Cała praca na marne. Trartex teraz miał pewność, że racjem miał, że to była magiczna trawa. Ale przez to, że ona magiczna, to tylko kłopotów wiencej siem narobiło. Jak to w zwyczaju snotlińkim, uciekać chciał, a tu uciekać nie ma jak.
Do głowy snota przywendrował jednak plan sprytny i ciekawy. A co jakby tak te mrufki przestraszyć? W końcu jedne on mrufki już pokonał, to w końcu on jest postrach mrufkuf.
- Ja już jedne mrufki ubił! - Na uwodornienie pokazał pokonsania po poprzednich mrufkach robionc przy tym straszne miny - Jak mnie nie przestanieta gryźć, to ja was zjem, jak tamte! - Złodziej skłamał o jedzeniu poprzednich, ale te tutaj zaczoł wyłapywać w celu zgniecenia ich miendzy zembami.