Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-09-2007, 20:56   #31
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~Ciekawe kto ją zabił. Ciekawe też czy dał jej trochę ciepła przed śmiercią.~~ Młodzieniec wyprostował się. Rozejrzał po zebranych. Starał się odegnać myśl o idealnym niemal ciele dziewczyny. Wziął głęboki oddech. Podszedł do ignorującego go kupca.
- Ja mogę cię chronić panie jeżeli wynagrodzenie będzie godne ~~Nie wiadomo jak długo przyjdzie mi jeszcze szwędać się w poszukiwaniu tajemniczego mistrza, a w sakiewce coraz rzadziej monety pobrzękiwały. Kto słyszał o mistrzu pięści, który głoduje?~~ A wiedzieć panie musisz, że umiejętności moje są duże.

Myśli Mi Raaza krążyły wkoło martwej dziewczyny. Otrzymała potężny cios w tył głowy. Śmiertelny. Obuch? Tępe narzędzie? Z pewnością nie miecz, ani inne ostrze. Brak śladów walki. Zaskoczono ją. Z pewnością nie tutaj. Może w lesie. Ale jak podrzucono tutaj zwłoki? Nagle wszyscy stali się podejrzani. Arendarz, arendarzowa, kupiec, inni goście. Jednak Mi Raaz wiedział, że rozwiązanie sprawy tajemniczego zgonu nie wyżywi go. Natomiast praca u kupca dawała już jakąś perspektywę.

- A więc, pytanie brzmi, czy stać cię na usługi takiego wojownika jak ja? - Oczekiwał na odpowiedz z rękami skrzyżowanymi na nagim torsie.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-09-2007, 21:38   #32
Gem
 
Gem's Avatar
 
Reputacja: 1 Gem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znany
Krasnolud wciąż nieruchomo wpatrzony był w martwe ciało. Obserwował zimne, matowe, niebieskie oczy. Nagle na jego twarzy zagościła parodia uśmiechu. Początkowo zdawał się nie zwracać uwagi na poruszenie, jakie wywołał kupiec. ~~Śmierć przychodzi niespodziewanie... paraliżuje, wyłącza myślenie, niszczy kolejne członki ciała, aż w końcu przychodzi w całej swej okazałości, aby zabrać człowieka ze świata żywych~~ Gdy kupiec minął go prosząc o ochronę nie drgnął. Dopiero po jakimś czasie, nieustannie patrząc w martwe oczy, powoli wyprostował nogi. Jeszcze przekręcając głowę w stronę zabieganego, być może, pracodawcy, nie odrywał wzroku od oczu młodej kobiety. Po chwili, spoglądając na kupca, ciągle z durnym uśmiechem na twarzy powiedział Ja mogę pójść za tobą, jako hehehe "ochrona". Chętnie skrzyżuje moją drogę z twoją, jeśli trup ściele się na niej gęsto i jeśli zapewnisz mi godne warunki utrzymania.

~~Zemdlał, widząc martwą kobietę? I chcę ochrony? Jeszcze mojej? Liczy się z tym że w trakcie podróży nie raz będzie zmuszony stawać ze śmiercią twarzą w twarz z dużo poważniejszym obliczem. Co za dureń. Jak można mdleć na widok śmierci? Patrząc na śmierć trzeba ją podziwiać, uczyć się jej na pamięć, ale mdleć!?~~ Przerywając swoje wywody na temat kupca, Gnargo jeszcze raz spojrzał na leżące na ziemi ciało, teraz już bez uśmiechu.
 
Gem jest offline  
Stary 15-09-2007, 06:36   #33
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Nirel z korytarza obserwował tą scenę. Zabieganego kupca, rozglądającego się i najwyraźniej szukającego śladów mnicha i zafascynowanego tą sceną krasnoluda. Oczekiwał tylko zgody choćby jednego z nich, no ale skoro obaj od zaraz postanowili się podjąć ochrony kupca to i on już nie miał wątpliwości. Poczekał, aż krzątający się to tu, to tam kupiec znajdzie się bliżej niego i już z większą pewnością siebie powiedział – Jestem na twe rozkazy, za godziwą zapłatą – Spojrzał wprost na kupca, oczekując jakiegokolwiek potwierdzenia.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
Stary 16-09-2007, 16:15   #34
 
Silwilin's Avatar
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
Oczy młodego złodzieja przykuły jedwabna chusta i mała sakiewka. Normalnie bez wahania zawinąłby jedno i drugie, ale tutaj nie miał jak się pozbyć drogiego jedwabiu więc zabrał tylko sakiewkę. Z resztą utrata chusty jako przedmiotu osobistego mogłaby bardziej się rzucić w oczy właścicielowi. W momencie kiedy chował pieniądze do kieszeni rozległ się krzyk...

Nie znalazłszy nikogo na zewnątrz postanowił udać się do karczmy. Miał już za co zjeść i chciał wreszcie zobaczyć się z ludźmi. Liczył też na możliwość podjęcia podróży z kupcem pod byle jakim pretekstem. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji podkradł się pod okno aby podsłuchać co się dzieje.

-... musisz nająć się u mnie jako ochrona - wołał spanikowany kupiec.
~~Ochrona? Czyli kupiec nie dostał pod żebra? Tylko próba? Nieważne, zaraz się dowiem~~

Szybko poszedł po swoje rzeczy i wrócił do karczmy z workiem podróżnym i kuszą na ramieniu.

- To jak? Kto się u mnie najmie jako ochrona? - usłyszał z góry. Na dole woźnica kończył piwo, minął go w drzwiach. Jacyś ludzie zgłaszali się chyba do tej ochrony, pewnie przypadkowi podróżni i poszukiwacze przygód... A gdyby tak... Nie był genialnym strzelcem, na pewno nie, ale umiał używać kuszy. Może wystarczy dobre wrażenie? Kupiec brzmi jakby był bardzo zdeterminowany...
Usiadł przy jednym ze stołów i nasunął kaptur na oczy. Jego brązowo-szary strój może nie do końca sprawiał wrażenie tajemniczego i złowrogiego wojownika, ale Alkus miał nadzieję, że to wystarczy aby przekonać kupca do zatrudnienia go. Gdy wreszcie grubas pojawił się na schodach młody złodziej powiedział swoim dość niskim, zupełnie nie młodzieńczym głosem, bawiąc się kuszą:
- Słyszę, że potrzebujesz ochrony. Jeśli zapłacisz to możesz mieć w załodze kusznika.
 
Silwilin jest offline  
Stary 19-09-2007, 10:58   #35
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Karczma “Dziki Pies” - pierwsze piętro

Nirel przez chwilę jeszcze patrzył na ciało młodej dziewczyny leżącej w kałuży krwi po czym szybko odwrócił wzrok. Oczyma wyobraźni widział wylewające się fragmenty mózgu i wiedział, że to zostanie w jego pamięci. Tropiciel znów zaczął się rozglądać po zebranych, jak gdyby szukał wsparcia. ~~Przecież sam nie pójdę~~ pomyślał. Spojrzał na kolorowego mnicha, jakby szukał wsparcia i towarzysza broni. Chwilę zajęło mu też szybkie spojrzenie na krasnoluda i nie miał wątpliwości, że ten ruszy bez namysłu za zewem krwi, myśląc tylko o śmierci i jej obliczach.
– Ja... mogę... – wystękał szeptem niezgrabnie, ledwo słyszalnie i spojrzał z niepewnością, czy kupiec go dosłyszał. W głębi duszy miał jednak nadzieję, że nie słyszał, bojąc się powtórzyć swoją ofertę raz jeszcze, ciągle mając nadzieję, że ktoś inny powie to głośno.
W tym samym czasie Mi Raaz wyprostował się, rozejrzał po zebranych. Starał się odegnać myśl o idealnym niemal ciele dziewczyny. Wziął głęboki oddech i podszedł do ignorującego go kupca, gdyż w jego myślach rodził się kolejny plan.
- Ja mogę cię chronić panie jeżeli wynagrodzenie będzie godne. A wiedzieć panie musisz, że umiejętności moje są duże. Więc, pytanie brzmi, czy stać cię na usługi takiego wojownika jak ja? - Oczekiwał na odpowiedz z rękami skrzyżowanymi na nagim torsie.
- Tak, oczywiście. Najmę i ciebie i jego – kupiec wskazał na niepewnego swej decyzji Nirela. - Zapłacę wam po szkopułce za dobę, a jeśli wszystko pójdzie bez większych problemów dostaniecie premię. - kupiec dochodził powoli do siebie, ale widać było, że zależało mu na bezpieczeństwie ponieważ tak duża stawka bez targowania się nieraz była nie do przyjęcia.
– Jestem na twe rozkazy.Nirel spojrzał wprost na kupca, oczekując jakiegokolwiek potwierdzenia.
Krasnolud zaś, wciąż nieruchomo wpatrzony był w martwe ciało. Obserwował zimne, matowe, niebieskie oczy. Nagle na jego twarzy zagościła parodia uśmiechu. Początkowo zdawał się nie zwracać uwagi na poruszenie, jakie wywołał kupiec. Gdy kupiec minął go prosząc o ochronę nie drgnął. Dopiero po jakimś czasie, nieustannie patrząc w martwe oczy, powoli wyprostował nogi. Jeszcze przekręcając głowę w stronę zabieganego, być może, pracodawcy, nie odrywał wzroku od oczu młodej kobiety. Po chwili, spoglądając na kupca, ciągle z durnym uśmiechem na twarzy powiedział:
- Ja mogę pójść za tobą, jako hehehe "ochrona". Chętnie skrzyżuje moją drogę z twoją, jeśli trup ściele się na niej gęsto i jeśli zapewnisz mi godne warunki utrzymania.
- Warunki utrzymania znasz. Możesz je przyjąć bądź odrzucić. Nie trzeba mi kogoś, kto będzie ze mnie ssał szkopułki jak z matki mleko. Tym bardziej, że dwóch już mam, a trzeci ochroniarz czeka na dole. Wybieraj więc krasnoludzie.
- Kupiec był już pewny siebie. Przewagę nad strachem wzięła zimna kalkulacja. Teraz już nie liczył się szok spowodowany widokiem martwej dziewczyny, a czysta kalkulacja.
Zastanawiając się co odpowiedzieć kupcowi Gnargo jeszcze raz spojrzał na leżące na ziemi ciało, teraz już bez uśmiechu.

Przed Karczmą “Dziki Pies”

Nie znalazłszy nikogo na zewnątrz, młody złodziej postanowił udać się do karczmy. Miał już za co zjeść i chciał wreszcie zobaczyć się z ludźmi. Liczył też na możliwość podjęcia podróży z kupcem pod byle jakim pretekstem. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji podkradł się pod okno aby podsłuchać co się dzieje.
-... musisz nająć się u mnie jako ochrona - wołał spanikowany kupiec. Chłopak usłyszał przez okno, szybko wziął swoje rzeczy i wszedł do środka karczmy.
Izba główna, jakże typowa dla tego typu pomieszczeń była zupełnie pusta.
~~Pewnie są na górze~~ pomyślał i ruszył w kierunku schodów.
- To jak? Kto się u mnie najmie jako ochrona? - Słysząc te słowa i słowa nieznanych mu osób postanowił się nająć u kupca. Usiadł przy jednym ze stołów i nasunął kaptur brązowo-szarego stroju na oczy. Jeszcze dobrze nie usiadł za stołem gdy drzwi wyleciały z zawiasów z hukiem, a do izby wpadł mężczyzna z dwoma sztyletami w dłoniach. Jednym susem przesadził schody i ruszył na górę. W połowie drogi wpadł na kupca prawie go przewracając.
- Panie, co się stało? - zapytał zaniepokojony wojownik.
- Nic, nic. Było tutaj jakieś morderstwo, nająłem więc większą ochronę dla mego bezpieczeństwa. Będziesz teraz z nimi współpracował – kupiec wskazał na trójkę przypadkowych podróżnych, których właśnie zwerbował.
- Może i ja się najmę? - odezwał sie wcześniej przez nikogo nie zauważony mężczyzna. Jego twarz zakrywał kaptur, a przy boku leżała kusza.
- Dobra, ale nikt więcej. Nie potrzeba mi orszaku jak dla króla. - kupiec odpowiedział bez zastanowienia, ale po tonie można było wnioskować, że nie zniesie więcej sprzeciwów ani chętnych do pracy.

Dolina w okolicy karczmy “Dziki Pies”

Druidka podążała lasami od wielu dni. Wędrowała z wioski Otai Bang na zachód. Szła za plotką, która mówiła, że gdzieś w tych lasach podobno żyją dziwne stworzenia o wielkiej mocy przywracania do życia zmarłych osób. Wędrując lasem, późnym wieczorem, tuż na jego skraju, nad doliną w której znajdowała się jakaś karczma zauważyła zakapturzoną postać z krukiem na ramieniu i wilkiem przy boku. Z ukrycia obserwowała dziwnego nieznajomego. Nagle dwa krzyki rozległy się w karczmie i niczym lis obiegły całą dolinę i jej okolice. Zakapturzona postać uśmiechnęła się w noc, podrapała wilka za uchem.
- Dokonało się. – Tajemniczy wędrowiec odwrócił się i ruszył w las.
Młoda, atrakcyjna kobieta próbowała nadążyć za dziwnym wędrowcem, ale ten jakby rozpłynął się w powietrzu. Uwagę dziewczyny jednak skupiło wielkie poruszenie w karczmie. Co chwile ktoś wychodził i wchodził, a najciekawszy był widok jakiegoś mężczyzny, który kopniakiem wysadził drzwi z zawiasów. Przykucnęła więc i zaczęła dokładniej obserwować dolinę. ~~Coś dużo ludzi się przewija dzisiejszego dnia w karczmie.~~ pomyślała obserwując okolicę. Jeszcze dobrze nie dokończoną myśl przerwał coraz bardziej wyraźny tętent kopyt. Ze wschodu w stronę wioski gnała młoda kobieta o słonecznych włosach powiewających na wietrze. Delikatna poświata, jaka się wokół niej roztaczała dodawała jej jeszcze więcej wdzięku. U pasa widać było długi miecz z misternie robioną rękojeścią. Dziewczyna w biegu zeskoczyła z konia i weszła do głównej izby “Dzikiego Psa”.

“Dziki Pies” - izba główna

Na ziemi przy wejściu leżały wyłamane drzwi, w środku zgrupowanie ludzi zwróciło swe twarze w stronę przybyszki. Kupiec wyraźnie zachwycony widokiem młodej dziewczyny uśmiechnął się lubieżnie.
- Witaj pani, może zechcesz się przyłączyć do mojego orszaku. - powiedział przymilnie i puścił oczko do złotowłosej elfki.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 19-09-2007, 12:30   #36
 
Silwilin's Avatar
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
~~Ależ niech się przyłącza~~ uśmiechnął się spod kaptura Alkus ~~ale na twoim miejscu nie spodziewałbym się więcej niż pozytywne wrażenia estetyczno-wizualne, grubasie~~ kpił w myślach. Sam natychmiast zaklasyfikował przybyszkę jako kobietę daleko poza własnym zasięgiem. Raz - elfka. Dwa - wojowniczka już na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie jednej z tych co mężczyzn mogą mieć na pęczki ale jej to ani trochę nie interesuje. Trzy - jej ubiór i ekwipunek przywodził na myśl bardzo konkretne skojarzenie - paladynka. A to zamykało sprawę.
Cały ten zimny rachunek zawodowego złodzieja nie sprawił jednak iż Alkus przestał być mężczyzną. Chłonął nowoprzybyłą wzrokiem mimo iż starał się nic po sobie nie pokazać a swoje niezaprzeczalne zainteresowanie skrywał w cieniu kaptura. Nie odezwał się już więcej ani nie poruszył, czekając na rozwój wydarzeń, w tym głównie wyjazd z karczmy. Był bardzo zadowolony z ostatnich paru minut. Nie wiedział jeszcze czemu kupiec tak panikował, ale tego dowie się przy okazji. Na razie liczyło się, że nie jest ani bez kasy, ani bez utrzymania. Sześć szkopułek w kieszeni, plus codziennie kolejna. Życie zaczynało wracać do normy...
 
Silwilin jest offline  
Stary 19-09-2007, 15:40   #37
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Młoda elfka lekkim, zgrabnym krokiem weszła do izby. Długie, blond włosy i zielone, elfie oczy sprawiały, że wyglądała pięknie. Twarz miała zarumienioną od wiatru. Widać było, że jechała bardzo szybko. Wydawała się bardzo delikatna, ale pozorom przeczył dobrze widoczny miecz u pasa. Zbroja łuskowa była tak dopasowana, że przypominała zwykły strój podróżny. Na plecach elfka miała łuk refleksyjny i kołczan ze strzałami.

- Witaj pani, może zechcesz się przyłączyć do mojego orszaku. - powiedział kupiec przymilnie i puścił oczko do złotowłosej elfki.

- Co tu się stało? Słyszałam krzyk... - Powiedziała trochę przestraszonym głosem. Gdy jej wyjaśniono, o co chodzi, zwróciła się do kupca. - Z chęcią przyłączę się do grupy ochraniającej ciebie, mości kupcu. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Jestem... - tu się chwilę zawahała. Zastanawiała się, czy jest sens podawać pełne imię. - Merlisa. - dokończyła.

Popatrzyła po twarzach członków "orszaku". Chłopak, chyba mnich z tatuażem na twarzy. Demoniczne "coś" przypominające krasnoluda. ~Ja mam z czymś takim wędrować??~ przeszło jej przez myśl, a towarzyszył temu lekki grymas twarzy, ale skoro obiecała pomoc, nie mogła się teraz wycofać. Chłopak w kapturze, tropiciel i mężczyzna w kapturze.

- Wybaczcie, ale długo jestem w podróży. Nie przeszkodzi to nikomu, że zjem ciepły posiłek? - Zapytała miłym głosem i ignorując spojrzenia wszystkich mężczyzn obecnych w karczmie, usiadła przy stoliku. Poprosiła karczmarza o coś do jedzenia i czekała. Z czystej ciekawości skupiła się i wyszeptała parę słów tak, aby nikt tego nie widział. Była ciekawa, co przyniesie jej wykrycie zła
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 19-09-2007, 16:22   #38
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Jak tylko kupiec podał cenę i oświadczył, że najął właśnie ochronę, Młodzik uśmiechnął się do siebie w duchu. ~ No to robotę na jakiś czas mam ~ W międzyczasie, gdy kupiec schodził z piętra, Nirel szybko poszedł do swojego pokoju. Omiótł spojrzeniem otwarty pokój. ~ Mam nadzieję, że wszystko jest na miejscu ~ Zastanowił się przez chwilę i nie tracąc więcej czasu podszedł do swoich rzeczy. Nie więcej niż kilka minut zajęło mu ubranie się i spakowanie wszelkiej maści drobiazgów do plecaka. Sprawdził łuk i strzały, a następnie przypasał miecz, sprawdzając, czy nie będzie mu przeszkadzał w podróży. Miecz był jedyną rzeczą, do której nie mógł się przyzwyczaić już w czasach, gdy stacjonował w książęcych koszarach. Był wyszkolonym wojownikiem, ale mimo wszystko cenił łuk ponad ciężką, zimną stal. Stosunkowo więcej czasu, niż uzbrojenie się, zajęło mu zakładanie skórzanej, długiej aż za łokieć rękawicy. Nie było trudno ją założyć, Nirel mógłby założyć ją w kilka chwil, gdyby tego pragnął. Ta jednak część jego wyposażenia była mu cenniejsza niż wszystkie inne, a zakładanie jej było dla niego niczym święty ceremoniał. Porządnie sprawdził też pasy z grubej skóry, zaciskające i mocujące rękawice. Przesunął wzrokiem raz jeszcze po całym swym wyposażeniu. ~ No to w drogę. Pewnie inni już czekają ~

Tropiciel pewnym, szybkim krokiem wyszedł z pokoju i zszedł po schodach do Sali jadalnej. Omiótł spojrzeniem salę. Zobaczył, jak kupiec rozmawia szybko z jakimś nieznajomym, wojownikiem z wyglądu. Przy stole zobaczył siedzącego, zakapturzonego człowieka, obserwującego salę. Drzwi od karczmy leżały na ziemi ~ hmmm. Muszę na nowo przyzwyczajać się do tych rzekomych atrakcji życia wśród ludzi ~. Jego spojrzenie padło na nowo przybyłą kobietę.
Cytat:
- Co tu się stało? Słyszałam krzyk... - Powiedziała trochę przestraszonym głosem. Gdy jej wyjaśniono, o co chodzi, zwróciła się do kupca. - Z chęcią przyłączę się do grupy ochraniającej ciebie, mości kupcu. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Jestem... - tu się chwilę zawahała. Zastanawiała się, czy jest sens podawać pełne imię. - Merlisa. - dokończyła.
~ Piękna Elfka ~ Pomyślał i szybkim spojrzeniem omiótł jej ubiór i wyposażenie ~ Paladyn, jeśli się nie mylę. Honor, męstwo i bezsensowne idee walki o uciśnionych, słabych. ~ Jego wyraz twarzy na moment wykrzywił sarkastyczny grymas – ech... głupie idee – wyszeptał sam do siebie. Raz jeszcze spojrzał na zakapturzonego mężczyznę z kuszą, po czym przeniósł wzrok na mijane właśnie drzwi, po czym opuścił gospodę.

Gdy tylko przekroczył próg gospody, rozejrzał się w koło. Kilka tylko rzeczy się zmieniło. Przybył wóz, ale wzrok Nirela przykuł wspaniały koń. ~ Zapewne tej elfki – paladyna ~ i raz jeszcze twarz młodzika wykrzywił grymas, mogący być uśmiechem na nieudany dowcip.
Szybkim krokiem oddalił się od karczmy na dwadzieścia kroków i zadarł głowę, spoglądając wysoko, w ciemne jeszcze, niemalże poranne, chociaż nadal gwieździste niebo. Spojrzał ponad dachem budynku karczmy na południe i stał tak przez kilka chwil, wpatrując się w przestrzeń południowego nieba, omiatając je od zachodu po wschód.
– Eeekkk, Iiiikkkk –
Tropiciel wydał z siebie cienki, piskliwy, przeszywający całą okolicę dźwięk i wsłuchiwał się przez następną chwilę, jak gdyby oczekiwał czegoś.
– Jjjiiikkkk –
Podobny, do poprzednich dźwięk, jednak dłuższy i bardziej przeszywający wydobył się z gardła Sokolnika, przeszywając po dwakroć donośniej okolicę. Tropiciel znów omiótł południowe niebo i po niedługiej chwili lekko się uśmiechnął. Wyciągnął odziane w skórzaną rękawicę ramię w górę, jak gdyby pozdrowił kogoś i dalej wpatrywał się w coś, co tylko jego oczy mogły dostrzec.
– Iiiikkkk – Okolicę przeszył O wiele cieńszy, od poprzedniego pisk, jednakże teraz dobywający się gdzieś z nieba. Nirel wystawił ramię na wysokość piersi i odsunął nieco od siebie, jak gdyby na coś czekając. Po chwili z nieba, kołując sfrunął potężny sokół barwy ciemnego popiołu i usiadł lekko na przedramieniu tropiciela. Chłopak podsunął prawą dłoń pod dziób ptaka i lekko pogłaskał go wierzchem palców pod dziobem i na szyi. – Udane łowy moja droga? Jakie wieści z południa? – Rzekł zaskakująco łagodnym tonem i zwrócił się w kierunku karczmy. Zaczął iść wolnym krokiem, rozglądając się po podwórzu zajazdu.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
Stary 19-09-2007, 16:29   #39
Gem
 
Gem's Avatar
 
Reputacja: 1 Gem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znanyGem wkrótce będzie znany
- Warunki utrzymania znasz. Możesz je przyjąć bądź odrzucić. Nie trzeba mi kogoś, kto będzie ze mnie ssał szkopułki jak z matki mleko. Tym bardziej, że dwóch już mam, a trzeci ochroniarz czeka na dole. Wybieraj więc krasnoludzie.

Oczywiście, że przyjmuję odrzekł chrapliwym głosem Gnargo. Widząc oddalającego się kupca i rozchodzących się gapiów postanowił jeszcze raz ostatni przyjrzeć się ciału. Pochylił się wyciągając swoją dłoń, włożoną w rękawicę i dotknął twarzy kobiety, martwej i tak samo zimnej jak jego dotyk. Popatrzył na zdruzgotaną czaszkę i widoczny fragment mózgu. Potem zamknął oczy i chwilą milczenia uczcił zadaną śmierć. ~~Muszę iść. Zaraz ktoś będzie się chciał zająć zwłokami~~. W tym momencie poczuł że coś mu zagraża, potem usłyszał kobiecy głos dochodzący z parteru. Przeczuwał co to mogło być, ale wolał się upewnić. Poprawiając rękawice i ściągając pas udał się w stronę schodów.

- Jestem...Merlisa.
Na widok elfki Gnargo zaklął pod nosem po krasnoludzku. ~~No tak, akurat potrzebny mi tu szpiczastouchy sprawiacz problemów. Że też nie mogła gdzieś indziej tłuc zagrażających ludziom stworzeń i wykładać naiwnym swoje brednie~~ Na widok palladynów, krasnoludowi przewracało się w trzewiach. Dość już się nasłuchał o tych pajacach którzy pod byle pretekstem oddalali nadciągającą śmierć. Teraz spotkał takiego i sam nie był pewien czego się spodziewać. ~~Jeśli przyjdzie się tłuc, to mogę już nigdy nikogo nie zabić.~~ Krasnolud spojrzał po zapełnionej sali. Zatrzymując wzrok na zielonych oczach elfki jego twarz przybrała złowieszczy wyraz, a ręce zacisnął w pięści, czekając na dalszy rozwój wypadków.
 
Gem jest offline  
Stary 19-09-2007, 17:40   #40
 
Achmed's Avatar
 
Reputacja: 1 Achmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znany
Achmed uspokojony słowami kupce, że nic mu się nie stało schował sztylety powrotem do pochew, poprawił czarna skórzaną kurtkę, która w czasie biegu lekko zsunęła mu się z ramion. Był zły na siebie, że pozwolił kupcowi samemu pójść do gospody. ~Powinienem był się rozejrzeć po tej przeklętej dziurze, teraz kupiec na pewno da mi kilka złotych monet mniej~ przeklną w duchu mordercę dziewczyny~ gotowy jeszcze to co zostanie podzielić na świeżo zwerbowanych członków ochrony~ znowu przeklną w duch, tym razem swoja głupotę.
Rozglądną się po izbie dwóch nowych członków orszaku wydawało się mu, co najmniej dziwnych. Łysy krasnolud o czerwonej skórze nie budził zaufania, a młody chłopak z tatuażem na twarzy dumnie wypinający tors był irytujący. Trzeci nowy ochroniarz zdawał się być normalny, aż do czasu, gdy wyszedł na dwór i zaczął wydawać z siebie cudaczne okrzyki. ~Jeszcze jeden wędrowiec, który nagle poczuł zew pomocy bliźniemu, mam dziś wyjątkowego pecha~ pomyślał gdy zakapturzony mężczyzna siedzący przy stole zgłosił swoją chęć ochrony życia kupca. Całkowicie stracił nadzieje na obiecane mu za zadanie złoto, gdy do gospody weszła elfka i jak reszta zgromadzonych przystała na propozycje kupca. Była piękna, jednak Achmed nie miał teraz ochoty zachwycać się jej wdziękami. ~Jeszcze trochę a karczmarz zamknie dorobek życia spakuje, rodzinę i także najmie się u kupca, nim to jednak nastąpi napiję się piwa~ pomyślał i zrezygnowany dosiadł się do zakapturzonego mężczyzny. Wyciągnął z sakwy kilka monet i rzucił na stuł.
-Karczmarzu to za drzwi, powinno wystarczyć, i przynieś mi jeszcze kufel piwa tylko żwawo.
Zakapturzony mężczyzna przyglądał się Achmedowi z zaciekawieniem. Jego krótkie czarne włosy, kłóciły się z obowiązującym kanonem mody. Nienaturalnie zielone oczy oraz blizna ciągnąca się przez przez pół twarzy, która swoim rozmiarem mówiła że Achmed cudem unikną śmierci, zawsze przyciągały wzrok gapiów. Jego całe czarne ubranie bardziej już wtapiało się w otoczenie. Skórzana kurtka z trzema ostrymi kolcami na każdym ramieniu. Długie do łokci dopasowane rękawice nabijane ćwiekami przykryte były przez rękawy kurtki. Po bokach do pasa przymocowane były sztylety a znad prawego ramienia wystawała rękojeść miecza. Widać było że ubranie szyte jest na miarę i pozwala właścicielowi na swobodne ruchy.
Achmed sącząc piwo czekał kogo jeszcze kupiec przyjmie.
 
Achmed jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172