Z definicji space opera zawiera międzyplanetarny konflikt, więc trudno o zupełny brak militarnych wątków. Stosunkowo niewiele ma wspomniany już cykl Hyperion (+ Endymion), ale tam i eksploracji kosmosu za dużo nie ma.
Fundacja Asimova? Mało wojen, ale i nie do końca space opera.
Saga Vorkosiganów Lois McMaster Bujold - świetna space opera ale dużo walk.
Gwiazdy moim przeznaczeniem Bestera to tylko jeden tom.
Tuf Wędrowiec Martina też tylko jeden.
Ślepowidzenie + Echopraksja (autora zapomniałem) - tylko dwa.
Zabiłeś mi ćwieka. Już łatwiej o seriale - choćby Babylon 5 czy Firefly.
Będę obserwował temat.
__________________ Ostatni
Proszę o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin |