Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2022, 11:34   #185
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mark wysiadając z karetki zabrał ze sobą gaśnicę samochodową, którą miał zamiar wykorzystać przeciwko Bestii. Nieco proszku w oczach i pysku powinno ostudzić nieco zapał Wilka.
- Mam nadzieję, że nie będzie to potrzebne - odparł, przejmując od Darylla strzykawkę.
Zastanawiał się, czy gdyby taką dawkę zaaplikować Bestii, to też by podziałało.

- Mamy czas, chociaż jest go niewiele - odpowiedziała chłodno dziewczyna wbijając wzrok w uciekające przed konfrontacją oczy swojego brata. Aż dziw brał, że przy okazji szaleńczego pędu ostatnich wydarzeń wciąż była cała, mimo nieprzerwanej obserwacji swojego priorytetu. Do młodego Singeltona nie powiedziała nic więcej. Zawinęła tylko jego rozciętą dłoń w chustę, którą wcześniej ścierała krew Brayana.

W tym samym niemal czasie zorientowała się, że na wzgórze dotarli już zupełnie sami. Nie było z nimi Hawoi. Nie było Jimmyego Dwa Duchy. V była przekonana, że wilk miał w tym swój cel. Chciał ich osłabić strachem i poczuciem bezsilności. Zdać na samych siebie oraz własne, wątpliwe decyzje. Towarzyszącą im od początku ciemnością zbudować podwalinę do zatrzęsienia opustoszałym teraz światem duchów, którego nie zupełnie nie znali. Przegapił tylko tyle, ile Hale w masce zabijający Sama Macruma - ktoś wiedział. Wtedy - kim jest, teraz - kto się nim nie stanie. Choćby miało to kosztować życie wszystkich obecnych na Wzgórzu.

- Bart daj proszek od Szamana. Odprawimy dwa rytuały jednocześnie. - Podzieliła zawartość woreczka na dwie części i podała jedną Spinelliemu. - Masz i przyszykuj sobie jeszcze zapalniczkę. Gdy zaczniemy, będziesz powtarzał moje słowa i robił dokładnie to co wskażę. Możesz też dodać coś od siebie, bo pomysł z krwią wydaje mi się niezły, mimo, że w treści indiańskiej modlitwy uzdrowienia nie ma o czymś takim nawet słowa.

Podanym jej skalpelem nacięła swoją prawą dłoń od wewnątrz i upuściła kilka kropli krwi na czaszkę. Stanęła naprzeciwko Darylla. Poprosiła go o dłoń i zaczęła:

- Jeśli przyjdziesz do mnie jako ofiara, nie będę cię wspierać. Jednak będę miał odwagę przejść z tobą przez ból, którego doświadczasz… - poczekała na to czy Bart powtarza jej słowa.
 
Kerm jest offline