Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2022, 16:25   #346
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Czmych test CP+10 za opiekę nad zwierzentami K100=5

Coś w pokazie Czmycha przemówiło do dzika. Być może potraktował go jako innego świniaka, czy to dzienki wydawanym odgłosom, czy wyglondowi, a może zapachowi. Coby to nie było, okazało siem skuteczne. Snotling został samcem alfa i dzik dał siem obłaskawić. Przydreptał (dzik, siem znaczy) i siem wspólnie posilali, przy czym dzik zostawiał lepsze konski przepatrywaczowi. Jeździec małymi kroczkami i tym razem bez użycia młotka (który nie był siem sprawdził w obłaskawianiu pajonka) zjednał sobie zwierza na tyle, że ten pozwolił na siem wsionść. Marzenie Czmycha siem spełniło! Miał sfego własnego dzika. Lepsze to niż utracona Krostka, czy niezdobyty pajonk. Ho, ho, teraz on zostanie tunelowym krulem!

Szmælc zaznaczywszy, że dzik jest ich wspólny i połowa jego zapisana jest Czmychowi na koncie winien i że dług odbierze z odsetkami, oddalił siem w stronem przeciwnom. Dostrzegł jeszcze, że Przykurcz zwinoł mu żabem i oddalił siem w nieznanym kierunku, bo w lewo za skrent. Pociongnoł wienc handlarz swojom jaszczurkem i podreptał zaniepokojony za poszukiwaczem. Minoł zwenglone szczontki snota i ksionżkem jakowomś, skrencił i dalej podonżał tropem swej żaby.

I dobrze zrobił, bo snot (Przykurcz siem znaczy) chyba był zwariował. Przykurcz łaził w kółko w kółku pod dyktando jakiegoś ducha. A Gobelin też jakieś dyktando skrobał patykiem na ziemi. Coś siem tu podejrzanego działo.

- Ha, to mój szenśliwy dzień! - krzyknoł duch widzonc Szmælca. - Tfuj też! Mam tutaj koło fortuny! Jak nim zakrencisz, to masz szansem na spełnienie sfych życzeń. Co ty na to? Wystarczy dziesieńć obrotuf, a ja zrobiem w zamian coś dla ciebie! Tego tu - wskazał na Gobelina - nauczyłem w nagrodem czytać i pisać. A ten tu - wskazał na Przykurcza - dostanie ode mnie amulet niebajania siem i jeszcze może dostać farbem, co siem świeci! I ty także możesz dzisiaj coś wygrać, jak zakrencisz kołem dziesieńć razy! Okazja jedyna w życiu! - przekonywał goblini duch.

Handlarz rozejrzał siem po pomieszczeniu. Pełne było one urzondzeń, kół mniej lub bardziej zembatych. Nic wienc dziwnego, że tutaj właśnie Epigobleusz siem znajdował. Chodziło i niuchał wokół koła, na którym teraz Przykurcz chodził. Co on tam chciał wyniuchać? Nie wiadomo. Szmælcowi musieliby zapłacić, żeby chodził i niuchał wokół innego snota. Przynajmniej żaba cała i nienaruszona siem wydawała.

Gobelin nie miał żadnej ksionżki. Jak uciekał przed pajonkiem, to wolał ratować sfojom skórem, niż skórem jakiegoś stforzenia, które zostało na tem ksionżkem przerobione. Tutaj w jaskini było dobrze, bezpiecznie, bo były inne snoty. Ale mógł jom opuścić, by poszukać jakiejś czytanki... albo nakłonić innego snota, by zrobił to za niego. Ale może najpierf jakiś orenż by zdobył, bo tak z pustymi renkoma to strach iść...





Ilość wykonanych obrotuf: 9+K10 (4)=13. Pozostało do wykonania obrotuf: 101

Duch powiedział Przykurczowi, że dość obrotuf już wykonał i może przestać krencić. Był gotowy pójść ze snotem po amulet niestrachania siem.
___________________________________

Rzuty dla MG K100=7, 98, 38
Ataki mrówek (K100): 89, 6, 17, 81, 82, 72, 73, 76, 35, 87.
Obrażenia (K6): 3-->2,5-->4. Żywotność=0.


Trartex z nosem przy ziemi poważne przeszukiwania podjoł. Drugi raz pułapce siem złapać nie da! Zielsko ścinał i za siebiem rzucał. Kilka chwil mu przeszukanie jaskini zajmie, ale nie była na tyle duża, by miało to trwać zbyt długo. Nie nacieszył siem jednak spokojem, bo szelest jakowyś ucha jego doszedł. Mrufki! Ło nie, znowu mrufki, a on pleśni nie miał! Małe robaki nie czekajonc na nic, rzuciły siem na niego i zaczeły go gryźć i to jak. Wkrótce wszystko go swendziało i czuł siem tak, jakby miał wyciongnoć kopyta. Czy warto było tak siem poświencać dla jakiegoś magicznego cacka schowanego w magicznej skrzyni? I jak tu sobie poradzić z mrufkami?
 
Gladin jest offline