Akio westchnął. Nie rozumiał do końca – podobnie jak Nowicki – „poręczenia od wrogów”. Czyżby jakiś lokalny zwyczaj, którego jeszcze nie studiował? Obawiał się też, że te całe polityczno-seksualne fiksacje kapłanek Artemidy – a to Stach, a to Sao, kto się komu podoba, kto z kim spiskuje itp. - skończą się dla nich wszystkich źle. Było jednak dla niego jasna, że nie mieli zbytnio możliwości, by zareagować inaczej, niż planowali. Choć sprawiało to, że miała mu pęknąć przysłowiowa żyłka, nie widział lepszego planu. W milczeniu zgodził się więc na niego. |