Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2022, 14:16   #92
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Na statku, Mathew obserwował dwóch piratów na ich łajbie, piraci obserwowali zaś i jego, i Jimmiego, i Iris… jeden miał karabin, drugi chyba tylko machetę.
- Ja bym ich tam odstrzeliła - Powiedziała w końcu cicho detektyw - A jakby padły we wsi dalsze strzały, to na pewno ich odstrzelę, bo nie wiadomo co z naszymi…
- No właśnie nie wiemy... Zauważy pani, kilka strzałów, teraz cisza. Nasi byli uzbrojeni. Ostrzeliwaliby się… rzekłbym przeto, lepiej czekajmy więc. Oczywiście jeśli kolejny strzał, weźmiemy ich, pani lewego, ja kolejnego - rzekł reporter.
- Równie dobrze mogą być już martwi, po owych paru strzałach… taka opcja też istnieje. No ale dobra, poczekamy jeszcze moment… - Powiedziała Iris, trzymając niewidoczny dla piratów, karabinek Thompsona w łapkach.
Strzały były rewolwerowe. Zaiste piraci musieliby być rewolwerowcami na miarę Doca Hollidaya albo Dzikiego Billa Hickoka, żeby kilkoma strzałami załatwić błyskawicznie kilka osób tak, żeby nie było później najmniejszego odgłosu. Oczywiście niewykluczone, ale niezwykle mało prawdopodobne. Jasnym natomiast było, że jeśli ustrzelą owych, to piraci wewnątrz wioski mogą zrobić coś szczególnie głupiego. Co innego, jeśliby usłyszeli kolejny strzał. Szczęśliwie opanowana Iris Rogers postanowiła nieco poczekać na rozwój ewentualnej sytuacji. Reporter nie skomentował tego. Wyrzekł swoje, Rogers postanowiła chwilę wstrzymać jakieś gwałtowne zachowania.Właściwie tyle. Wszyscy czekali na to co się jeszcze stanie.

~

Sarah, Daniel, i Ebenezer niespodziewanie wrócili na statek, gdzie zdali relacje z tego, co obecnie działo się w wiosce… Jednocześnie sami widząc jeszcze dwóch rzecznych piratów, warujących na ich małej łajbie. Piraci gapili się na osoby znajdujące się na "Venture", ci ze statku na nich… No i trochę była nerwówka.
- To co, rozwalmy tych tu, a wtedy ich reszta nam przybiegnie pod lufy? - Powiedziała cichym tonem Iris, mając gotowy do akcji karabinek Thompsona.
- Popieram pomysł - powiedział Daniel, stając obok niej z Lee-Enfieldem w dłoniach. - Nie lubię złodziei, a piraci należą do gorszej kategorii złodziei.
- Bić albo nie bić, oto jest pytanie - wymruczał cicho reporter nie poruszając tematu. Jak się rozpocznie strzelanina, planował strzelać, jak nie, to nie miał zamiaru rozpoczynać samotnej utarczki.
- Wybawmy tych biednych ludzi, od ich ciemiężców - odezwał się Ebenezer, wychodząc z kabiny z Winchesterem w dłoniach.

Po kilku chwilach, dwóch piratów na swojej łajbie, na widok paru osób z pukawkami w łapach, zaczęło coś agresywnie wołać po portugalsku, do tych właśnie, znajdujących się na statku…
- Obrażają nas - powiedział Daniel. - Nazywają nas cipami i frajerami - przetłumaczył. - Mówią też, że nie powinniśmy bawić się bronią, bo sobie jeszcze odstrzelimy to i owo.
Tłumaczenie być może nie było w stu procentach dokładne, ale całkowicie oddawało sens wypowiedzi członków załogi pirackiej łodzi.
- Powiedz im żeby się poddali jeśli nie chcą być podziurawieni - odpowiedział pastor biorąc jednego z piratów na celownik.
- Renda-se, ou vamos perfurar você como uma peneira - przetłumaczył Daniel. Pastor dawał natomiast karabinem znaki, że to nie są żarty, ani czcze przechwałki.
- Fuck you! - Wrzasnął ten z karabinem, i też uniósł go w górę, by wycelować w Ebenezera…
Daniel strzelił do pirata z karabinem. Nie miał zamiaru sprawdzać, czy są to tylko groźby bez pokrycia, czy też tamten faktycznie ma zamiar ustrzelić pastora. Skoro zaś zaczęła się strzelanina, również reporter wycelował oraz nacisnął spust karabinu. Niestety kompletnie chybił urywając jakieś kilka listków oraz wkurzajac zielonożółtoczerwone papugi. Wręcz spostrzec było można, jak pokazują mu piórami: Huknij się w nos, głupku. Strzelać się ucz, aznim cokolwiek weźmiesz do swojej ręki jakąkolwiek broń.

Strzał Daniela był bardzo celny, i pirat z karabinem oberwał w środek torsu, po czym przewalił się na plecy, a jego broń wypadła za burtę, znikając w wodzie… chyba był martwy. Mathew zaś strzelił niecelnie.

Sarah, sięgnęła po swój rewolwer i wystrzeliła w tego drugiego, spodziewając się, że nawet, jeśli nie trafi, to przynajmniej sprawi, że będzie nieco przyszpilony jej ogniem, jak nauczyła się od profesora Blooma w Afryce.
Ebenezer, którego reakcję trochę opóźnił alkohol, widząc, że towarzysze strzelają do pirata, który w niego celował, wygarnął z karabinu do tego drugiego. Celował w korpus.
Drużynowa lekarka spudłowała do drugiego typa na całego, a wielebny strzelił akurat, gdy ten rzucał się do wnętrza kabiny-sterówki, ich małego złomu… i trafił go w ramię. Rzeczny pirat zniknął jednak im z oczu, schowany w środku.

- Heh - Parsknęła Iris, po czym wywaliła z Thompsona dosyć sporą seryjkę po owej kabinie, nieźle ją dziurawiąc. Gdy zaś karabinek skończył swój jazgot, a lufa dymiła… palant z wnętrza podziurawionej kabiny oddał strzał z rewolweru w ich kierunku, choć nikogo nie trafił.

Towarzysze przykucnęli nieco na rufie "Venture", chowając się za grubymi, stalowymi burtami…

- Jasna cholera! - Wrzasnął Jimmy, a i zawtórował mu bosman, który w końcu i biegiem wracał właśnie z wioski… i musiał wyrzucić niesiony obiad dla siebie, i Jimmiego, a w dłoń złapać rewolwer.

- No, prawie się udało - powiedział Daniel. - Teraz wypada dokończyć dzieła. Pilnujcie go, by nie wychylił nosa z kabiny - dodał, po czym, nisko pochylony, ruszył w stronę brzegu. Z "Venture" nie można było przeskoczyć na piracką łajbę.
- Jak tylko wystawi łeb, to mu go odstrzelę - odpowiedział pastor cały czas celując w kierunku wyjścia ze sterówki, w której ukrył się ranny bandyta. Reporter zaś postanowił nie wkurzać papug, oraz ustawił się na boku przypuszczajac, że zaraz przybiegną piraci słysząc palbę rewolwerów, karabinów i automatycznej broni. Sarah również wolała trzymać się z tyłu, aby w razie czego samej być w stanie nieść pomoc, jeśli ktoś z jej sprzymierzeńców oberwał.
 
Jenny jest offline