Dean Murphy przed Randką/Nie-Randką
Dean Murphy i Ariadna Kaligaris po zmianie w Starbucksie pojechali metrem na spotkanie z Angusem Burnsem. Przyjechali wcześniej niż zakładali, więc postanowili jakoś zająć czas.
-
Nie chcę mówić, że “A nie mówiłem?”, ale utknąłem…
-Na serio? Weź się nie wydurniaj! Ejejej…Nie za włosy!
-Ale trzeba wyciągnąć… Powoli, ale…
-Ale boli cię? No widzę, że boli… Wazeliną! Na wazelinie będzie łatwiej!!
-Ari…Nosisz ze sobą cały słoik?
-Na usta, zasmarkane przetarte nosy kuzynów, na skrzypiące zawiasy i do czyszczenia butów. A Vindex służy do innych rzeczy i bym nie zmieściła w torbie.
-A nie możesz go nosić w takiej buteleczce podróżnej? Dobra, nie było pytania… I chyba ruszyło.
-Co mówiłam o włosach?… Z tej strony może… I teraz…JEST! Uff…
-Huff… Mówiłem, że tak będzie?
-Dean, nie psuj chwili…
-Wstydźcie się! Tak w biały dzień!?! W metrze?! Dzisiejsza młodzież! - staruszka siedząca za nimi po drugiej stronie ławki odeszła szybkim krokiem.
-
Witamy w Halycon City- jak nie potwory i super łotry, to świry- Ariadna Kaligaris jeszcze oglądała się za widowiskiem.
-Ari, ty lepiej sprawdź, czy jeszcze pasuje ci ten trampek? - Dean Murphy wolał przejąć się jak przetrzepać trampek kumpeli, ściągnąć ze skarpety resztę wazeliny i zapiąć na suwak jeden ze swoich buciorów-
Albo lepiej - to TY wisisz te 2 dychy.
-Nie rozumiem… Nie jesteś dużo wyższy ode mnie. Kiedy stopa ci tak urosła?
-Pomyślmy… Dojrzewanie… W gimnazjum mogłem nosić twoje buty chociaż byłaś wyższa ode mnie o pół głowy…
-No właśnie, jak zaczęły mnie pić te koturny, to wymieniliśmy się butami nie? To była ostatnia klasa gimnazjum. Kto cie uczył chodzić na obcasie?
-Wujek Ralph i to był grubszy obcas. I jakieś 2 lata temu? Wiesz z jakiegoś powodu jest męski i damski numer buta... Uprzedzałem… Boże! Tak łatwa kasa to grzech! I pamiętaj, że sama się upierałaś, że to niemożliwe, więc mam udowodnić. Tak na tu i teraz.- jego wyciągnięty palec wskazujący posłużył za batutę.
-W glanach stopa wygląda na 1-2 numery większe. Co jest z męskimi butami, że z zasady muszą zajmować dodatkową powierzchnię niż zajmuje sama stopa? Dobra, trzymaj. Ale mówiłam, że po zmianie w Starbucksie po prostu się wykończę na obcasach. Ale jak głupia je zabrałam w plecaku. Pozostaje paralizatora.
-Doceniam poświęcenie dla sprawy. I wyglądasz ładnie… - szybko i dyskretnie spojrzał w innym kierunku, żeby przypadkiem nie zacząć się czerwienić. Ciotki Kalligaris mogły narzekać, że Ari jest za wysoka i za chuda, żeby uniknąć problemów w zostaniu matką. Zdaniem Deana zwyczajnie wyglądała jak ta nie-macierzyńska część greckiego panteonu - długie nogi, równomierna różnica między biodrami, a piersiami, mocne ramiona. Materiał bardziej na modelkę do rzeźby Artemidy niż Hery. Bogowie, ten myśliwy, który zobaczył Artemidę przy kąpieli musiał przez moment być dogłębnie szczęśliwy! (I zanim padła partia mitu o rozszarpaniu przez psy.) Sukienka w jakiej dzisiaj przyszła Ari była niby niewyszukana, ale podkreślały dziewczęcy urok i to co miała ładnego - brak wydekoltowania, ale materiał opinał się na talii i biuście, by od pasa w dół do kostek rozszerzała się. Wdzięczność dla krawca, który wymyślił jak zrobić, żeby połacie spódnicy obijały się tak uroczo na boki i po samych nogach podczas chodzenia…
Kurwa o czym on myśli?! I właśnie teraz?!
Wolał oprzeć twarz o piramidę złożoną z dłoni. Nie żeby wierzył w wytryskające krwotoki z nosa, ale w czerwieniejącą się twarz- tak. Klepnięcie w ramię nieco go oprzytomniło:
-
Dean, chcesz coś na żołądek? Bo wyglądasz jakby ci się wywracało…
-Nie, na serio nie.
-No masz prawo się denerwować…
-Więcej powodów to ma Diana. I nie mam już 13 lat, żeby się porzygać z nerwów…
-A do tego jest próg wiekowy? - Ari zmarszczyła brew -
Jasne, można się rozstać pokojowo. Moje rozstanie z Toddem było do bólu bezpłciowe. Nie mówię, że nie ma czego się bać… To że Diana mówi, że tu idzie tylko o niezręczność, ale te laski co spotykają się z psycholami też tak mówią. Manipulacja robi swoje. W poza tym jest starszy od niej, z adwokackiej rodziny- materiał do wychowania manipulatorów. I odzywa się do niej nagle po roku? Nawet jeśli dziewczyna była jakiś czas za granicą to ciut brzmi dziwnie.
-Znając Dianę mogła zgubić telefon
-I jeszcze wszyscy musieli się dobrać jak do grupowej randki. Sporo czerwonych flag z dopiskiem “psychol”
-Jakiej randki?!
-No Joan mówiła o grupowej randce, więc dobrała się z tym niebieskowłosym… Eddiem? Coś pisała, że grają razem na forum w RPG, to się zgadali.
-No… Świat jest mały… - na to kłamstwo postanowił przytaknąć. Nie żeby pierwszy raz musiał kłamać przyjaciółce. Ani pierwszy raz miał chęć udusić Joan. -
Ale to miało być robienie za sztuczny tłum, a nie udawanie randki grupowej.
-Też się dziwiłam przez preferencje Joan.
-Ta…
-No trudno, ale nadal Angus ma sporo czerwonych flag. Włożyłeś buty na grubej podeszwie. Nałożyłeś barwy wojenne. Widziałam cię ostatnio ze śladami kredki do oczu, ale paznokci to z 4 lata przynajmniej nie malowałeś.
-Yyy to raczej były wory pod oczami…
-Akurat! Ale tak… Ale jeśli czasem, u siebie w pokoju pomalujesz sobie oczy to uważam to za dobrą monetę. Całe szczęście, że nie mamy już 13 lat i że dostatecznie wody od tego upłynęło, żeby pewne rzeczy zaleczyć… I ten… Chcę powiedzieć, że możesz na mnie liczyć z tym Angusem. I rada pierwsza - nie uderzaj od razu do Diany. Niech zamknie sprawę z tym byłym.
-A czemu mam chcieć?
-Już ci mówiłam… Jest ładna, stażujecie razem. Widziałam jak się na nią patrzysz.
-Ty też się patrzysz! Ari, mamy XXI wiek i nikogo takie sprawy nie dziwią… Nawet jeśli twoją rodzinę by zdziwiło, ale mi nie przeszkadza…
-No jest ładna, ale to nie to… Ech… - rumieniec na jej twarzy mógł świadczyć o czym innym-
Słuchaj Dean, jakkolwiek możesz sobie dzisiaj łatwo zapracować na uznanie i wdzięczność Diany, to dzisiaj najgłupsze co możesz zrobić to zaproponować jej związek, albo filtrować. Na razie i dopóki nie skończy się sprawa z Angusem, jasne?
-Tak, tak… No powinniśmy się zbierać.
Klepnął się przy pasku dla upewnienia, że ta saszetka, któa mu zamówiła Joan jeszcze tam jest. Powkładał tam kulki z różnych materiałów, żeby mieć na czym używacć mimikry. Ot, na wszelki wypadek i badawczych elementów.
No powers and not nearly enough training: Mephisto zabiera na misję Kulki (różny materiał)
Przed Chillie Corner
-
Salut - Dean przyłożył dłoń do czoła w odpowiednim geście. Nie odrywał wzroku od gwiazdy wieczoru, żeby wypatrzeć u niego cokolwiek niepokojącego.
-
Ale zarąbista bluza! - zawołała Ari na widok Diany -
To z “Leprechaun”? To było tak złe, że aż boskie! Byliśmy na maratonie z Deanem w gimbazie. I w ogóle się nie bałam!
-No co ty, a pamiętasz 4 część kiedy polecieli w kosmos? -skwtiował Dean. Zastanawiał się ile może patrzeć na wzór z wrednym stworem zanim zrobi się nieodpowiednio. -
-Powinno się kończyć na trylogii, potem są z reguły tylko gnioty. Ekhm…
-No ładna, ładna ta bluza. Za łatwo o podróbki z których schodzi zaraz wzór. No ładna stylówa, ładna.
-Filmy z tego okresu potrafiły być albo głupio nie straszne jak “Leprechaun” czy te filmy o laleczce Chucky, albo mroczno- smutne jak “Kruk”, czy “Misery” -nadal oczy się jej błyszczały ze względu na faktyczne upodobanie czy pomoc skrzydłowego?
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Ostatnio edytowane przez Guren : 18-12-2022 o 10:16.