07-01-2023, 09:45
|
#228 |
| Bran: magisterkowanie - zawada dla zagrożenia!
Oberik: opieka nad zwierzętami (Z) - zdany!
psi zaprzęg (Z) - 12!
Zagrożenie: percepcja (DC12) (D) - oblany!
Zagrożenie: zderza się ze sobą - oszołomione!
Bran: akrobatyka - oblany!
Lotta: akrobatyka - zdany!
Ko Ottakki: akrobatyka - oblany! Krasnolud, kobieta z plemienia wilków oraz Tuigańczyk zeskoczyli z sani. Bran i Ko Ottaki potoczyli się po ziemi, lecz po chwili stanęli na nogi i poczeli orientowac się w sytuacji. Lotta zdołała sprawnie wytracić prędkość sań, przetaczając się sprawnie i od razu będąc gotową do walki dobyła umagicznioną przez krasnoludzkiego rzemieślnika broń.
Jej oczom ukazał się widok, sunących sań, przemykających między dwiema paszczami, wystrzeliwującymi ze śniegu. Tumany śniegu wzbiły się w powietrze przesłaniając efekt owego tragicznego widoku. Drobinki śniegu zroszyły jej twarz. Rzuciła oszczepem, póki jeszcze pamiętała położenie wystrzeliwujących w górę potworów i wycofała się przygotowując do walki, która ich czekała z nadzieją, że Oberikowi i Anathemowi nie stało się nic groźnego. Runda 1:
Ko Ottakki: zeskok z sań, rzuca shillelagh!, przygotowanie akcji
Oberik: powożenie psim zaprzęgiem, wyciągnięcie broni
Bran: magisterkowanie, zeskok z sań, wstaje i dobywa broni
Zagrożenie: oszołomione!
Lotta: zeskok z sań + ruch, rzut włócznią - trafienie! (5 obrażeń!)
Anathem: zaskoczony!
Lecz Oberik wymanewrował sanie, umiejętnie nie tylko zapanował nad podenerwowanymi psami, ale też pokierował je w odpowiednim momencie, w odpowiednią stronę, kiedy Anathem obejrzał się za siebie, widział zderzające się ze sobą paskudztwa, które przypominały to co widzieli w przybudówce podczas noclegu. Te stwory jednakże były większe. Oberik zatrzymał sanie i dobył łuku, Anathem dobył tarczę z symbolem Zakonu Rękawicy.
Tumany śniegu opadły, ukazując im, próbujące z trudem rozeznać się w sytuacji dwa podłużne odwłoki, zwieńczone groźnymi aparatami gębowymi ze zwiniętymi, długimi witkami i wielkimi czarnymi oczyma. Oba stwory skierowały się w stronę sani, z których wciąż dobywał się dźwięk Branowych wynalazków.
|
| |