Czy Thomas, będąc na miejscu Lilly, postąpiłby tak samo - zostawiłby dom i ruszył w nieznane? Z drugiej strony - czy warto było czekać na chłopaka, który zapewne nigdy nie wróci, bo zginął lub znalazł inną zgrabną dupcię, patrzeć na kurczące się zapasy i wreszcie umrzeć z głodu?
Chyba jednak lepiej było ruszyć w świat.
A że Lilly wniosła do wyprawy całkiem niezły posag, stanowiło dodatkowy powód, by zabrać ją ze sobą.
Ale nawet gdyby była goła i bosa, to przecież nie mogliby jej zostawić i skazać na głodową śmierć. Szkoda by jej było, co Thomas przyznawał całkiem nieobiektywnie.
* * *
Tulsa zdecydowanie różniła się od mijanych wcześniej, zrujnowanych i bezludnych osad i miasteczek.
Tu nie tylko byli ludzie, tu było wojsko. Całkiem jakby miasto nie zdawało sobie sprawy z tego, że USA już nie istniały, że gwieździsty sztandar to symbol bez jakiegokolwiek znaczenia.
- Te flagi - powiedział Thomas - sugerują, że panuje tutaj prawo i porządek. Może jednak warto by zaryzykować i tam wjechać? Z pewnością mają wiedzę o tym, co dzieje się w okolicy. A nuż by się dało z nimi pohandlować. Paliwa nigdy za dużo, a oni mają całe stadko beczek.
Co prawda wielu towarów na wymianę nie mieli, techniczne czy medyczne umiejętności raczej potrzebne tamtym nie były, a przehandlować Lilly czy obie siostry za beczkę paliwa... w żadnym wypadku.
Ale spróbować można było.