Moment, gdy drzwi się otworzyły z hukiem, prawie zdemaskował kryjących się. Trajkota o mało nie krzyknął, a nie krzyknął tylko dlatego, że głos mu się załamał w gardle. Ścisnął w rękach mocniej łuk, którego pewnie i tak by nie użył, a nawet jakby to trafiając zapewne nie tam, gdzie celował.
Jak drzwi ponownie z trzaskiem się zamknęły, Falco wypuścił powietrze z płuc, a następnie łykał świeże. Nawet nie zwrócił uwagi, że od pewnego momentu siedział na bezdechu i dopiero teraz pozwolił sobie na zaczerpnięcie tlenu.
Gadatliwość Bestiana nagle jakby pobladła. Nie potrafił nic powiedzieć słuchając historii Nory jak i oburzenia Olgi. Strach odjął mu chwilowo mowę, aż do momentu, gdy Szczurołapka skierowała swoje słowa bezpośrednio do niego. - Że, że, że... że ja mam pomóc ubić zbójów? - Zająknął się Śmieciarz. Dwoje ludzi, z którymi tu przybył, a poszli do wsi ledwo znał, a Mara była tu bezpieczna. Mieszkańców wioski zresztą też nie znał wcale. Raczej nie leży w jego interesie, aby pomagać w tej sprawie, jednak sumienie by go gryzło, gdyby nie pomógł bliźniemu w potrzebie. Tym bardziej, gdy usłyszał o dziatkach. - Jeno, ja walczyć nie potrafię. Ten łuk to... Szkoda gadać, jelenią nie ustrzelę, a i pałką jakoś mocno nie przywalę, więc co my zrobimy? Może, może... O, ja gadać dużo umiem, kiedyś ja gadał z takimi badytami, jak oni. Może akurat by mi się udało co ugadać, hee? - Stwierdził i chyba sam najmniej wierzył w powodzenie swojego pomysłu. - O, a tego tu, można użyć jako argument do rozmów. |