? Poza tym jak jedna strona zacznie korzystać z naszych usług to siłą rzeczy zapoczątkuje to wyścig zbrojeń i chętni na nasze usługi się znajdą. A skoro znajdziemy się w systemie to będziemy mieli prawo głosu i coś do powiedzenia w istotnych sprawach a więc znów trzeba będzie się z nami liczyć. - uśmiechnęła się ponownie dając znać, że ich nadnaturalne moce też mogą stanowić atut przetargowy w negocjacjach ze śmiertelnikami.

- Zresztą zwróćcie uwagę jak oni podchodzą do tych spraw Maskarady. Wiedeń, Londyn, Marsylia. I wszystko to pod maską wojny z terroryzmem, akcjami terrorystów lub przeciwko nim. Bo na razie też nie mogą powiedzieć, że zabijają jakieś wampiry których przecież oficjalnie w naszym świecie nie ma. Ale jak się ujawnimy? Wtedy to będzie już atak na obywateli danego kraju. A obywatele mogą zadzwonić na policję, mogą zgłosić sprawę do sądu, mogą rościć pretensje o odszkodowanie. W końcu płacą podatki i biorą udział w wyborach władz. Z obywatelami trzeba się liczyć. Ale nie terrorystami. Na wyłapywanie i zabijanie terrorystów jest przyzwolenie społeczne. Więc nie bądźmy jak terroryści bo tylko ułatwiamy im robotę, bądźmy jak obywatele. - dorzuciła kolejny argument który jej zdaniem przemawiał za ujawnieniem się ich nacji i szukaniem akceptacji oraz porozumienia ze śmiertelnikami. Tak jak to było niegdyś przed dwoma mileniami w Kartaginie.

- I właśnie dlatego jest lepszy moment niż kiedykolwiek z tym ujawnieniem się. Spójrzcie na te wszystkie mniejszości jakie były od wieków piętnowane, szykanowane, wypędzane albo i tępione. Homoseksualiści. Sto lat temu to była wstydliwa sprawa jakiej się udawało, że nie ma. A teraz? No niech tylko ktoś coś powie na jakiegoś homosia to z miejsca totalny ostracyzm. Czarni? Dwieście lat temu byli legalnymi niewolnikami. Sto lat temu to były niziny społeczne. A teraz? Nadrównouprawnienie, wszędzie muszą mieć swoją reprezentację nawet jeśli w danym środowisku jest ich znikomy procent. To jak ich nie ma to od razu rasizm. A nie daj Boże przedstawić jakiegoś czarnoskórego bohatera jako negatywną postać. To rasizm! I tak dalej z różnymi mniejszościami. Też możemy wpisać się w ten trend. Przedstawić się jako prześladowana i mordowana przez rząd mniejszość. Taka co czuje, żyje i ma swoje prawa. Spójrzcie jakie liczne prawa przyznano zwierzętom i tym dzikim i tym domowym. Za znęcanie się nad zwierzętami można trafić do paki. A za zabicie kogoś z nas nie. To chyba coś jest nie tak no nie? Teraz jest moda na chronienie czego się da. Środowiska naturalnego, lodów w Arktyce, warstwy ozonowej, nawet martwią się aby nasze bakterie na marsjańskich próbnikach nie skaziły Marsa albo na odwrót. To mogą się martwić też i o nas. O inną rasę rozumną jaka od tysiącleci koegzystuje wraz z nimi a musi się ukrywać z obawy o swoje przetrwanie. Tak to właśnie możemy przedstawić. I postarać się o legalne koegzystowanie ze śmiertelnikami, wypracować jakiś kompromis, zostać obywatelami z ich prawami a nie bestiami na jakie się poluje. - dodała coś jeszcze co jej zdaniem mogło by pomóc pokojowemu współegzystowaniu obu myślących gatunków. Uważała, że współczesny trend do akceptowania wszelkich mniejszości i inności może działać na korzyść ujawniających się wampirów. Zwłaszcza jeśli rządy różnych państw i tak już by wiedziały o ich istnieniu i było kwestią czasu kiedy ujawnią to swoim społeczeństwom.

Maxim skłoniła się publiczności a Theo i prezenter wstali i dołączyli do niej. Przez chwilę stali tak we trójkę obserwując poruszenie jakie zapanowało na sali. Prezenter uspokoił wszystkich mówiąc, że teraz jest okazja do zadawania pytań ze strony publiczności do obojga wykładowców i nawet zachęcał do takiej polemiki. Zresztą jak się okazało i Theodore i Maxim chętnie wzięli udział w tej dyskusji. Potrwało to też spory kawałek czasu ale ostatecznie zakończyło się. Duet wykładowców skłonił się swoim słuchaczom po czym się pożegnali zapraszając na kolejny wykład. Po czym zrobiło się luźniej i gwarniej gdy studenci w różnym wieku, stażu, z różnych klanów i sekt wstali i ruszyli do drzwi wyjściowych albo przemieszali się między sobą rozmawiając o tym wszystkim. Nie inaczej było z grupką świeżaków z Paryża odprowadzonych przez swoich starszych kolegów i koleżanki.

- To jest właśnie to. Czwarta Droga. Nie Camarilla, nie Anarchiści, Sabat, tylko Czwarta Droga. Zjednoczenie i walka przeciwko ludziom. Oni mają rację, mnie to przekonuje co oni mówią. To ludzie są naszym największym zagrożeniem. Jak się o nas dowiedzą to rozszarpią nas na strzępy. - mówił rozgorączkowany Peter gdy wychodzili z tej biblioteki na korytarz.

- A ja wolę to co mówiła Maxi. Jakieś wojny i zabijanie to niezbyt mi się uśmiechają. Wolę robić miłość niż wojnę. - roześmiała się Felicienne dając znak, że ona jest zwolenniczką poglądów bladolicej wampirzycy w kapturze. Oboje jednak byli ciekawi zdania nowych świeżaków co byli pierwszy raz na wykładzie więc popatrzyli na nich zachęcająco co oni na to wszystko powiedzą.


---



K O N I E C
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline