Totally Spies!
W czasie, gdy młodzi bohaterowie zasiadali do stołu i składali zamówienia, Nicoletta położyła się na dachu pobliskiego budynku, wyciągnęła na brzuchu i chwyciła lornetkę w dłonie.
- Oh, moja rycerko! - zaczęła cichociemna, obserwując swoją ukochaną – Zobaczmy, co tu się dzieje! Oh, randka grupowa? - podniecona, przycisnęła przyrząd bliżej do oczu – A mnie tam nie ma? Oh, ah! Niemożebność! Powinnam się wtrącić? - spytała sama siebie, milcząc przez chwilę.
- Lepiej obserwować co robią! - postanowiła, wracając wzrokiem do śledzenia zebranych – Oh, ah, rycerko moja Ty niegrzeczna Ty! Nie uciekniesz ogniu mej szczerej miłości! - zachichotała do siebie, ale jej wzrok był skupiony i nie minęła jej choćby jedna rzecz.
W tym samym czasie, przy oknie restauracji przysiadł kruk. Podłączony magiczną siecią do Eryka, przekazywał mu telepatycznie wszystko co widział i słyszał. Ptak przechylił głowę i patrzył intensywnie na zebranych, tak, by jego panu nie umknęło choćby jedno słowo czy gest.
Randka
- Tak w ogóle to nie zazdroszczę superbohaterem, jeśli mam być szczerzy – Angus kontynuował – Ratowanie ludzi jest fajne i w ogóle, ale to musi być bardzo męczące mentalnie, ciągle być gotowym wyruszyć i kogoś chronić. Nie ma się czasu i chęci na zwykłe, normalne życie. W czasie randki, snu, wyjścia na spacer, ciągle musisz być w gotowości i nie wolno Ci choćby mrugnąć okiem. Co, jeśli w momencie, gdy się wyluzujesz i zapomnisz o Bożym świecie, komuś się stanie krzywda? Pewnie superbohaterowie nie mają w ogóle życia osobistego. Wyobrażacie to sobie? Nie zazdroszczę im, być w ciągłym stresie i gotowym na niespodziewane. Dobrze, że oni istnieją, ale wolę nie wiedzieć, ile stresu z tym się wiąże…