Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2023, 10:23   #85
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
W pobliżu Iron Mountain, Missouri.

Zarówno wieczór, jak i noc w domu "Śruby" minęła spokojnie. Kąpiel, figle, ogólny relaks dla wszystkich, bezpieczne schronienie przed kwaśnym deszczem.

A nad rankiem, Lilly zaskoczyła wszystkich kolejną drobnostką, w postaci śniadania. No i cztery akumulatorki, wyciągnięte z "Blaszaków", też były dobrą rzeczą. Ich energia mogła przez rok(!) zasilać laptopa, latarkę, motor, i tak dalej… a dwie to chyba nawet by do auta starczyły.

Do tego bimber własnej roboty, nieco jedzenia na drogę, pół kilo marihuany. Oj tak, Lilly się mocno wkupiła w szeregi grupki, by wyruszyć z nimi w dalszą drogę. Ale jej robot, owy "JJ", miał zostać. Pilnować ich domostwa, do ewentualnego powrotu jej chłopaka, i pilnować resztek dobytku. Może Jack kiedyś tu wróci, może "Śruba" również.




Trzeci dzień podróży

Po śniadaniu, i spakowaniu paru dupereli, ruszono w końcu w dalszą drogę, niemal przez południem. Oj leniuchy, zabawili trochę dłużej niż wypadało.

Z Iron Mountain na 21, z niej na 32. Godzina, dwie, trzy… miasto Salem! To tu kilkaset lat temu palono czarownice? Czy jakoś tak… w końcu na 72, i z niej już na autostradę 44, i teraz już we właściwym kierunku, jak w pysk strzelił, na południowy-zachód.


I znowu Springfield! Cholera jasna… tych dziur o takiej nazwie, to chyba było więcej, niż kraterów po atomówkach w całych PSA! Ale miasteczko puste, zrujnowane, nic w nim ciekawego.

Godzina, za godziną, kilometr za kilometrem, wszyscy w pickupie, łącznie z motorem Liao na pace… i bez żadnego zwiadu przed sobą. A Lilly korciła dwukołowa maszyna, oj korciła.

~

Około godziny 16 przekroczyli kolejną, dawną granicę stanową, i znaleźli się teraz w Wyoming.

A później w mieście Tulsa.

I aż kilka oczu zamrugało. Była społeczność, i było… wojsko. Przez lornetki wyraźnie było widać wiele pojazdów wojskowych, jak jeepy i ciężarówki. Do tego masa namiotów, i wszędzie powiewające flagi dawnych USA. Jak nic, oprócz tubylców, była tam i mała armia(?!), w najprawdziwszych mundurach. Coś ze… 200 chłopa.



No i mieli te swoje pojazdy, i broń, i namioty i flagi, i - co najważniejsze - mieli i paliwo. Dużo paliwa, dużo beczek. Ale było ryzyko. Pojawić się tam, pohandlować, ale co, jak owi wojskowi wcale mili nie są? Co jak sami zarekwirują ich pojazd i broń, albo i ich samych, i siłą w mundur, i tyle? Różnie to w końcu bywało, a w PSA to trzeba było uważać na wszystko, i wszystkich.

Ryzykować więc, podjeżdżać tam, i ewentualnie handlować… a może nawet ukraść taką beczkę?? Czy lepiej dać sobie spokój, i nie ryzykować, i jechać dalej swoją drogą. Trochę paliwa w końcu jeszcze mieli. Póki co, naruszono zdobyczny zapas z lotniska, a tą swojej beczkę oszczędzano. Ach te dylematy, i te decyzje…






***
Komentarze za chwilę
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline