Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2023, 17:15   #414
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

K100=82,5
Przeciwnik pierwszy atak K100=61, Trartex atak K100=61, przeciwnik drugi atak K100=36/37.
Rzut na obrażenia K6=6 krytyk!, rzut na dodatkowe obrażenia K100=25/37 sukces, dodatkowe obrażenia K6=1.
6+1+2 z bronie - 1(Wt Trartexa) = 8. Żywotność 4 --> krytyk+4.
Rzut na tabelę obrażeń krytycznych K100=89. Miejsce trafienia K100=55 (lewa ręka).


- Bzdura! - wykrzyknoł wielki snot, marszczonc siem groźnie do Trartexa. - Jak ty masz być nasz bohater, ty udowodnij to. Ja być wienkszy bohater niż ty!- ruszył unoszonc miecz. Snoty stojonce najbliżej umilkły. Fala ciszy powoli siem rozlewała coraz dalej, ale złodziej nie miał czasu siem temu przysłuchiwać. Gdy tylko zorientował siem, co siem świenci, o dziwo wcale siem nie zestrachał! Z miecza, który trzymał w rence, napłyneła do niego fala spokoju i pewności. Odeszła też z niego słabość, jakom miał. Uniósł ostrze szykujonc siem do walki. W niewyjaśniony sposób czuł, że przeciwnik nie stanowi dla niego wyzwania. Poczuł siem tak, jakby stoczył już wiele zwycienskich walk. Poczekał na pierwsze uderzenie, które okazało siem nietrafione i natychmiast wyprowadził kontrem. Był pewien, że cios dosiengnie przeciwnika i zupełnie siem nie spodziewał tego, co stało siem za chwilem... tamten zszedł z linii ciosu, a potem swoim olbrzymim mieczem wbiłem siem z impetem w lewom renkem Trartexa, odcinajonc jom kompletnie. Miecz nie zatrzymał siem jednak, lecz wbił siem w bok, gruchoczonc żebra. W mgnieniu oka dopadła go
ciemność
__________________

Rozochocone snoty pospołu tłukły szkielety, każdy sfego. Były już dobrze zaprawione w bojach i leżonce bezbronne szkielety nie były im straszne, o nie! Stłukły je wienc na miazgem, a gdy już dokonały dzieła zniszczenia, odsapneły chwilem.

Pierwszy z szału bitewnego otrzonsnoł siem Szmælc i z zaciekawieniem oglondał okolicem. Po pierwsze, szkielet który był ubił, miał na sobie skórzany kaftan. Jako, że przy biciu szkieleta nie oszczendzał kaftana, to nie był on już w najlepszy stanie. No ale może jakiemuś snotowi uda siem go opchnonć? Gdyby siem go jeszcze dało jakoś połatać, to były z tego pancerz jak Talala! (1) Ale wiadomo, cienżkie to i trzeba przy tym siem napracować, by drogo przehandlować. A jak tanio przehandluje, to warto? Dumał i szperał dalej, znajdujonc różne rzeczy. Głównie szklanych, w tym jednom fiolkem z jakimiś białymi kryształami w środku. A to co? Klejnot jakiś? Taki kamyk, co ładnie wyglonda, no całkiem, całkiem...


Znalezisko to przykułoby zapewne wyczulone zmysły Przykurcza gdyby nie to, że właśnie sam znalazł podobny kamyk. Bardzo podobny do tych, które znalazł już wcześniej, czy to w pomieszczeniu z upiorem, czy w pomieszczeniu z pajonkiem. Z radości chwycił znalezisko i dopiero potem siem rozejrzał, czy nikt nie chce mu go przypadkiem zabrać.

Akurat wtedy z beczki wyłonił siem duch.
- To chyba jednak ten olej skalny, co my go potrzebujemy. Otwórz beczkem i powiem co da... - zobaczył wtedy co znalazły snoty. - O, o! Kamyki som dla ciebie! Ja całkiem zapomniał, że tutaj każdy szkielet miał przy sobie taki kamyk. Nie chodziłem tutaj już chyba ze sto lat, pamienć nie ta - zrobił zmartwionom minem.

Tymczasem Czmych na wierzchdziku wpadli do drugiego pomieszczenia, gdzie dwa szkielety też były. Taki jeden dzik to wart jest wiela snotów, wienc odważnie i bez strachu zajeli siem demolowaniem kości, a przy okazji zdemolowali też czenść pomieszczenia. Dzik był bowiem niebezpiecznom broniom w niedoświadczonych renkach (no a Czmych dopiero doświadczenie zdobywał), wienc i stół siem rozpadł, i jeszcze inne drewniane pudło też. Ale w końcu zapanowała cisza i spokój. I mogli siem rozejrzeć dookoła. Jaskinia, w której był, nie była zbyt duża. I była ciasno upakowana mnóstfem dziwnych rzeczy. Drewnianych, metalowych, glinianych, skórzanych i takich dziwnych innych. Może tu i coś ciekawego dałoby siem znaleźć? Czy może lepiej sprawdzić co tam dalej jest, w kolejnych jaskiniach?


__________________

Trartex ocknoł siem niepewnie. Nim otworzył oczy, pomacał siem po boku i sprawdził, ile miał ronk. Dobrze, że powinien mieć dwie, a nie wiencej, bo by siem ich mógł nie doliczyć. A może gdyby miał wiencej ronk, to potrafiłby lepiej liczyć? Kto wie? No bo najlepiej to siem liczy na palcach, a im wiencej ronk, tym wiencej palców. Tak czy inaczej, ronk miał dwie, wienc zdecydował siem otworzyć oczy. Leżał na równienie czarzielska. I to takiego nie wyrośnientego, lecz normalnego. Widział nawet kawał jaskini, gdzie zielsko było przez niego wykoszone. Wienc jednak nie zginoł... przynieśli go tu te snoty i porzuciły, czy jak?
__________________
Przypisy
(1) Talal to bóstwo czczone przez ludziów, tak przynajmniej mówił Gobelin. Jak coś było fajne, to siem mówiło że jest jak Talala, no bo wiadomo, takie fajne to sam Talal by to chciał!
 
Gladin jest offline