Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2022, 13:04   #78
EdwardDragon
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Edward i Finn

Kierując się wraz z Finnem do domostwa wieszcza Edward z wyraźną obawą obserwował otoczenie. Pogoda zapowiadała katastrofę a ludzie wokół zdawali się zachowywać jakby uważali że są w stanie samotnie przyjąć na klaty siłę nieobliczalnych żywiołów. Początkowo Mag miał zamiar olać te kłótnie i pozostawić strażników by wykonywali swoją pracę i zająć się tylko tym co im polecono. Po chwili jednak uznał że choć próba rozwiązania choćby części tych sporów mogłaby okazać się kluczowa dla przetrwania całej kolonii..
-Wybacz Finn, potrzebuję tylko chwilę, zaraz do ciebie dołączę..
Elf w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami.
Mag miał zamiar umiejscowić się strategicznie w takim miejscu by objąć głosem chociaż kilka osób by wygłosić krótką przemowę licząc że da rade przemówić kolonistom do rozsądku. Odchrząknął i zaczął przemowę.
-Ludzie! Słuchajcie! Spójrzcie tylko na tą pogodę, jest okropnie a to dopiero początek, za chwilę będzie znacznie gorzej. Macie do wyboru zostać w swoich chatkach i daremnie liczyć że wytrzymają tą nawałnice i nic wam się nie stanie albo wziąć co jesteście wstanie i udać się do świątyni w której macie na tą chwilę największe szanse na przeżycie. Proszę was tylko żebyście posłuchali głosu rozsądku. Wasz dobytek jest ważny, jednak czy wasze życia nie są ważniejsze? Nie musicie się wszyscy przyjaźnić ale jeśli nie będziecie trzymać się razem w chwilach takich jak ta jak inaczej zamierzacie przetrwać w tej dziczy?
Część kolonistów w pierwszej chwili zignorowała przemowę maga, ale pozostali szturchnięciami zwróciła im uwagę. Nie byli zadowoleni, że ktoś odrywał ich od pracy, ale jego słowa wydawały się powoli do nich trafiać. Gdy skończył, nie było żadnych wiwatów i okrzyków poparcia - nastała cisza, a przynajmniej jej odpowiednik w tej burzy. Chwilę później jeden z kłócących się wcześniej mężczyzn z kwaśną miną podał dłoń drugiemu. Powiedział coś, czego Edward nie dosłyszał, na co ten z podobną radością skinął głową i uścisnął prawicę.
Widząc że ludzie nieco się uspokoili Mag nawet nie próbował już dosłyszeć o czym dalej rozmawiali. W końcu pogoda zdawała się nie dawać im zbyt wiele czasu więc niepotrzebnym byłoby dalsze marnowanie go. Edward starał się jak najszybciej dołączyć do Fina by wrócić do wykonywania zadania.

***

Po dotarciu do chaty wieszcza której Edward wcześniej specjalnie się nie przyglądał Mag zastanawiał się przez chwilę jak duża część bałaganu i chaosu wywołana była obecną pogodą a jaka była tam już przedtem. Jednak zarówno pogoda jak i myśl iż wieszczowi mogło się coś przydarzyć nakazała mu nie rozmyślać nad tym zbyt wiele. Widząc że Quentin jest cały i wedle standardów całkiem poczytalny sam Edward rozejrzał się po miejscu próbując z ciekawości rozpoznać parę przedmiotów i ksiąg oraz określić nad czym lokator stara się pracować dopiero po chwili przypominając sobie że uprzejmie było się przedstawić.
-Och.. przepraszam, Pan Quentin jak mniemam? Jestem Edward. Pani Szeryf przysłała nas do pomocy w sprawie tego sztormu na zewnątrz.
- Ćśś…
- syknął wieszcz, machając dłonią - Jestem zajęty - rzucił, po czym wrócił do zapisków. Edward nie był w stanie pojąć dokładnie, czego dotyczą, ale rozpoznał parę ksiąg jako tomy traktujące o sferze dywinacji.
Edward uciszony natychmiast zwrócił się w stronę wieszcza jak skarcony uczeń w akademii. Nie będąc pewnym co dokładnie planuje mag spojrzał na Finna licząc że ten być może miałby jakiś plan. Elf, dotąd przyglądający się magicznym formułom i diagramom, z których zrozumiał jedynie powiązanie ze sferami dywinacji i pogody, przeniósł spojrzenie na czarodzieja, z trudem powstrzymując brew od drgnięcia na jego reakcję.
— Możesz się tym zająć w schronieniu. Z naszą pomocą nawet — oznajmił, postępując krok-dwa ku młodemu wieszczowi i opuszczając skrzyżowane dotąd ręce. — Będziemy mieli wystarczająco czasu, czekając aż przejdzie burza. Zbierz, co najważniejsze i idziemy.
- Nie rozumiecie?!
- żachnął się Quentin - Nie widzicie tego? Moje wizje się nie mylą! Obliczenia to potwierdzają, tej burzy nie powinno być. Deszcz tak, wicher nawet, ale nie taki sztorm, i to nie na tym obszarze! - mówiąc, wskazywał na wyrysowane na tablicy symbole - To nie ma sensu, muszę się dowiedzieć, co to wywołało… - dodał niepewnie. Widać było, że chęć wyjaśnienia tego walczy w nim o lepsze z instynktem samozachowawczym.
Edward podrapał się po głowie zastanawiając się nad najlepszym możliwym rozwiązaniem, nie był pewien czy takowe znalazł ale postanowił spróbować tego co mu przyszło do głowy.
-Niestety nie rozumiemy, wieszczenie nie jest polem naszej ekspertyzy. Żebyśmy zrozumieli musisz nam wyjaśnić co się dzieje. Jeżeli ta nawałnica nie jest naturalnym zjawiskiem a czymś wywołanym magią czy w jakiś inny sposób i dałoby się to powstrzymać to byłaby ważna informacja, ale musimy się pospieszyć, w tym tempie istnieje szansa że ta pogoda nas pochłonie zanim do tego dojdziemy..
Te słowa ostatecznie przekonały wieszcza. Zerwał się i zaczął zbierać leżące dookoła księgi.
- Dobrze! Musimy tylko zabrać te tomy, mogą być potrzebne!
— Jak najbardziej
— odparł sucho Finnseach, zgarniając tomiszcza. — Być może przydadzą się w sprawdzaniu pewnej teorii. Proponuję jednak zagęścić ruchy, czas ucieka.*
Edward przytaknął jedynie i zabrał się za zgarnianie tego co Wieszcz by im wskazał za potrzebne tak by jak najszybciej mogli całą trójką ruszyć dalej.
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem