Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2023, 12:13   #8
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



ŚWIERSZCZE W TRAWIE


Stenner stał pośrodku pola dzikiego zboża.

Wiatr pieścił delikatnym dotykiem wysokie źdźbła. Podmuchy powietrza dotykały kędzierzawej brody mężczyzny, wprawiały w poruszenie jego długie włosy - co chwilę musiał wypluwać ich kosmyki z kącików ust. Spojrzał ze stoickim spokojem ku malującym się na odległym horyzoncie wzgórzom. Nie dostrzegał tam śladu najmniejszego poruszenia. Ten głupi patrol nie miał sensu. W promieniu wielu mil nie było żadnego nieprzyjaciela.

Westchnął ciężko, wyciągnął z kieszeni płaszcza zwitek liści tytoniu i wsadził go w usta. W powietrzu tańczyły drobinki pyłków. Późne lato w pełnej krasie, pomyślał. Zacisnął zęby na cygaretce poklepując się po kieszeniach w nadziei na znalezienie zapalniczki. Nigdzie jej nie znalazł. Rozczarowany, wyciągnął dłonie z płaszcza i zaczął klepać się po spodniach nie spuszczając jednocześnie wzroku z linii horyzontu. Kieszenie były puste. Naprawdę zapomniał tej pieprzonej zapalniczki w koszarach?

Stenner zdusił w ustach przekleństwo, bez zastanowienia rugając samego siebie w myślach. Wyciągnął cygaretkę z kącika ust i roztarł ją w palcach patrząc jak drobinki tytoniu odlatują porywane podmuchami wiatru. Cholerna służba frontowa! Ile warta była promocja na Sędziego, jeśli człowiek nawet nie mógł sobie zapalić cygaretki!

Ruszył przed siebie poprzez zboże. Sześć kroków. Rozgarniając rękami ciężkie kłosy rozglądał się uważnie wokół siebie. Jedna stopa przed drugą. Ostrożnie. Wedle nauk wbijanych do głowy przez instruktorów. W myślach powtarzał ich mantry.

Ostrożnie stawiaj łapki, wróg rozrzuca pułapki. Szeroko otwarte ślepiny, nieprzyjaciel kładzie miny.

Proste rymy, które Stenner wykuł na pamięć w czasach służby w randze jurytanta. Musiał czymś zająć myśli, aby uciążliwa monotonia tego przydziału nie zabiła go szybciej od dzikusów.

Wrócił wspomnieniami do dzieciństwa, do swojej tłustej siostry Etny, która zawsze chowała w spichlerzu jedzenie na czarną godzinę i która potem odziedziczyła farmę. Głupia suka. Ta ziemia powinna była zostać podzielona na równo pomiędzy ich oboje, a tymczasem ona zagarnęła wszystko, a jemu pozostało tylko dołączenie do Sędziów, aby zapewnić sobie dostatnie życie. I co mu to dało? Został przeniesiony do Siege, aby spędzać tam czas na niekończących się patrolach po nużąco jednostajnej krainie ziemi niczyjej. Mogli go przynajmniej wysłać na bardziej wymagającą misję, przeciwko Neolibijczykom czy im podobnym. Wzruszył w wyrazie frustracji ramionami.

W morzu wysokich roślin cykały świerszcze. Stenner odważył się oderwać spojrzenie od odległej linii wzgórz i zerknąć za siebie. Daleko w tyle dostrzegł sylwetkę najbliższej wieży obserwacyjnej znaczącej płaski teren niczym odwrócona do góry nogami pinezka. Zawahał się stawiając w myślach pytanie czy strażnicy są go w stanie dostrzec z tak daleka. Chcąc zyskać pewność uniósł w górę dłoń i pomachał nią energicznie. Wieża odpowiedziała dwoma błyskami światła odbijając za pomocą lusterka promienie słońca. Stenner poczuł się pokrzepiony tym sygnałem. Odwracając głowę w stronę południa zaczął uważniej nasłuchiwać.

Czy to naprawdę były świerszcze? Coś w tych dźwiękach zaczynało budzić jego zmieszanie. Miał wrażenie, że odgłosy dobiegają z jednego kierunku, a nie całego pola. Śnił na jawie? Tracił zmysły? Czy ten bezkres traw ogłupił jego percepcję? Nie, Stenner zaczynał utwierdzać się we wcześniejszym wrażeniu. Zaczął przemieszczać się w kierunku źródła cykania, krok po kroku i z opuszczoną głową, przygarbiony, z muszkietem w dłoni, wytężający oczy i uszy. Coraz bliższy źródła dźwięków, rozgarniał źdźbła zboża tak cicho jak tylko potrafił.

W wysokiej trawie zmaterializowała się postać kucającego na ziemi chłopca, kompletnie nagiego, pokrytego czarną mazią. Tkwił w tej pozycji wpatrując się w zakrwawione dłonie i dysząc jak znużone długim galopem zwierzę.

I wydając z siebie odgłosy cykających świerszczy.

- Dziecko! - stęknął Stenner - Co jest z tobą?

Chłopiec poderwał głowę wpatrując się w oblicze Sędziego w wyrazie skrajnego szoku, okrągłymi oczami przywodzącymi na myśl spanikowanego renifera. Stenner poczuł przeszywający całe jego ciało lodowaty dreszcz złego przeczucia.

Dziecko zaczęło znienacka krzyczeć na całe gardło wydając z siebie świdrujący upiorny dźwięk, odsłaniając poczerniałe dziąsła i spiłowane w kły zęby. Stenner złapał chłopca rękami, zacisnął rękawicę na jego ustach chcąc zdusić ten krzyk. Dzieciak zaczął się ślinić i miotać niczym złapane w potrzask zwierzę, skupiając na sobie całą uwagę Sędziego i odwracając ją od dźwięku łodyg deptanych przez zbliżający się z szaleńczą szybkością cień.

Coś uderzyło Stennera z impetem oblężniczego taranu. Mężczyzna grzmotnął z głuchym stęknięciem o ziemię, w oczach pojawiły mu się plamy głębokiej czerni zasłaniające widok pogodnego nieba i wzbitej w powietrze kurzawy.

W jego polu widzenia pojawił się nagi człowiek o wytrzeszczonych przekrwionych oczach, nagi, pokryty wtartym w skórę popiołem, biorący zamach toporkiem o kościanym ostrzu.

Zasadzka! Gdzie ten pierdolony muszkiet?!

Zabrakło czasu na myślenie. Topór wgryzł się w ramię Sędziego, przeciął mięśnie i ścięgna. Z rany trysnęła struga gorącej krwi. Leżący bezradnie Stenner podniósł obie ręce w górę zasłaniając nimi głowę i krztusząc się ziemistym pyłem. Zewsząd dobiegały go pochrząkiwania, wizgi i budzące grozę półzwierzęce warkoty. Bezlitosne ognisko bólu eksplodowało w boku mężczyzny, kiedy inne toporne ostrze weszło mu gładko prosto w żołądek.

Ubrudzone popiołem dłonie pochwyciły go z wszystkich stron, docisnęły do ziemi unieruchamiając niczym w imadle, szarpiąc za metalowy napierśnik, rozdzielając paznokciami skórę do gołego mięsa. Ktoś naciągnął mu na głowę śmierdzący worek. Stenner zadygotał w spazmie agonii niezdolny do jakiejkolwiek walki o ulatujące z niego życie.

Nie było nic godnego w tak strasznej śmierci.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem