Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2023, 14:42   #85
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zod wystąpił w przód gotowy przyjąć na siebie szarżę trolla. Nie bał się go. Wiedział, że z drużyną da mu radę. Wielgachny topór wzniósł w górę, gotowy do cięcia. Edro skoczył w bok, sięgając po łuk i posyłając celną strzałę w ramię olbrzyma - ten warknął bardziej ze złości niż z bólu. Zanim zdążył skupić uwagę na kimkolwiek, Amos zaszarżował w jego stronę, unosząc toporek do ataku. A przynajmniej tak zaczął, gdyż po paru krokach zatrzymał się zdziwiony.
- Co tak stoisz kurwa? Napierdalamy! - ryknął do Zoda, ale nie widząc entuzjazmu wyciągnął pistolet i wystrzelił w kierunku trolla. Huk wystrzału rozdarł powietrze, przebijając się przez szum deszczu, a gigant szarpnął się w tył, trafiony pociskiem.
Edward odbiegł z przeciwną stronę od Edro.
- Jeśli możecie nie zajmujcie miejsca na linii pomiędzy mną a trollem! - rzucił, jego głos brzmiał zaskakująco chrapliwie. Po tych słowach wziął głęboki wdech i rzygnął strugą żrącego kwasu prosto w przeciwnika. Troll uskoczył odruchowo, ale drobinki substancji i tak trafiły na jego skórę. Sądząc po ryku, jaki wydobył się z jego paszczy, ruszyło go to mocniej niż dwa poprzednie strzały.
Alchemik zamknął oczy, ułożył dłonie w mistyczny symbol i wyskandował w demonicznym.
- Obszar. Słabość. Panika. - wraz z ostatnią sylabą upuścił wyjętą z bandoliera kurzą kość, która w ułamku sekundy rozrosła się w niosący strach totem.
Troll wzdrygnął się wyraźnie pod jego wpływem, po czym zaryczał bojowo i rzucił się w stronę tego, który potraktował go okropnym kwasem. Nawet nie zwrócił uwagi na wystrzeloną także przez Finna kwasową strugę, która rozbiła się na jego piersi, a Zod, który z całym swoim impetem wypadł mu naprzeciwko, jedynie odrobinę go spowolnił. Gigant zatoczył się od uderzenia, ale chwycił wojownika wielką łapą i parł dalej, a koniec z mocą wbijając go w ziemię.
Mając trolla niemal na wyciągnięcie ręki, Edro posłał strzałę prosto w jego wyłupiaste oko - tak celny strzał był w stanie powalić każdego człowieka, ale w tym przypadku tylko go rozjuszył.
Amos wykorzystał ten moment by skoczyć w bok i chlasnąć giganta toporkiem. Wyglądało to tak, jakby troll sam się wystawił, czekając aż półork uderzy, by w ramach riposty zdzielić go swoją maczugą - stworzona przez Jina plama ciemności osłabiła cios, ale półork i tak poczuł, jak chrupnęło mu przynajmniej jedno żebro. Zaraz potem obok niego przeleciał wyczarowany przez Edwarda kryształowy pocisk - chybił jednak haniebnie, niemal trafiając leżącego pod nogami olbrzyma Zoda.

Na twarzy Jina widoczne było znaczne skupienie, gdy podtrzymywał niosący strach totem w egzystencji. Wolną ręką odpiął od pasa worek z lepką substancją i cisnął nią w trolla. Niestety źle wyliczył odległość, i rzucił tuż ponad głową przeciwnika Finn postąpił krok do przodu, wypatrując okazji do dźgnięcia rohatyną. Ostrze błysnęło w prędkim sztychu, wbijając się trollowi pod żebra. Zod zerwał się na nogi, w pełni świadomie wystawiając się na atak, a olbrzym wykorzystał tą szansę, zamachując się na niego maczugą - mężczyzna w ostatniej chwili odsunął głowę, unikając trafienia w kark i przyjmując je na bark. Coś chrupnęło, ale przynajmniej nie był to kręgosłup. Nie próbował zatrzymać nadanaego mu pędu. Jeszcze dodał do niego swój obrót i w krótkim zasięgu, z potężnym impetem zdzielił go trzonkiem topora w skroń. Uderzony troll stęknął głośno, po czym padł na mokrą ziemię z łoskotem, rozbryzgując wodę. Oddychał jeszcze, a jego rany goiły się w zastraszającym tempie. Edro i Amos nie czekali - w nieruchome ciało najpierw wbiła się kolejna strzała, a zaraz potem zostało dwukrotnie cięte ostrzami.

Alchemik pozwolił żeby jego skupienie się rozproszyło i totem rozsypał się na wietrze w proszek, szybko porwany w dal. Na jego twarzy widoczne było pożądanie i głód i gdy patrzył na wciąż żywego, ale pokonanego trolla. Potrząsnął głową i podszedł do Zoda, wprawnymi ruchami zabezpieczając jego rany.
- Utrzymajcie go nieprzytomnego. Jego ciało to skarbnica wiedzy, którą żal byłoby zmarnować. - poprosił Jin, z fascynacją patrząc jak rany trolla goją się na jego oczach i wyjmując przy tym srebrne ostrze i wolne fiolki które nosił w bandolierze.
- Tyś się chyba głową z dupą miejscami pozamieniał! Spal to gówno zanim wstanie! -
- Pięć minut! Albo chociaż jedna! - odparł wyraźnie podekscytowany alchemik, podbiegając do trolla i nacinając mu odsłonięte naczynie by nabrać krwi - Po prostu go dźgajcie dopóki nie skończę, proszę, moje medykamenty mogą być o wiele, wiele potężniejsze, potrzebuję tylko trochę materiału
Edward rozejrzał się niepewnie po otoczeniu zaskoczony tym jak szybko udało im się pokonać trolla. Mimo że bestia umierała, wciąż była groźna, jednak prośba Jina nie była tak zła jak mogłoby się wydawać. Edward podszedł do leżącego potwora i zaczął okładać go kosturem.
-Takie świeże składniki pewnie nie są tanie, jeśli jest szansa że się nam niedługo przydadzą to czemu by nie spróbować?
Jin kiwnął w podziękowaniu głową Edwardowi i z trudem skończył pobierać zielonkawą krew do kilku oddzielnych fiolek. Za każdym razem gdy nacinał naczynia te niemal natychmiast się zamykały. Żałował że to wszystko na co ma czas i możliwości, ale obiecał sobie że przeprowadzi sekcję trolla po wszystkim, gdy burza się uspokoi. Gdy Jin zbierał próbki, pozostali poza utrzymywaniem wroga w stanie nieprzytomności mieli chwilę na sprawdzenie worka, który nosił na plecach. Znaleźli tam, poza całą stertą różnego rodzaju śmieci i bibelotów ukradzionych z domów w Pridon’s Hearth, dwie mikstury, kilka klejnotów i drewniany pręcik ozdobiony motywami fal, wyglądający na różdżkę.
- Czyńcie honory. - powiedział w końcu alchemik, odsuwając się od za niedługo martwego gigantoida. Wtedy wystarczyło jedno splunięcie kwasem od Edwarda, by dobić trolla - ciało w końcu przestało się regenerować, był zupełnie martwy.

***

Zagrożenie zostało zażegnane, więc bohaterowie mogli wrócić do świątyni Abadara. Deszcz przybierał na sile, ale ulice były już praktycznie opustoszałe, tylko pojedyncze osoby targały swój dobytek w stronę schronienia. Gdy byli już kilkadziesiąt metrów od celu, do ich uszu doszedł krzyk z niedalekiego budynku, przerywany głośnymi łupnięciami, przypominającymi niemal uderzenia tarana w bramy miejskie.
Czym prędzej ruszyli w tamtą stronę, docierając po chwili do sklepu zielarskiego - Edro i Jin rozpoznali wtedy, że głos krzyczącej osoby należał do Heri. W drzwi jej domu nieustępliwie uderzały dwie istoty wyglądające niczym humanoidalne sylwetki składające się z samej wody. Kolejne trzy krążyły dookoła budynku, ale szybko zwróciły uwagę na nadchodzących bohaterów. Alchemik bez trudu rozpoznał te stwory jako żywiołaki wody - coś jednak było w nich niewłaściwego, wydawały się w jakiś sposób spaczone: przez ich ciała przebijały się ciemne smugi, a oczy, zwykle niewyróżniające się kolorem, miały barwę mrocznych, burzowych chmur.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem