Podczas rozmowy z Duvessą Lotta niewiele się odzywała. Nie podobało jej się to całe szukanie Aurill, magów, intrygi i spiski. Jakby w kolejnym mieście usłyszała, że magowie sprzymierzyli się z boginią i zaatakują miasta na złowieszczych wilkach poganianych przez yeti, to chybaby się wcale nie zdziwiła. Ludzie mają bogatą wyobraźnię. Zresztą Aurill na orle była dla Lotty bardziej sensownym tropem niż magowie z południa. Czego by tu niby szukali, w tych zapadłych - a teraz również zamarzniętych - dziurach jakimi były miasta Dekapolis?
***
Sadyba, w której mogli przenocować była szczęśliwym zrządzeniem losu, niemniej jednak Lotta wolałaby, żeby zamieszkiwał ją człowiek, a nie inteligentna bestia. Szczątki robala nie napawały optymizmem; kolejna dziwaczna rzecz, która pojawiła się tej nazbyt długiej zimy.
- Czy to też jest coś z twojego świata, tak jak te niewidzialne krasnoludy? - spytała Hunzrina, wskazując na odwłok.
- Mogę wziąć pierwszą wartę - odparła Oberikowi, który w dziczy naturalnie obejmował przywództwo nad grupą. Nowy towarzysz również wydawał się dość pewny siebie, ale Lotta wolała zaufać komuś już sprawdzonemu. - Zaciągnijmy sanie pod zadaszenie, a psy zanocują z nami wewnątrz. - Zwierzęta już raz przydały się jako czujki; może powinna sprawić sobie własnego? - Ja bym niczego nie tykała ponad potrzebę; jak dla mnie to wygląda jakby godpodarz miał wrócić lada moment.
- Co do poszukiwań to wpierw przeszukałabym teren między rzeką a traktem. Jeśli nic nie znajdziemy do południa to zawrócimy drugą stroną rzeki tak, by dojśc do chaty przed zmierzchem.