|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-01-2023, 17:31 | #41 |
Bellis perennis Reputacja: 1 | Po kilku chwilach, które Oldze zdawały się wlec w nieskończoność, zbrojni się oddalili, a zielarka zaczęła wyjaśniać im co i jak. Mara podniosła się i na powrót weszła do izby. Słuchała w milczeniu, ale po jej twarzy widać było, jak bardzo jest poruszona. Kiedy Nora skończyła swoją opowieść, nie wytrzymała. - Co za plugawe łotry, podlugi bez sumienia, kanalie! Ludzi mordować i niewolić, w to im graj! Och, pani Noro, prawda, że w Trogen źle się dzieje, ale wy siedzicie w kłopotach po uszy. A my teraz razem z wami, bo trzeba Wam wiedzieć, że Bastien i ja nie sami tu przyszliśmy. Nasi towarzysze, kapłan Manfred i łowca Joachim udali się prosto do wsi, aby się ze starszym rozmówić. Przerwała i odwróciła się do Trajkoty. - Falco, musimy wiedzieć, czy żyją. Zbóje o nich nie mówili, odgłosów walki też nie słyszelim, ale mogli ich wziąć z zaskoku. Bez nich nie zdołamy nikomu pomóc, a przecie jak pomyślę o tych dzieciach w zakład wziętych, serce mi się ściska. No i wypada nam pozbyć się tego tutaj – wskazała głową rannego. – Widział nas, a zdechnąć i tak powinien! Potem znów zwróciła się ku zielarce. - Lękam się jeno o Was, pani Noro. Te gadziny czują przed Wami respekt, to widać, ale gdy ich kamrat zemrze, mogą Was ukrzywdzić. Skryć się tedy musicie, a i nam kryjówka się przyda, jeśli odnajdziemy naszych towarzyszy. Powiedzcie jednak wpierw wszystko, co o owych zbirach wiecie. Wielu ich jest, kto im przewodzi, gdzie śpią i jedzą, gdzie pilnują, wszystko.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. Ostatnio edytowane przez Tildan : 20-01-2023 o 17:34. |
24-01-2023, 00:59 | #42 |
Reputacja: 1 | Moment, gdy drzwi się otworzyły z hukiem, prawie zdemaskował kryjących się. Trajkota o mało nie krzyknął, a nie krzyknął tylko dlatego, że głos mu się załamał w gardle. Ścisnął w rękach mocniej łuk, którego pewnie i tak by nie użył, a nawet jakby to trafiając zapewne nie tam, gdzie celował. Jak drzwi ponownie z trzaskiem się zamknęły, Falco wypuścił powietrze z płuc, a następnie łykał świeże. Nawet nie zwrócił uwagi, że od pewnego momentu siedział na bezdechu i dopiero teraz pozwolił sobie na zaczerpnięcie tlenu. Gadatliwość Bestiana nagle jakby pobladła. Nie potrafił nic powiedzieć słuchając historii Nory jak i oburzenia Olgi. Strach odjął mu chwilowo mowę, aż do momentu, gdy Szczurołapka skierowała swoje słowa bezpośrednio do niego. - Że, że, że... że ja mam pomóc ubić zbójów? - Zająknął się Śmieciarz. Dwoje ludzi, z którymi tu przybył, a poszli do wsi ledwo znał, a Mara była tu bezpieczna. Mieszkańców wioski zresztą też nie znał wcale. Raczej nie leży w jego interesie, aby pomagać w tej sprawie, jednak sumienie by go gryzło, gdyby nie pomógł bliźniemu w potrzebie. Tym bardziej, gdy usłyszał o dziatkach. - Jeno, ja walczyć nie potrafię. Ten łuk to... Szkoda gadać, jelenią nie ustrzelę, a i pałką jakoś mocno nie przywalę, więc co my zrobimy? Może, może... O, ja gadać dużo umiem, kiedyś ja gadał z takimi badytami, jak oni. Może akurat by mi się udało co ugadać, hee? - Stwierdził i chyba sam najmniej wierzył w powodzenie swojego pomysłu. - O, a tego tu, można użyć jako argument do rozmów. |
25-01-2023, 09:40 | #43 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -Rzeknij jeno, kim są ci dwaj co weszli do chaty? - zapytał Tima wskazując głową na nich. Patrzył tylko jak znikają, tam gdzie ostatnio widział Antonię i Manfreda. Potem tylko obserwował. Trzeba było się nie wtrącać w te sprawy. Miałem ich tylko tu doprowadzić, a nie szlajać się po wsi - pomyślał mężczyzna obserwując czy wyjdą. Nie minęło parę chwil jak wyszli. -Rób swoje - odparł tylko. Na ten moment nie widział swoich towarzyszy. Po co się pakował w to bagno. Trzeba było zostać na szlaku.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
26-01-2023, 20:22 | #44 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Dla Manfreda Chłop zupełnie bez zająknięcia odpowiedział na pytania zadane przez Manfreda, a na temat wydostania się ze spichlerza miał inny pomysł: - Hem. Po prawdzie to da się tylcem umknąć, lecz zważcie Waszmości że dużo tu żarcia to i klepki dobrze zabezpieczone, co by nikt cichaczem właśnie nie podbierał. Także no, da się, ale to ani ciche ani szybkie. Miarkowałem ja co by na wózku nie wywieźć jako truchła do zakopania. Smętarzysko świeże ślady nosi, nikt tam liczył nie będzie czy pochowalim czy nie, a groby to trochę poza wsią leżo, to i nie będzie trza się przekradać, tylko lasem obejść do Wie… znaczy Nory. - Jeśli zaś chodzi o tego waszego łucznika, to ja ni wim. Mądrym