Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2022, 10:44   #81
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Edward i Finn

Spakowawszy najważniejsze tomy w zaimpregnowany materiał, bohaterowie ruszyli z powrotem do świątyni. Quentin wymagał co prawda dodatkowego szturchnięcia, żeby wyjść na deszcz, ale potem już niemal biegł, by jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Po drodze minęli współpracujących ludzi, których wcześniej uspokajał Edward - najwyraźniej jeszcze nie zapomnieli o jego słowach i jeśli miało dojść do bójki, to raczej już po burzy.
Kiedy byli już w świątyni, wieszcz zajął nieco odosobnione miejsce za ołtarzem Abadara, wracając do przerwanych wcześniej obliczeń.


Jin i Edro

Gdy większość halucynogennych oparów uleciała ze sklepu, zebranie potrzebnych medykamentów i ponowne zabezpieczenie pomieszczenia nie trwało długo. Jin z pomocą Heri sprawnie spakował wszystko co wydawało mu się potrzebne do dwóch sporych skrzynek, które mogli bez trudu przenieść samodzielnie. Gdy skończyli, nadszedł czas na pożegnanie, gdyż smok w czarodziejskiej czapce i latające żaby zdecydowały się zostać razem z niziołką, żeby dotrzymać jej towarzystwa w czasie burzy. Bohaterowie pomachali im na pożegnanie i objuczeni zapasem medykamentów ruszyli z powrotem do świątyni. Po drodze zauważyli, że niektórzy z kolonistów zrezygnowali z barykadowania domostw, zamiast tego zabierając swój najcenniejszy dobytek i uciekając w bezpieczniejsze miejsca.


Amos i Zod

- Takie kozaki, a już wymiękają! -
- Juście się zmęczyli? -
Zwolnienie tempa przyniosło co prawda kilka zaczepnych uwag od strony pozostałych robotników, ale Amos wiedział dobrze, co oznaczają - dla tego typu ludzi była to oznaka, że mają ich za „swoich”. Poza tym tragarze także nieco zwolnili, niektórzy z wyraźną ulgą. Po zamknięciu drzwi do magazynu otrzymali parę oszczędnych skinień, z których jednak dało się wyczytać szacunek.
Gdy opuszali wyspę portową, zauważyli że na pozostałych mieszkańcy stawiali już prowizoryczne zapory, które miały powstrzymać nawet wyższe fale przed zalaniem ich domostw. Ci mieszkający poza stałym lądem ryzykowali całym swoim majątkiem, więc i ich determinacja była znacznie większa. Zod szybko ocenił, że te konstrukcje rzeczywiście mogły zadziałać, jeśli burza nie będzie trwała zbyt długo.


Wszyscy

Schowanie się przed nadchodzącą burzą pozwoliło bohaterom odpocząć przez chwilę i przynajmniej częściowo obeschnąć, ale z pewnością nie był to koniec pracy tego dnia. W świątyni Abadara zbierali się coraz to nowi mieszkańcy Pridon’s Hearth, kryjąc się przed wichrem i deszczem, a wraz z nimi kolejne zajęcia. Składowanie zapasów, rozmieszczanie ludzi tak, by nie zajmowali zbyt wiele miejsca, a jednocześnie nie wpadali sobie pod nogi, a także opatrywanie mniejszych lub większych urazów - nie można było narzekać na nudę. Szeryf Adaela również nie próżnowała, chociaż dzieliła uwagę pomiędzy świątynię i karczmę, w której brakowało już wolnych miejsc. Widać jednak było, że koloniści darzą ją dużym szacunkiem, sama jej obecność wystarczała, by się uspokajali i raźniej wykonywali polecenia.
Jin opatrywał właśnie dłoń chudemu, szczurowatemu mężczyźnie, któremu zerwany hak urwał dwa palce (w co oczywiście medyk nie wierzył - cięcie było zbyt gładkie, jak po mieczu), gdy drzwi do świątyni otworzyły się gwałtownie, wpuszczając potężny podmuch wiatru i strumienie deszczu. Wpadł przez nie jeden ze strażników kolonii - na jego ociekającej wodą twarzy widać było przerażenie, a rękę miał wykrzywioną pod nienaturalnym kątem.
- TROLL! - przekrzyczał wiatr, po czym podbiegł do Adaeli - Z lasu wylazł troll i plądruje domy na obrzeżach! Zabił Herta! -
Kobieta zaklęła i z gniewną miną zwróciła się do bohaterów.
- Jakbyśmy nie mieli dość problemów… Jeśli ktoś go nie odgoni, nie będą mieli dokąd wracać - ruchem głowy wskazała na kilka skulonych w pod ścianą rodzin - Moi ludzie sobie z nim nie poradzą, w tym deszczu nawet pochodni nie da się rozpalić. Zabijcie go, albo przynajmniej pogońcie go stąd - ciężko było ocenić, czy jej słowa były rozkazem, czy prośbą.


***


Zlokalizowanie intruza w niewielkiej kolonii nie było problematyczne. Biegnąc w stronę budynków położonych najbliżej dżungli, usłyszeli gniewny ryk, a następnie głośny trzask łamanego drewna, który przebił się nawet przez szum deszczu i wiatru. Jego źródło stało się dobrze widoczne już za następnym rogiem.
Masywna, licząca sobie przynajmniej dziesięć stóp sylwetka o chropowatej, zielonej skórze wyłaniała się właśnie z na wpół zawalonego domu, otrząsając się z resztek powały. Na paskudnej, dzikiej twarzy pyszniły się ogromne kły, a w wielkich, zakończonych pazurami łapach troll dzierżył pień drzewa, robiący zapewne za maczugę. Przez plecy niósł wypchany wór, zrobiony z grubego płótna które do niedawna było pewnie dachem w jednej z nowych chat w Pridon’s Hearth. Stwór rozglądał się po okolicy, potrzebując chwili, zanim zogniskował wzrok na drużynie. Ci z bohaterów, którzy słyszeli już o tych gigantach, zaczęli cieszyć się z obecnej pogody - przynajmniej niwelowała paskudny trollowy smród.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-01-2023, 15:01   #82
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Amos był zadowolony z roboty. Udało im się ogarnąć burdel z magazynem i zyskać szacunek robotników. To sporo jak na kilka godzin roboty. Pomimo lejącego deszczu i wiatru wracali więc zadowoleni.

Świątynia Abadara była tłoczna, ale atmosfera zdawała się być ciepła w przeciwieństwie do toczącej się na zewnątrz ulewy. Amos przechadzał się po okolicy nudząc się lekko. Ludzie byli przestraszeni, kobiety zajmowały się albo swoimi rodzinami, albo krzątały się doglądając innych. To było strasznie nudne. Gdyby był ze swoją kompanią, mogliby dzisiaj wpaść tu zabawić się. Otrząsnął się. Porzucił dawne życie...
- TROLL! - krzyk wyrwał go z zamyśleń w odpowiednią porę. Półork westchnął wiedząc jak to się skończy. Przechadzał się po świątyni i nie widział nikogo, kto byłby w stanie sprostać potężnemu olbrzymowi. Skinął głową przystając na prośbę pani kapitan. Wychodząc na dwór założył na twarz maskę.
Była metalowa, zimna, czerwona niczym skóra demona. Wielkie, białe zęby wystawały uśmiechniętych od ucha do ucha ust, a żółte, złowrogie rogi zwiastowały zgubę. Na czole umieszczone miał upiorne, czarne oko.

[media]https://img0.etsystatic.com/175/0/9480263/il_570xN.1185970148_obu1.jpg[/media]

- No panienki, zbierajmy się. - rzucił wyciągając topór i miecz.
Podczas drogi jajogłowi układali plan i omawiali strategię, Amos w milczeniu cieszył się, że burza skutecznie unieszkodliwi paskudny odór giganta.
 
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-01-2023, 11:35   #83
 
EdwardDragon's Avatar
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Po pobycie na zewnątrz i przechadzkach w tym deszczu Edward był zadowolony z tego że mieszkańcy zaczęli współpracować, choć chyba bardziej zadowalała go możliwość spędzenia najbliższego czasu w suchym i nieco przyjemniejszym miejscu. Gdy tylko zakończona została pomoc z rozstawieniem się rzeczy Quentina mag zamierzał podtrzymać ofertę wsparcia wieszcza. Zdając się na jego wiedzę, zgodnie z jego poleceniem zaczął porównywać mapy gwiezdne ze statystykami burz co było dość niecodziennym i zajmującym zadaniem. Wraz z postępem analiz coraz bardziej wysuwały się wnioski wskazujące na to że burza rzeczywiście jest nienaturalna i ktoś celowo ją wywołuje.

Wtedy w uszach Edwarda zaczęło odbijać się echem wykrzyknięte słowo.. "Troll". Tak bardzo jak mag wolałby zostać i kontynuować wspieranie wieszcza, słysząc wezwanie do zajęcia się tym problemem nie mógł odmówić.
-Wszystko tylko się pogarsza.. jeśli ten troll się tu dobije to nigdy nie widzę żebyśmy zdążyli zrobić tu cokolwiek.. zostawię ta pracę na razie tobie. Pójdę z resztą upewnić się że ten Troll dużo dalej nie zajdzie.. powodzenia Quentin.
Po wypowiedzeniu tych słów Edward zebrał się do drogi by nie zostawać w tyle za resztą towarzyszy.

***

Edward nie mógł zaprzeczyć że obecna pogoda wywoływała nie lada klimat. Do kompletu brakowało już chyba tylko piorunów uderzających wszędzie w około. Walka z Trollem w takich warunkach będzie musiała być niezwykle ciekawa.. i niebezpieczna oczywiście. Dostrzeżenie takiej bestii w tych warunkach stanowiło nie lada widok, należało jednak się przygotować. Spojrzałem na swój sygnet ze smokiem, skorzystałem z mocy mojej arkanicznej więzi z nim by zaczerpnąć tajemnej wiedzy i skorzystać z niej przemieniając wnętrze swego gardła by uzyskać umiejętność zionięcia kwasem. Skorzystanie z tej umiejętności po raz pierwszy wywoływało w magu pewien niepokój, jednak zawsze trzeba przeżyć ten pierwszy raz.. teraz zostało tylko przeżyć pierwszy raz z trollem..
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-01-2023, 20:39   #84
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Jin znalazł sobie w świątyni kąt w którym rozłożył się z swoim "kramem". Dwie skrzynki służyły zarówno jako krzesła, jak i jako podwyższenie na którym szył drobne rany które dolegały członkom lokalnej społeczności. Kilku upierdliwych pacjentów którzy uznali że teraz jest świetny czas na opowiadanie historii swojego życia odprawił krótkimi, lecz uprzejmymi słowami. Zdrowie psychiczne oczywiście było istotną częścią zdrowia, ale teraz zwyczajnie nie miał na to czasu.

Nagłe pojawienie się trolla przerwało mu tą prostą dla niego, niemal powtarzalną pracę i sprawiło że poczuł ekscytację. Jeśli to prawda, i faktycznie na miasteczko napadł trolla to mógł uzyskać dostęp do nowych, wspaniałych materiałów. Nawet na uniwersytecie na którym się uczył samolecznicze moce trolla były legendarne. Gdyby tylko mógł zyskać dostęp do ciała...

Szybko zebrał niezbędne rzeczy i już typowym dla niego, nerwowym ruchem sprawdził zawartość bandoliera. Wszystko było na miejscu. Usatysfakcjonowany podszedł do swoich towarzyszy i ustawił się bliżej końca kolumny. Walka w pierwszym szeregu nie była dla niego.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-01-2023, 14:42   #85
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zod wystąpił w przód gotowy przyjąć na siebie szarżę trolla. Nie bał się go. Wiedział, że z drużyną da mu radę. Wielgachny topór wzniósł w górę, gotowy do cięcia. Edro skoczył w bok, sięgając po łuk i posyłając celną strzałę w ramię olbrzyma - ten warknął bardziej ze złości niż z bólu. Zanim zdążył skupić uwagę na kimkolwiek, Amos zaszarżował w jego stronę, unosząc toporek do ataku. A przynajmniej tak zaczął, gdyż po paru krokach zatrzymał się zdziwiony.
- Co tak stoisz kurwa? Napierdalamy! - ryknął do Zoda, ale nie widząc entuzjazmu wyciągnął pistolet i wystrzelił w kierunku trolla. Huk wystrzału rozdarł powietrze, przebijając się przez szum deszczu, a gigant szarpnął się w tył, trafiony pociskiem.
Edward odbiegł z przeciwną stronę od Edro.
- Jeśli możecie nie zajmujcie miejsca na linii pomiędzy mną a trollem! - rzucił, jego głos brzmiał zaskakująco chrapliwie. Po tych słowach wziął głęboki wdech i rzygnął strugą żrącego kwasu prosto w przeciwnika. Troll uskoczył odruchowo, ale drobinki substancji i tak trafiły na jego skórę. Sądząc po ryku, jaki wydobył się z jego paszczy, ruszyło go to mocniej niż dwa poprzednie strzały.
Alchemik zamknął oczy, ułożył dłonie w mistyczny symbol i wyskandował w demonicznym.
- Obszar. Słabość. Panika. - wraz z ostatnią sylabą upuścił wyjętą z bandoliera kurzą kość, która w ułamku sekundy rozrosła się w niosący strach totem.
Troll wzdrygnął się wyraźnie pod jego wpływem, po czym zaryczał bojowo i rzucił się w stronę tego, który potraktował go okropnym kwasem. Nawet nie zwrócił uwagi na wystrzeloną także przez Finna kwasową strugę, która rozbiła się na jego piersi, a Zod, który z całym swoim impetem wypadł mu naprzeciwko, jedynie odrobinę go spowolnił. Gigant zatoczył się od uderzenia, ale chwycił wojownika wielką łapą i parł dalej, a koniec z mocą wbijając go w ziemię.
Mając trolla niemal na wyciągnięcie ręki, Edro posłał strzałę prosto w jego wyłupiaste oko - tak celny strzał był w stanie powalić każdego człowieka, ale w tym przypadku tylko go rozjuszył.
Amos wykorzystał ten moment by skoczyć w bok i chlasnąć giganta toporkiem. Wyglądało to tak, jakby troll sam się wystawił, czekając aż półork uderzy, by w ramach riposty zdzielić go swoją maczugą - stworzona przez Jina plama ciemności osłabiła cios, ale półork i tak poczuł, jak chrupnęło mu przynajmniej jedno żebro. Zaraz potem obok niego przeleciał wyczarowany przez Edwarda kryształowy pocisk - chybił jednak haniebnie, niemal trafiając leżącego pod nogami olbrzyma Zoda.

Na twarzy Jina widoczne było znaczne skupienie, gdy podtrzymywał niosący strach totem w egzystencji. Wolną ręką odpiął od pasa worek z lepką substancją i cisnął nią w trolla. Niestety źle wyliczył odległość, i rzucił tuż ponad głową przeciwnika Finn postąpił krok do przodu, wypatrując okazji do dźgnięcia rohatyną. Ostrze błysnęło w prędkim sztychu, wbijając się trollowi pod żebra. Zod zerwał się na nogi, w pełni świadomie wystawiając się na atak, a olbrzym wykorzystał tą szansę, zamachując się na niego maczugą - mężczyzna w ostatniej chwili odsunął głowę, unikając trafienia w kark i przyjmując je na bark. Coś chrupnęło, ale przynajmniej nie był to kręgosłup. Nie próbował zatrzymać nadanaego mu pędu. Jeszcze dodał do niego swój obrót i w krótkim zasięgu, z potężnym impetem zdzielił go trzonkiem topora w skroń. Uderzony troll stęknął głośno, po czym padł na mokrą ziemię z łoskotem, rozbryzgując wodę. Oddychał jeszcze, a jego rany goiły się w zastraszającym tempie. Edro i Amos nie czekali - w nieruchome ciało najpierw wbiła się kolejna strzała, a zaraz potem zostało dwukrotnie cięte ostrzami.

Alchemik pozwolił żeby jego skupienie się rozproszyło i totem rozsypał się na wietrze w proszek, szybko porwany w dal. Na jego twarzy widoczne było pożądanie i głód i gdy patrzył na wciąż żywego, ale pokonanego trolla. Potrząsnął głową i podszedł do Zoda, wprawnymi ruchami zabezpieczając jego rany.
- Utrzymajcie go nieprzytomnego. Jego ciało to skarbnica wiedzy, którą żal byłoby zmarnować. - poprosił Jin, z fascynacją patrząc jak rany trolla goją się na jego oczach i wyjmując przy tym srebrne ostrze i wolne fiolki które nosił w bandolierze.
- Tyś się chyba głową z dupą miejscami pozamieniał! Spal to gówno zanim wstanie! -
- Pięć minut! Albo chociaż jedna! - odparł wyraźnie podekscytowany alchemik, podbiegając do trolla i nacinając mu odsłonięte naczynie by nabrać krwi - Po prostu go dźgajcie dopóki nie skończę, proszę, moje medykamenty mogą być o wiele, wiele potężniejsze, potrzebuję tylko trochę materiału
Edward rozejrzał się niepewnie po otoczeniu zaskoczony tym jak szybko udało im się pokonać trolla. Mimo że bestia umierała, wciąż była groźna, jednak prośba Jina nie była tak zła jak mogłoby się wydawać. Edward podszedł do leżącego potwora i zaczął okładać go kosturem.
-Takie świeże składniki pewnie nie są tanie, jeśli jest szansa że się nam niedługo przydadzą to czemu by nie spróbować?
Jin kiwnął w podziękowaniu głową Edwardowi i z trudem skończył pobierać zielonkawą krew do kilku oddzielnych fiolek. Za każdym razem gdy nacinał naczynia te niemal natychmiast się zamykały. Żałował że to wszystko na co ma czas i możliwości, ale obiecał sobie że przeprowadzi sekcję trolla po wszystkim, gdy burza się uspokoi. Gdy Jin zbierał próbki, pozostali poza utrzymywaniem wroga w stanie nieprzytomności mieli chwilę na sprawdzenie worka, który nosił na plecach. Znaleźli tam, poza całą stertą różnego rodzaju śmieci i bibelotów ukradzionych z domów w Pridon’s Hearth, dwie mikstury, kilka klejnotów i drewniany pręcik ozdobiony motywami fal, wyglądający na różdżkę.
- Czyńcie honory. - powiedział w końcu alchemik, odsuwając się od za niedługo martwego gigantoida. Wtedy wystarczyło jedno splunięcie kwasem od Edwarda, by dobić trolla - ciało w końcu przestało się regenerować, był zupełnie martwy.

***

Zagrożenie zostało zażegnane, więc bohaterowie mogli wrócić do świątyni Abadara. Deszcz przybierał na sile, ale ulice były już praktycznie opustoszałe, tylko pojedyncze osoby targały swój dobytek w stronę schronienia. Gdy byli już kilkadziesiąt metrów od celu, do ich uszu doszedł krzyk z niedalekiego budynku, przerywany głośnymi łupnięciami, przypominającymi niemal uderzenia tarana w bramy miejskie.
Czym prędzej ruszyli w tamtą stronę, docierając po chwili do sklepu zielarskiego - Edro i Jin rozpoznali wtedy, że głos krzyczącej osoby należał do Heri. W drzwi jej domu nieustępliwie uderzały dwie istoty wyglądające niczym humanoidalne sylwetki składające się z samej wody. Kolejne trzy krążyły dookoła budynku, ale szybko zwróciły uwagę na nadchodzących bohaterów. Alchemik bez trudu rozpoznał te stwory jako żywiołaki wody - coś jednak było w nich niewłaściwego, wydawały się w jakiś sposób spaczone: przez ich ciała przebijały się ciemne smugi, a oczy, zwykle niewyróżniające się kolorem, miały barwę mrocznych, burzowych chmur.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15-01-2023, 19:40   #86
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Edro cholernie nudził się w świątyni. Nie dość, że nie było nic ciekawego do roboty, to nie mógł też zająć się pracą nad swoim arsenałem broni. Nie było na to ani miejsca, ani warunków, a prawda jest taka, że prawie elfa niewiele ostatnimi czasy interesowało poza walką i jego orężem. Wyprawa do fortu pozwoliła mu na kilka testów wprowadzanych przez siebie poprawek. Niektóre były w porządku, inne niestety musiał zastąpić i teraz oczekiwały na kolejne testy.

Lotsav oderbał okrzyk "TROLL!" nieco inaczej niż większość zgromadzonych. Zamiast strachu, odczuwał niemalże podniecenie na myśl, że będzie mógł znowu sobie powalczyć. Ktoś podobno zginął, co tylko potęgowało emocje no i z Trollem nigdy nie miał okazji jeszcze walczyć. Nie tracił czasu i od razu ruszył z resztą drużyny, po drodze zastanawiając się jeszcze nad strategią. Ostatecznie zdecydował się na łuk.

Wybór okazał się być idealny. Stwór był duży, śmierdzący i niebezpieczny. Trzymanie się na dystans dawało swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, a oręż spisywał się całkiem nieźle. Starcie nie trwało nawet minuty i potwór leżał martwy. Edro nie był do końca usatysfakcjonowany. Przeciwnik okazał się nie stanowić większego wyzwania, a miał ochotę jeszcze sobie postrzelać. Kiedy reszta drużyny zajęta była pozyskiwanie składników, sam spróbował odzyskać wystrzelone strzały. Była szansa, że ta z oka będzie zupełnie nieuszkodzona bo trafiła w miękkie, a reszta stanowiła niewiadomą.

***

Droga powrotna do świątyni nie okazała się być spokojna, jak można by się było spodziewać. Po drodze Lotsav dostał upragnioną okazję, żeby znowu sobie postrzelać. Grupa żywiołaków atakowała domostwo, w którym był kilka godzin wcześniej. Z uśmiechem na ustach zajął pozycję przy ścianie jednego z budynków i posłał strzałę w stronę wroga.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-01-2023, 09:59   #87
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wystrzelona przez Edro strzała trafiła zaskoczonego żywiołaka, a zaraz potem minął go wystrzelony przez Edwarda kryształowy pocisk, rozbijając się na ścianie. Wodna istota zbliżyła się, płynąc po ziemi, w stronę bohaterów, ale trzymała dystans - zamiast rzucać się do ataku, stwór zaczął wykonywać jakieś gesty rękami. Woda z kałuż wokół Zoda, jakby naśladując te ruchy, uniosła się i rozbryznęła o wojownika, w kontakcie z jego pancerzem zamarzając na kość. Potężny mężczyzna próbował się wyrwać, ale nie zdążył, w ułamek sekundy zmieniając się w lodowy pomnik. Widząc to Amos zamiast szarżować, pomknął w bok, znikając za ścianą budynku.
Kolejne żywiołaki próbowały zamknąć Finnseacha i Edro w mroźnych więzieniach - o ile elf zwinne unikał strumieni zamarzającej wody, to wychowanek elfów poślizgnął się i wpadł centralnie w ich objęcia.
- Obszar. Słabość. Panika - znajome słowa w demonim wybrzmiały, gdy Jin stworzył swój kościany totem, który momentalnie wywołał niepokój wśród żywiołaków, lecz nie wpłynął na ich chęć do walki. Jeden z nich spróbował zamrozić alchemika, któremu szczęśliwie udało się wymknąć.

W tym czasie Edro i Zod zaczęli już odczuwać dotkliwy chłód unieruchamiającego ich lodu - nie trwał on jednak długo, gdyż obaj uwolnili się w mgnieniu oka, pierwszy wyślizgując zwinnie z mroźnych objęć, a drugi zwyczajnie je rozrywając. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, został trafiony prosto w głowę przez strumień wody pod ogromnym ciśnieniem. Gdyby nie hełm, maska i ochronna aura Jina, mogłoby być z nim kiepsko, a i tak czuł się nieco oszołomiony pod uderzeniu.
Tym razem celując dokładniej, Edward w końcu trafił żywiołaka, wbijając w wodniste ciało kryształowy pocisk, który zaczął rozrastać się w zastraszającym tempie. Stwór zdążył zrzucić go z siebie, zanim został oplątany. Wtedy też Amos wypadł zza budynku, z szablą w jednej i zdobycznym toporem w drugiej ręce. Dwa szybkie cięcia wystarczyły, by zaskoczony żywiołak zmienił się w jedną z licznych już kałuż wody.
Finn, osłonięty przed wystrzelonym w jego stronę strumieniem wody, doskoczył do najbliższego żywiołaka i dźgnął włócznią, ten jednak uchylił się zwinnie, jednocześnie zbliżając się do elfa. Smagnął go wyjątkowo celnie, ale cios nie był zbyt imponujący. Żywiołak nieopodal Amosa próbował wystrzelić w niego strumieniem wody, ale półork bez trudu zbił pocisk barkiem.

Edro postanowił zmienić taktykę. Szybkim ruchem zawiesił łuk na specjalnym haku na ramieniu, jednocześnie wyciągając długie, zakrzywione elfie ostrze. W kilku krokach doskoczył do najbliższego przeciwnika, który nie był jeszcze zaangażowany w bezpośrednią walkę i precyzyjnym cięciem rozpłatał go na pół. Woda, z której był zbudowany, rozlała się u stóp elfiego wychowanka, który już zaczął rozglądać się za kolejnym celem. Zachęcony sukcesem towarzysza, Zod z impetem ruszył na kolejnego żywiołaka. Uderzenie trzonkiem topora aż rzuciło wrogiem, ale zamachując się, by dokończyć dzieła ostrzem, ciężkozbrojny poślizgnął się na błotnistej ziemi i stracił równowagę, niemal padając na plecy. W tym czasie Edward celnie ugodził ostatniego nieatakowanego żywiołaka kryształowym pociskiem, samemu dla bezpieczeństwa chowając się za ścianą jednego z domostw. Amos skupił się na tym samym przeciwniku, doskoczył i wykonał zwrot, markując uderzenie. Pozbawiona rysów twarz wodnego stwora była ciężka do odczytania, a co za tym idzie, także oszukania - bez trudu sparował uderzenie szablą. Najwyraźniej zapomniał jednocześnie o trzymanym w drugiej dłoni toporku, który półork wbił prosto w jego głowę.

Starcie miało się już ku końcowi, zostały jedynie dwa żywiołaki, ale pchane nieznaną siłą (może związaną z tymi ciemnymi żyłami?) nie zamierzały się poddawać. Jeden z nich wystrzelił strumień wody w Finna, ale elf uchylił się zwinnie, kończąc obrót wypadem i pchnięciem włóczni, która przebiła wroga. Ostatni z nich nie zdołał już zareagować - Edro dopadł doń i jednym płynnym, skośnym cięciem rozpłatał go na dwie połowy, które rozbryznęły się na ziemi. Zanim jeszcze po walce opadł kurz (czy raczej woda), Jin dobiegł do Zoda, sięgając po swoją torbę medyczną. Uderzenie w głowę, które otrzymał wojownik, wyglądało bardzo groźnie, ale błyskawiczna obdukcja ujawniła, że nie było tak źle - ot, rozcięty łuk brwiowy i opuchlizna, może lekkie wstrząśnienie mózgu, a przynajmniej tyle mógł wywnioskować, szanując prywatność pacjenta i nie odsłaniając jego twarzy. Zwykły opatrunek i mocny środek otrzeźwiający przyniósł doskonały efekt.

Chatka, do której dobijały się żywiołaki, stała nienaruszona, a z niewielkich szczelin wydobywał się niebieskawy dym. Najwyraźniej tutejsza zielarka wróciła do zajęcia, które wcześniej przerwali jej Edro z Jinem. Tym razem jednak musiała być nieco bardziej przytomna, gdyż po zapukaniu była w stanie się odezwać i nawet zapewnić, że wszystko u niej w porządku, tylko ten deszcz strasznie mocno walił w drzwi chwilę temu. Bohaterom nie zostało w takiej sytuacji nic poza powrotem do świątyni Abadara. Wewnątrz panowała spokojna atmosfera, tak bardzo niepasująca do narastającej na zewnątrz burzy - mieszkańcy siedzieli na ławkach i podłodze, rozmawiając przyciszonymi głosami. Nie było w nich smutku czy przestrachu, co najwyżej lekka bojaźń i respekt przez szalejącymi żywiołami, przed którymi chroniły ich grube kamienne mury. Brakowało jednak szeryf Adaeli, kobieta zostawiła na miejscu Langdena - strażnika, który wcześniej ostrzegł ich przed trollem, a sama, wedle jego słów, udała się na obchód by upewnić się, że wszyscy mieszkańcy znaleźli się w bezpiecznym miejscu. Mężczyzna, z ręką ułożoną już na temblaku powitał bohaterów ze słabym uśmiechem ulgi, od razu informując o planach swojej przełożonej.

Gdy Edward odwiedził Quentina w jego wypełnionym księgami kącie, wieszcz pogrążony był właśnie w transie. Ocknął się kilka chwil później, a na jego twarzy widoczna była konsternacja.
- Już wróciliście? Dobrze. Próbowałem odczytać najbliższą przyszłość, ale wszystko jest niejasne. Burza albo zakończy się w przeciągu godziny, albo jeszcze zyska na mocy - powiedział niepewnie - Mógłbyś przynieść mi coś do jedzenia? Trans mnie osłabia

W tym czasie do bohaterów podeszło dwoje wyznawców Abadara - brodaty mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany w ociekającą złotem szatę, oraz znacznie od niego młodsza, i skromniej odziana kobieta, półelfka.
- Pal… szeryf Adaela przekazała nam, iż w obecnej sytuacji posiadacie status jej deputowanych - powiedział starzec. Jego głos, mimo wieku był mocny i dźwięczny jak brzęk monet - A część tutaj obecnych deklaruje, że udzieliliście im pomocy w tej sytuacji. W ich imieniu ja, Bankier Baldr Sifreth, składam wam podziękowania i deklaruję, iż na czas obecnego kryzysu możecie korzystać z usług naszej świątyni bez opłat. Większość naszych błogosławieństw zachowujemy do pomocy rannym i wyziębionym, ale mamy też zaskórniaki - uśmiechnął się - Swoje potrzeby przekażcie Kancelistce Ireth - wskazał na akolitkę, która ukłoniła się uprzejmie, a następnie odszedł powolnym krokiem w stronę ołtarza w głębi świątyni.

***

TRZASK!
TRZASK! TRZASK!

Od początku burzy co jakiś czas słychać było uderzenia pioruna, ale teraz, około kwadransa po powrocie bohaterów, nabrały one zarówno na sile, jak i częstotliwości. Huk gromu rozbrzmiewał coraz bliżej, a niebo co kilkanaście sekund rozbłyskało jasno - obserwujący mogli odnieść wrażenie, że coraz bardziej skupiają się na wyspie magazynowej. Szeryf Adaela jeszcze nie wróciła, a wyraźnie zaniepokojony już Langden co chwila uchylał klapkę w drzwiach, wpuszczając do środka podmuchy wiatru i wyglądając za nią. W pewnym momencie sapnął i zaklął ze zdziwienia, po czym zamachał zdrową ręką na bohaterów.
- Spójrzcie tam! Na wyspie coś się dzieje! -
Nie miał zwidów. Widoczność w deszczu była tragiczna, ale coraz częstsze błyski pozwalały dojrzeć, że trwa tam właśnie jakieś starcie. Kilka sylwetek, na oko ludzi, elfów czy półorków, walczyło z większą grupą także humanoidów, ale masywniejszych, przygarbionych i ogoniastych. Ci drudzy z każdą chwilą zyskiwali coraz większą przewagę.
- Co tam się dzieje? Ktoś nas atakuje? - dopytywał się rozgorączkowany Langden.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-01-2023, 10:56   #88
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Dwie walki pod rząd powoli wyczerpywały zasoby Jina. Czuł jak jego skromne źródełko magii zaczyna coraz bardziej się rozciągać, gdy próbował podtrzymać kilka magicznych efektów równocześnie. Zaczynał czuć łupiący ból głowy, sugerujący że powinien odpocząć, ale niestety nie miał na to czasu.

W świątyni rozsiadł się pod jedną ze ścian i uważnie sprawdził zawartość swojego bandoliera. Przeniósł część leczniczych środków do niego z plecaka, ułożył je w odpowiedniej kolejności i upewnił się że flaszka kwasu którą cały czas miał ze sobą jest bezpiecznie umocowana. Po wszystkim wypalił swoje chirurgiczne narzędzia nad palnikiem i schował je do pokrowca.

Był w trakcie tych czynności wyznawcy Abadara postanowili ich pobłogosławić dobrym słowem i tym co sam Abadar miał najlepszego - pieniądzem. Jin dość szybko wziął pół elfkę na bok. Podbródkiem wskazał wszystkich miejscowych których tego dnia opatrzył.
- Pani Ireth, powiem wprost. Pracuję pro bono i nikogo kto wymaga pomocy nie odeślę z kwitkiem, w szczególności w takiej sytuacji, ale moje badania są... wysoce kosztowne. Wsparcie finansowe byłoby miło widziane. Niedawno zdobyłem też świeżą krew trolla. - dodał, wyjmując z wzmocnionego pokrowca fiolkę z zielonkawą cieczą, po czym ją schował z pietyzmem - Zastosowania praktyczne mogą być znaczne, jeśli wpadnę na coś... przełomowego to świątynia Abadara może liczyć na pierwszeństwo w kupnie i rozprowadzaniu. Być może nawet na wyłączność. - dodał uśmiechając się przy tym uprzejmie, co z połową jego twarzy przypominającą poszarpane mięso musiało wyglądać zdecydowanie niepokojąco.

***

Odpoczynek został przerwany, a jakże, pojawieniem się nowego zagrożenia. Wyglądało na to że na zewnątrz toczyła się walka i zapewne będą musieli w niej uczestniczyć. Zaklął pod nosem, szybko pozbierał swój ekwipunek i dołączył do pozostałych bohaterów.

- Ta burza nie jest naturalna, kontrolowane żywiołaki też nie, podejrzewam że mamy do czynienia z magiem który odpowiadał za rzeź w forcie. - odezwał się Jin do swoich towarzyszy, po czym obrócił się do wieszcza i kapłanów Abadara - Jeśli macie jakąś magię chroniącą przed elektrycznością, teraz jest dobry moment żeby nią nas obdarzyć. - powiedział i podszedł do drzwi, wyraźnie dając tym do zrozumienia że jest gotowy wyjść i wspomóc walczących na zewnątrz.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-01-2023, 19:17   #89
 
EdwardDragon's Avatar
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Edward cieszył się z powrotu do schronu, walka z Trollem i starcie z żywiołakami w tej ulewie było dość męczące nawet jeśli większość czasu stał z tyłu nie będąc w bezpośrednim zagrożeniu. Suche i nieco spokojniejsze, cichsze miejsce wydawało bardzo przyjemne odczucie. Takie że chciałoby się zwyczajnie położyć w jakimś kącie i przysnąć.. ale zdawało się ze do spokojnego snu jeszcze trochę nam brakuje.

Najbardziej logiczną rzeczą do zrobienia było sprawdzenie jak idą postępy Quentina, tak więc mag udał się do wieszcza. Obserwował go przez moment w konsternacji nim ten wrócił do zmysłów.
-Hmm.. To dość niepokojące przewidywania, szeroki zakres interpretacji. Zastanawiam się czy może jakiś czarodziej biernie nie próbuje zakłócić twoich przewidywań i czy nie bylibyśmy w stanie spróbować jakby.. przebić się przez takie zakłócenia wspólnymi siłami? Wydaje mi się że szanse na to że się to uda nie są zbyt wysokie, być może jednak warto byłoby spróbować? Oczywiście o ile nie będziemy musieli zaraz znów gdzieś wybyć. Teraz jednak może trochę odpocznij? Jeśli będziesz jedynie w kółko próbować a ktoś rzeczywiście próbuje cię blokować to im bardziej zmęczony jesteś tym ciężej będzie ci uzyskać jasną wizję?
Edward powiedział te słowa bardziej pytającym tonem jakby sam nie był pewien czy jego słowa mają jakikolwiek sens czy może mówi zwyczajnie od rzeczy.
-Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia jak prosiłeś.
Edward zamierzał załatwić jakiś posiłek dla wieszcza, coś do picia zarówno dla niego i dla zaspokojenia własnego pragnienia oraz jeśli znalazłby moment może nawet przysiąść na chwilę? Odpocząć choć moment i uspokoić ciało i umysł. Porozmyślać chwilę nad tym wszystkim co dzieje się wokół.

Gdy padło kolejne wyzwanie Edward wyrywając się z rozmyślań podszedł do pozostałych towarzyszy rozmyślając nad jedną sprawą..
-Nie.. zdaje się że nie posiadam takich umiejętności.. zastanawia mnie jednak jedno.. Moce tutejszego wieszcza są prawdopodobnie zakłócane, tutejsi ludzie umierają i wszystko wskazuje na jaszczuroludzi.. co jeśli ich szaman także jest zwodzony? Czy możliwe jest że działa tu jeszcze jedna strona konfliktu która nastawia obie frakcje przeciw sobie? W każdym razie jeśli natkniemy się na jaszczuroludzi dobrze byłoby o to zapytać zanim zaczniemy się wzajemnie mordować.. o ile mogę o to prosić? Oczywiście zdrowie naszych sojuszników powinno być w tej chwili priorytetem.. ale tak.. w miarę możliwości..
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-01-2023, 12:26   #90
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Walka z żywiołakami wymęczyła Zoda. Było mu zimno. Raz czy dwa naszła go drobna ochota się wyrzygać, ale zdusił to w sobie, ale grom burzy drażnił go niesamowicie i burzył jego koncentrację jak pałac z zapałek. Zaciskał zęby pod maską kierując się do karczmy. Szedł jakby odrobinę nieświadomy. Odrobinę na kacu i nawałnica myśli nie dawała mu się ukierunkować w żadnym zamierzonym kierunku. Wielkiego skupienia wymagało by iść prosto.

Nieokreślone poczucie winy jątrzyło się w jego świadomości…
- To nie była twoja wina -

Wspomnieniami usłyszał głos tak piękny, że można by się w nim rozpłynąć… i wiedział, że to było kłamstwo.

Na moment przystanął uderzony samotnym, pozbawionym kontekstu wspomnieniem samych słów, nawet nie widząc kto je wypowiadał.

“Najwyraźniej dostałem w łeb bardziej niż sądziłem”. Zbagatelizował to i wrzucił gdzieś na tył świadomości, gdzie mógł się łudzić i nie dostrzegać niepokoju jaki w nim to wzbudziło.


Zod usiadł w karczmie przed kominkiem. Grzał się. Rozwiązał z pancerza wszystko co dało się szybko przytwierdzić z powrotem, aby możliwie wyschnąć. Gapił się w ogień przeczesując swoją historię. Szukając źródła. Nie potrafił znaleźć. Nie zrobił nigdy nic co by usprawiedliwiało by czuł się tak plugawie. Więcej… był diablęciem. Demonia krew w jego żyłach tylko zachęcała go by być egoistycznym maniakiem, ale to on był pierwszy by chronić ludzi. By przyjmować na siebie szarże. By umniejszać ból innych swoim kosztem i raz po raz to udowadniał nawet jak ci niewdzięcznicu mu nie dziękowali bo nie miał srebrnego języka by bronić swoich zasług.
- Starczy - skarcił sam siebie. To nie była wina Doriana, że wszyscy go lubili za samą jego poczciwą gębę. Mógłby jakoś proaktywniej wspominać, że Zod też tam był i to on odganiał toporem nieumarłych na pierwszej linii gdy Dorian cucił córkę barona… ale czy naprawdę był mu winny tę część chwały? A może wierzył Zodowi gdy diablę kłamało mu, że nie zależy mu na uznaniu i w tym momencie wymuszenie tego uznania dla Zoda mogło zrozumiale spadać w hierarchii priorytetów POD próbę dostanie się do majtek młodej baronetki która zdecydowanie wyglądała na taką co by mogła się obrazić za poprawianie jej.

Westchnął… myśli wciąż mu uciekały i krążyły. To nie oni byli niewdzięczni. Tylko on. I pchnęło go to do błędów. Może nie powinien był zostawiać stargeo kontynentu? Może Vran wcale nie próbował go przekonać by dał im spokój, ale na prawdę namawiał resztę ekipy by uszanowano decyzję Zoda. Z dobrą wolą i czystą intencją zachęcał go by szukał własnej drogi i miejsca, a nie starał mieć go wreszcie z głowy… To definitywnie było w jego charakterze.

Zod włożył dłoń pod maskę i rozmasował skronie. Przetarł oczodoły.
- Czemu to sobie robisz? - warknął pod nosem sam do siebie.
- Co takiego? - zapytał nagle wyrosły obok niego jeden z ludzi szeryf, z dwoma kuflami grzanego piwa, wyraźnie oferując jedno z nich Zodowi i pytając spojrzeniem “czy to miejsce jest wolne”. Kojarzył jego imię. Koral? Korban? Jakoś tak.
- Nie twój interes - odwarknęło mu diablę z takim jadem i pogardą, że przez ułamek sekundy widziało urazę na twarzy zahartowanego strażnika. Urazę kogoś kto myślał, że wyciąga rękę w geście przyjaźni i napluto mu za to w twarz i w ułamku sekundy wiedział, że nigdy więcej nie powtórzy tego błędu.

Zod patrzył za nim kątem oka jak odchodził.
- Odrzucam wszystkich od siebie… - odpowiedział mu w końcu, choć nie było go już by to usłyszał.

Zod podszedł do drzwi i wyjrzał wiążąc pod pachą rzemyk naramiennika.
- Jaszczuroludzie. Czy jest trzecia frakcja, czy nie… ważne jest, że druga teraz wybija naszą. Idę.
Zadeklarował i wybiegł taszcząc ze sobą swój przerośnięty topór.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 30-01-2023 o 12:33.
Arvelus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172