Tu szkielet, tam szkielet.... a Kamulec wiedzieć, że szkielety bywać podstępne i czasami wstawać i atakować zamiast leżeć i... leżeć.
Kamulec chętnie by walnąć szkieleta w łeb, a potem następnego. I kolejnego.
No ale było jedno 'ale' - drugim korytarzu ktoś się czaił. Nawet paru ktosiów. Ilu? Tego Kamulec nie wiedział. On i tak nigdy wrogów nie liczył, bo jak to robić, mając zajęte obie ręce?
Z toporem gotowym do zadania ciosu ruszył na pierwszego obcego, co to stał w jakimś wgłębieniu w ścianie.
A szkielety?
Prawie o nich zapomniał. |