Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2007, 10:58   #35
rasgan
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Karczma “Dziki Pies” - pierwsze piętro

Nirel przez chwilę jeszcze patrzył na ciało młodej dziewczyny leżącej w kałuży krwi po czym szybko odwrócił wzrok. Oczyma wyobraźni widział wylewające się fragmenty mózgu i wiedział, że to zostanie w jego pamięci. Tropiciel znów zaczął się rozglądać po zebranych, jak gdyby szukał wsparcia. ~~Przecież sam nie pójdę~~ pomyślał. Spojrzał na kolorowego mnicha, jakby szukał wsparcia i towarzysza broni. Chwilę zajęło mu też szybkie spojrzenie na krasnoluda i nie miał wątpliwości, że ten ruszy bez namysłu za zewem krwi, myśląc tylko o śmierci i jej obliczach.
– Ja... mogę... – wystękał szeptem niezgrabnie, ledwo słyszalnie i spojrzał z niepewnością, czy kupiec go dosłyszał. W głębi duszy miał jednak nadzieję, że nie słyszał, bojąc się powtórzyć swoją ofertę raz jeszcze, ciągle mając nadzieję, że ktoś inny powie to głośno.
W tym samym czasie Mi Raaz wyprostował się, rozejrzał po zebranych. Starał się odegnać myśl o idealnym niemal ciele dziewczyny. Wziął głęboki oddech i podszedł do ignorującego go kupca, gdyż w jego myślach rodził się kolejny plan.
- Ja mogę cię chronić panie jeżeli wynagrodzenie będzie godne. A wiedzieć panie musisz, że umiejętności moje są duże. Więc, pytanie brzmi, czy stać cię na usługi takiego wojownika jak ja? - Oczekiwał na odpowiedz z rękami skrzyżowanymi na nagim torsie.
- Tak, oczywiście. Najmę i ciebie i jego – kupiec wskazał na niepewnego swej decyzji Nirela. - Zapłacę wam po szkopułce za dobę, a jeśli wszystko pójdzie bez większych problemów dostaniecie premię. - kupiec dochodził powoli do siebie, ale widać było, że zależało mu na bezpieczeństwie ponieważ tak duża stawka bez targowania się nieraz była nie do przyjęcia.
– Jestem na twe rozkazy.Nirel spojrzał wprost na kupca, oczekując jakiegokolwiek potwierdzenia.
Krasnolud zaś, wciąż nieruchomo wpatrzony był w martwe ciało. Obserwował zimne, matowe, niebieskie oczy. Nagle na jego twarzy zagościła parodia uśmiechu. Początkowo zdawał się nie zwracać uwagi na poruszenie, jakie wywołał kupiec. Gdy kupiec minął go prosząc o ochronę nie drgnął. Dopiero po jakimś czasie, nieustannie patrząc w martwe oczy, powoli wyprostował nogi. Jeszcze przekręcając głowę w stronę zabieganego, być może, pracodawcy, nie odrywał wzroku od oczu młodej kobiety. Po chwili, spoglądając na kupca, ciągle z durnym uśmiechem na twarzy powiedział:
- Ja mogę pójść za tobą, jako hehehe "ochrona". Chętnie skrzyżuje moją drogę z twoją, jeśli trup ściele się na niej gęsto i jeśli zapewnisz mi godne warunki utrzymania.
- Warunki utrzymania znasz. Możesz je przyjąć bądź odrzucić. Nie trzeba mi kogoś, kto będzie ze mnie ssał szkopułki jak z matki mleko. Tym bardziej, że dwóch już mam, a trzeci ochroniarz czeka na dole. Wybieraj więc krasnoludzie.
- Kupiec był już pewny siebie. Przewagę nad strachem wzięła zimna kalkulacja. Teraz już nie liczył się szok spowodowany widokiem martwej dziewczyny, a czysta kalkulacja.
Zastanawiając się co odpowiedzieć kupcowi Gnargo jeszcze raz spojrzał na leżące na ziemi ciało, teraz już bez uśmiechu.

Przed Karczmą “Dziki Pies”

Nie znalazłszy nikogo na zewnątrz, młody złodziej postanowił udać się do karczmy. Miał już za co zjeść i chciał wreszcie zobaczyć się z ludźmi. Liczył też na możliwość podjęcia podróży z kupcem pod byle jakim pretekstem. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji podkradł się pod okno aby podsłuchać co się dzieje.
-... musisz nająć się u mnie jako ochrona - wołał spanikowany kupiec. Chłopak usłyszał przez okno, szybko wziął swoje rzeczy i wszedł do środka karczmy.
Izba główna, jakże typowa dla tego typu pomieszczeń była zupełnie pusta.
~~Pewnie są na górze~~ pomyślał i ruszył w kierunku schodów.
- To jak? Kto się u mnie najmie jako ochrona? - Słysząc te słowa i słowa nieznanych mu osób postanowił się nająć u kupca. Usiadł przy jednym ze stołów i nasunął kaptur brązowo-szarego stroju na oczy. Jeszcze dobrze nie usiadł za stołem gdy drzwi wyleciały z zawiasów z hukiem, a do izby wpadł mężczyzna z dwoma sztyletami w dłoniach. Jednym susem przesadził schody i ruszył na górę. W połowie drogi wpadł na kupca prawie go przewracając.
- Panie, co się stało? - zapytał zaniepokojony wojownik.
- Nic, nic. Było tutaj jakieś morderstwo, nająłem więc większą ochronę dla mego bezpieczeństwa. Będziesz teraz z nimi współpracował – kupiec wskazał na trójkę przypadkowych podróżnych, których właśnie zwerbował.
- Może i ja się najmę? - odezwał sie wcześniej przez nikogo nie zauważony mężczyzna. Jego twarz zakrywał kaptur, a przy boku leżała kusza.
- Dobra, ale nikt więcej. Nie potrzeba mi orszaku jak dla króla. - kupiec odpowiedział bez zastanowienia, ale po tonie można było wnioskować, że nie zniesie więcej sprzeciwów ani chętnych do pracy.

Dolina w okolicy karczmy “Dziki Pies”

Druidka podążała lasami od wielu dni. Wędrowała z wioski Otai Bang na zachód. Szła za plotką, która mówiła, że gdzieś w tych lasach podobno żyją dziwne stworzenia o wielkiej mocy przywracania do życia zmarłych osób. Wędrując lasem, późnym wieczorem, tuż na jego skraju, nad doliną w której znajdowała się jakaś karczma zauważyła zakapturzoną postać z krukiem na ramieniu i wilkiem przy boku. Z ukrycia obserwowała dziwnego nieznajomego. Nagle dwa krzyki rozległy się w karczmie i niczym lis obiegły całą dolinę i jej okolice. Zakapturzona postać uśmiechnęła się w noc, podrapała wilka za uchem.
- Dokonało się. – Tajemniczy wędrowiec odwrócił się i ruszył w las.
Młoda, atrakcyjna kobieta próbowała nadążyć za dziwnym wędrowcem, ale ten jakby rozpłynął się w powietrzu. Uwagę dziewczyny jednak skupiło wielkie poruszenie w karczmie. Co chwile ktoś wychodził i wchodził, a najciekawszy był widok jakiegoś mężczyzny, który kopniakiem wysadził drzwi z zawiasów. Przykucnęła więc i zaczęła dokładniej obserwować dolinę. ~~Coś dużo ludzi się przewija dzisiejszego dnia w karczmie.~~ pomyślała obserwując okolicę. Jeszcze dobrze nie dokończoną myśl przerwał coraz bardziej wyraźny tętent kopyt. Ze wschodu w stronę wioski gnała młoda kobieta o słonecznych włosach powiewających na wietrze. Delikatna poświata, jaka się wokół niej roztaczała dodawała jej jeszcze więcej wdzięku. U pasa widać było długi miecz z misternie robioną rękojeścią. Dziewczyna w biegu zeskoczyła z konia i weszła do głównej izby “Dzikiego Psa”.

“Dziki Pies” - izba główna

Na ziemi przy wejściu leżały wyłamane drzwi, w środku zgrupowanie ludzi zwróciło swe twarze w stronę przybyszki. Kupiec wyraźnie zachwycony widokiem młodej dziewczyny uśmiechnął się lubieżnie.
- Witaj pani, może zechcesz się przyłączyć do mojego orszaku. - powiedział przymilnie i puścił oczko do złotowłosej elfki.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline