Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2023, 18:57   #234
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 22, późny poranek;
-50 °F, bezwietrznie, brak opadów;
Chwilę jeszcze spędzili na rozmowie, bacznie obserwując Oberika, czy jest w stanie dalej kontynuować podróż. Na szczęście stan jego odrętwienia był przejściowy i nie wyglądało by miał mieć dalsze konsekwencje.

Bran: przekonywanie - 5
Lotta: przekonywanie - 11
Oberik: przekonywanie - 8
Anathem: przekonywanie - 24
Ko Ottakki: przekonywanie - 9


Wkrótce, po burzliwym przedyskutowaniu co robić dalej w związku z przedziwnymi istotami, które ich zaatakowali, uznali niezgodnie, że należy ruszyć za ocalałym stworem. Z dwojga złego wszak lepiej być myśliwym niż ofiarą.

Teren wznosił się w miarę jak coraz bardziej oddalali się od rzeki. Również drzewa zaczęły porastać ten teren coraz gęściej. Wciąż jednak było w większości puste rozległe morze śniegu. Dwie linie wzburzonego i wyniesionego ponad otoczenie śniegu prowadziły ich cały czas w kierunku północno-wschodnim. Mdłe światło, sprawiało, że świat wydawał się być wyprany z kolorów, lecz gdy nieuchwytne wspomnienie słońca, stale pozostające zakryte masywem górskim, zupełnie zaniknęło po upływie swego krótkiego, czterogodzinnego cyklu, niebieskawo-zielonkawa łuna rozświetliła gwieździste niebo. Dzięki temu było jasno jak podczas pełni księżyca, również dzięki temu dostrzegli w oddali pas powalonych drzew oraz miejsce gdzie spadała... na pewno nie kometa?


Bran nagle poczuł lekki ból głowy, krótki i ostry, ale nieinwazyjny. Znów usłyszał powtarzalny komunikat, który zdarzyło mu się słyszeć ostatnimi dni coraz częściej. Tym razem bez szumów.

- Nōchiroidodaun. Kinkyū purotokoru yūkō. Norikumiin anzendesuga,-sen ga kiken ni sarasa rete imasu. Saikurisutaru ga hitsuyōdesu. Kite sugu ni.

Spojrzał jeszcze raz przed siebie na kolejne już dziś dziwo. Tkwiło tam, choć niejeden chciałby wyprzeć taki widok z pamięci, lekko przechylone, na zboczu z widocznym śladem niekontrolowanego hamowania za obiektem (szerokich bruzd przysypanych już śniegiem oraz połamanych drzew). Były to jakoby ogromne sanie, lecz bez płóz, jak psi zaprzęg, lecz bez psów, a mięsistymi wypustkami z przodu, jak statek, a jednak nie w całości wykonany z drewna i pozbawiony żagli. Jakby legandarny potwór z morskich opowieści schowany wewnątrz muszli, lecz daleko od morza. Przedziwna mieszanka tkanek i drewna, rur i... kogoś stojącego na mostku.

Niewielka postać wzrostem może zbliżona do krasnoluda, czy gnoma uniosła dłoń w geście, który chyba był gestem pozdrowienia - palce zgrupowane po dwa i rozczapierzone na boki. Następnie przyłożyła trójkątny przedmiot do chyba ust i wyrzekła słowa, które nosiły się dalej niż powinny.

- Saigo no furontia, aisuu~indodēru. Watashitachiha nōchiroido no ido asendanto no kōkai-shadeari, kimyōna atarashī sekai o tanken shite atarashī seimei-tai, atarashī bunmei o jūzoku sa se, nōmu ga mae ni itta koto no nai basho ni yūkan ni iku to iu shimei ni tachiyorimashita. Watashitachi no yobikake ni kotae, watashitachi o tasuke ni kita nodesu ka? Ta da da daaaa.

Anathem: wiedza (języki) - oblany!
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 18-01-2023 o 19:09.
Rewik jest offline