Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2023, 12:13   #226
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Przez kilka ostatnich dni Bran był zaaferowany tematem meteorytu. Praca pozwalała mu odciąć się od niepokojów. Dzięki temu nie myślał o Auril i sytuacji na świecie. Zamiast tego sporządzał różnego rodzaju notatki.

Pokusił się o wyprowadzenie algorytmu pozwalającego na określenie przybliżonej masy meteorytu, w przypadku gdy znana będzie prędkość przelotu i średnica krateru. Był przekonany, że jego równanie zapewni przybliżenie z około 95% skutecznością. Niestety, wśród obserwujących przelot meteoru nie było nikogo, kto mógłby z dużą dokładnością określić szybkość przelotu kamienia z nieba. Toteż równanie pozostaąło całkowicie nieprzydatne.

Nowy towarzysz wzbudził wielkie zainteresowanie krasnoluda. Każda okazja, żeby pomówić o magii była dobrą okazją. Bran prowadził swoje badania od lat. W zasadzie od czasu służby w świątyni Moradina. Wysnuł on tezę, że całość magii opiera się na manipulowaniu przepływem energii i masy. Co było o tyle nowatorskim podejściem, że większość magów i kapłanów mówiło o magii pochodzenia sferowego czy boskiego. Arkana magiczne opierały się na krztałtowaniu rzeczywistości siła swego umysłu. Zaś sztuki kapłańskie były widoczna łaską bogów, a kapłan był jedynie narzędziem.

Bran Frostburn uważał, że wszystko to jest iluzją, która ma utrudnić dostęp do “magii” zwykłym ludziom. Wszak wymóg posiadania “tajemnej wiedzy” lub “łaski bogów” czynił magię elitarną. Mag wymawiając tajemnicze słowa i składając dłonie w jeszcze bardziej tajemniczy gest był w stanie wypuścić z dłoni płomienie. Lud wzdychał z podziwem. Magia pozostawała elitarna i niedostępna. Bran natomiast skonstruował “miotacz ognia”, który wedle wszelkiej dostępnej wiedzy był magiczny. Tyle, że gestem było pociągniecie spustu, a magicznym słowem: “Płoń paskudo!”

W podobny sposób udawało się zastępować magię leczenia, przygotowanymi wcześniej specyfikami.

***


Chata była dla nich błogosławieństwem. Bran nie wiedział skąd w ogóle pomysł na niedźwiedziołaka czy innego łaka. Nie spotkał nigdy takiej istoty. A i nie miał wielkiej wiedzy na temat ich istnienia. Za to niesamowicie zainteresowała go kwestia polimorfii ich towarzysza. Czary przemieniające ciało były zaprzeczeniem wszystkich jego teorii. Krasnolud nie posiadał żadnej wiedzy w tym zakresie. Toteż był w tym momencie rozdarty, między zadawaniem dziesiątek pytań a zachowaniem powagi.
Wybrał to drugie. Jednocześnie obiecując sobie, że gdyby zdarzyło im się walczyć z wilkołakiem, to Bran przeprowadzi sekcję zwłok owego łaka. I tylko ta myśl powstrzymywała go przed ciągłym zerkaniem na Kotaku.

***


Cokolwiek się zbliżało wydawało się niebezpieczne. Oberik rozpędził zaprzęg. Do Brana dobiegły jedynie słowa: “polecą za większym celem”. Bran nie był pewny. W końcu jeśli to głodne zwierzęta, to raczej wybiorą coś łatwiejszego do upolowania. Ale wierzył towarzyszowi. Łucznik dał się już poznać jako specjalista od psich zaprzęgów. Nie był może elfem, jednak tym razem Bran postanowił nie być rasistą. Sięgnął tylko do sakwy po jeden ze swoich brzęczyków. Wbił go w sanie, tak że wokół rozległ się hałas.

A potem zeskoczył na ugięte nogi. To znaczy chciał zeskoczyć, bo zaprzęg był rozpędzony tak bardzo, że korpulentny krasnolud padł i przetoczył się niczym śniegowa kula. Jednak szybko stanął na prostych nogach otrzepując śnieg z brody i trzymając swoją wymyślną broń w pogotowiu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline