Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2023, 15:32   #122
sieneq
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację

Czarne chmury przetaczały się po niebie, rozświetlane raz po raz blaskiem błyskawic. Ich upiorne światło wydobywało z mroku czarną, kłębiąca się masę bydlęcych ciał, która z każdym błyskiem okazywała się być bliżej i bliżej. Zwinnoręki usłyszał, jak Eliandis coś krzyczy, ale jej głos i odpowiedź Cadoca utonęły w serii kolejnych grzmotów. Kątem oka widział, jak Dunlandczyk spina konia i rusza naprzeciw pędzącemu stadu.

Zwinnoręki, niewiele myśląc, ścisnął łydkami boki Szrona. Konik obrócił głowę, spoglądając na jeźdźca, jakby pytał go, czy ten wie co robi. Młodzieniec powtórzył sygnał, nieco bardziej zdecydowanie, i tym razem wierzchowiec posłusznie ruszył z miejsca, kierując się w stronę nadlatującej z rykiem i łoskotem ławy ciemnych ciał. Koń przeszedł w kłus, chwile później w galop. Zwinnoreki, uniesiony w strzemionach, zebrawszy wodze w jednej ręce, drugą sięgnął po wiszący u boku myśliwski róg. Zbliżył ustnik do warg, lecz instrumentu nie wydobył się oczekiwany dźwięk; trzymany jedna ręka róg chwiał się na boki, odskakując od ust, wydając z siebie jedynie przerywany skrzek, ledwie słyszalny pośród grzmotów i harmidru czynionego przez nadbiegające bydło. A ono było tuż - Zwinnoręki mógł już dostrzec przerażone oczy błyskające pośród ciemnej, skołtunionej sierści porastającej pochylone głowy z wysuniętymi naprzód rogami. Zebrawszy się w sobie jeszcze raz przycisnął róg do warg i zadął z całej siły. Donośny, chrapliwy głos rogu przeszył powietrze, wybijając się ponad porykiwania zwierząt i tętent setek tratujących ziemię racic. Pierwsze szeregi, odległe zaledwie o kilkadziesiąt kroków, zafalowały nagle. Zwierzęta, spłoszone nowym hałasem, poczęły odskakiwać na boki, pociągając za sobą kolejne. Zwarta mas pędzącego bydła poczęła się rozdzielać, niby drewno rozszczepiane klinem, i rozpierzchac na boki, jak dwie szerokie odnogi rzeczne, opływające wyspę. Nie tracąc czasu, jeździec zatoczył koniem, i nieustająco dmąc w róg, pędził wzdluż jednego z owych strumieni, jakby go zaginając. Zwarty dotąd potok zwierząt ją się dzielić na grupy, te zaś szybko poczęły rozpadać się na mniejsze, a zatem mniej groźne. Zaraz też wpadli pomiędzy nie pasterze na koniach, oganiając i zapedzając rozproszone zwierzęta.

Zwinnoręki wstrzymał konia. Teraz, gdy ucichł głos rogu, spostrzegł, że burza odsunęła się w stronę gór a wiatr ucichł, mimo że gęste, czarne chmury wciąż wisiały nisko nad stepem. Łapczywie chwytał w płuca powietrze. Czuł, jak pod przesiąkniętym deszczem kaftanem spływają po skórze strugi potu. Zawrócił i powoli ruszył, rozglądając się za Eliandis i Rogaczem, w nadziei, że oni również wyszli z tej przygody bez szwanku.



 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 05-01-2023 o 17:14.
sieneq jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem