23-12-2022, 08:14
|
#139 |
| Wojciech na pewien sposób przypominał Robertowi ojca. Spokojny, wyważony, inteligentny, wykształcony. Mógł być prawnikiem, wykładowcą lub lekarzem i najpewniej jak część Neosanatów prowadził podwójne życie, w świetle dnia wykonując wyuczony zawód, a pod osłoną metaforycznej nocy zamieniając w jednego z liderów terrorystycznej organizacji. Neosanaci czerpali wszystko co najlepsze z tradycji Państwa Podziemnego, co czyniło ich tak niebezpiecznymi i trudnymi do schwytania. Przywódcy pozostawali nieuchwytni i trudni do zdekonspirowania, wpadali zazwyczaj szeregowi żołnierze organizacji, tacy jak Tumak. Była w tym jakaś ironia, że Dunin-Wilkosz przez lata uparcie tropił Walety, Damy i Królów - tak nazywano w prokuraturze przywódców Neosanacji - ale dopiero teraz, gdy został wyrzucony po za nawias społeczeństwa spotkał jednego z nich.
- Do prokuratury na Szucha nie da się włamać – odpowiedział szczerze Robert, gdy Wojciech skończył już mówić – Można tam wejść tylko z przepustką, lub w kajdankach. Budynek jest monitorowany i strzeżony co najmniej przez tuzin uzbrojonych strażników. Dzień i w nocy. Przy wejściu znajdują się bramki do wykrywania metalu a strażnik rejestruje każdą osobę, która wchodzi do środka. Jeden z nas mógłby się prześliznąć, ale piątka? Nie ma szans. A już na pewno nie ze mną. Chociaż minęło parę lat, dobrze mnie tam pamiętają. Ale jeśli chcecie dobrać się do archiwum i serwerów, potrzebujecie przewodnika. Więc tak czy inaczej muszę iść z wami.
Prokurator rozłożył na stole mapę Warszawy
- Do prokuratury nie da się włamać – powtórzył - Ale można to zrobić tutaj.
Wskazał palcem na punkt, znajdujący się na tej samej ulicy.
- Zakład medycyny sądowej sąsiaduje bezpośrednio z prokuraturą, a niższe poziomy z praktycznych względów łączą się ze sobą korytarzem. Jedynego czego będziemy potrzebować to ambulans, uniformy ratowników medycznych, dwa czarne worki i stroje sprzątaczy. Zakładam, że nie będzie to dla was problemem.
Dunin-Wilkosz oderwał palce od mapy i złożył je w piramidkę, każdego po kolei obdarzając skupionym spojrzeniem.
- Plan wygląda następująco. W nocy pod zakład podjedzie ambulans. W środku znajdować się będą dwie ofiary wypadku samochodowego zapakowane w czarne worki. Jako, że ja i Kornel jesteśmy zbyt rozpoznawalni, wcielimy się w rolę trupów. Pozostali, czyli ty, Wiśnia i twoi ludzie zagracie sanitariuszy i kierowcę karetki. Przy wejściu poinformujecie, że macie dwa ciała do przekazania w prosektorium, wpuszczą was do środka, każą podpisać parę papierków i pokierują w odpowiednie miejsce. W prosektorium neutralizujemy lekarza, ja i Tumak wychodzimy z worków. Zrzucamy przebrania i wkładamy stroje robocze ekipy sprzątającej. Tak się składa, że ekipy sprzątające pracują na Szucha w nocy, więc nikt nie zwróci na nas uwagi, większość korytarzy jest o tej porze pusta. Strażnicy w kantorku doją wódę i grają w karty, przynajmniej tak było za moich czasów. Jeśli nie będziemy zwracać na siebie uwagi, zabierzemy co mamy zabrać i wydostaniemy się tym samym wejściem, którym przyszliśmy.
Dunin-Wilkosz skończył mówić, czekając na pytania, uwagi i konkluzje . |
| |