byłoby i chyba tak się stanęło, że ktoś odważniejszy go z klepiska ściągł, co by ten się żelastwem za bardzo nie struł. Nie bój, nawet jeśłi trochu na siłę, to i tak lepiej niż by go miały zbiry powiesić czy co. W razie gdyby jednak Manfred nie miał zamiaru korzystać z podwózki, chłop wskazał kierunek w którym należy iść aby dojść na cmentarz oraz do chaty zielarki, a potem czekał na decyzje Młota. Tymczasem dwójka zbirów nie doczekala się powrotu Antoni z Joachimem. Jeden z nich zaklął pod nosem a następnie oboje oddalili się od spichlerza. Dla Mary i Trajkoty - Cieszą mnie Twe słowa dziewczyno. A o waszych ludzi się nie strachaj. Może i gdzie leżą w gnojówce przysypani, jeśli by konieczność ukrycia była, ale Antonia krzywdy im nie da zrobić. Nora wtrąciłą się w rozmowę bohaterów. - Hejże, spokojnie. Ten tu trawiony taką gorączką jest że pewnikiem jeno ból czuje, a słowa żadnego nie posłyszy, ani facjaty nie pozna. Już moja w tym rola, ale pozory sprawiać muszę. Śmierdzi może trochu bo poci się szubrawiec jak świnia, ale temu ja mam od jego ziomków spokój a i targ jakiś możem zrobić, jeśli już by się sytuacyja jakaś rozwinęła. Martwy nam on się nie zda, także miarkuj dziecko, miarkuj. A co się ma Waszych towarzyszy, to łotry ich nie spotkały, nie czuć było od nich mordu, a wiedzieć musicie że te barany się rozswawolili, na obchód stała trasę maja, najpierw po wsi a później do mnie. Znaczy to że we wsi już byli i ich nie znaleźli. Porozmumieli? - Chłopcze, toć ja nie nakazuje z kijem na kopie Ci lecieć. Wszak nic nie nakazuje, rozumiem Twój strach, lecz może pomoże Ci jak rzeknę, iż mimo że chłopy to bitne to również butne i pewne swego żelastwa, tego w garści i na piersi, że żodyn z nich kuszą niż łukiem się nie para, a przez te ich złomy to na stajanie słychać jak przez krzaki lezą. W te sprawy bym poszła, bo gadać to nie zda, tak na moje, chyba że za dużo zębów masz chłopcze. My może i by sami ich z łuków usiekli, ale herszt ich nie taki głupi, wraz z kapłanem i sołtysem łowczych wszystkich siekli, jeden tylko podobnież zbiegł. Chatę miał na uboczu, dalej niźli moja zdecydowanie, jeśli nie pomarł to tam siedzi, sam jeden, jeśłi już. Dla Joachima - Ci tam? No to tez zbiry, dwoje z pieciu którzy się ostali, bo tego co ranion był i u zielarki leży to nie liczym, nie wygląda jakby miał wydobrzeć. Świst zauważył jak Antonia wyszła na główny plac, jakby czego szukała, następnie chodziła od chaty do chary rozpytując o cos. Po dłuższej chwili ze spichlerza wyszła dwójka zbirów i wzorem Antoni wchodzili do każdej chaty po kolei, z tym że jeden z nich zawsze stał ze kilka sażni przed wejściem, obserwując obejście. Słychać było krzyki, rozkazy i lamentowanie. Chata Tima była któraś z kolei, ciężko byłoby ją ominać. - Hej, oni tu ida, co mamy robic? Jak cie zobaczą to nas wszystkich usieką!
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
27-01-2023, 15:13 | #45 |
Reputacja: 1 | Słowa zielarski uspokoiły Śmieciarza. Nigdy on nie walczył i gdy Mara zaproponowała, że trzeba ich powstrzymać, mimowolnie przed oczami pojawił mu się oraz bezpośredniej walki, w której bez dwóch zdań byłby nabity na ostrze miecza, albo rozgnieciony przez jakiś młot lub coś innego. Kiedy Nora wyjawiła im już wszystko co mogli się dowiedzieć o zbójach, w głowie Falco utworzył się pewien plan. - To znaczy, oni tu przyjdo. Ale nie prędko, prawda? - Spojrzał to na Zielarkę, to na Szczurołapkę. - Skoro my czas mamy, a nasi są bezpieczni, jak mówisz, to może by na nich jaką pułapkę zastawić? Przed wejściem, albo na podwórku. Ja się na tym niezbyt znam, ale chyba ty w swoim fachu, masz taką wiedzę? Jaki dół wykopać, czy jak na zwierzynę sidła jakie, czy co? Jak pokażesz co, to ja pomogę. - Spojrzał się pytająco na Olgę. Bestiamowi jeszcze jedna myśl krążyła po glowie, więc nie czekając na odpowiedź towarzyski ponownie zwrócił się do gospodyni. - A ten łowczy, o którym prawiłaś. To on, gdzie ma te chatę? Daleko stąd? Jak nie, to może ja bym po niego pognał? Nogi nie stare, to szybko winienem się uwinąć w te i na zad. |
27-01-2023, 23:21 | #46 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
30-01-2023, 21:07 | #47 |
Bellis perennis Reputacja: 1 | Słuchając słów zielarki, Mara poczuła jakby poluźniła się obręcz, która od chwili ujrzenia zbirów ściskała jej żebra. Sytuacja nadal wyglądała bardzo źle, ale nie do końca beznadziejnie. Poza tym kobieta miała rację – opanowanie i pomyślunek bardziej im teraz potrzebne, niż popędliwość. - Dzięki Wam, pani Noro, za mądre i pocieszające słowa. Skoro wasi ziomkowie towarzyszy naszych uchronili, to Manfred i Joachim pewnie wkrótce do nas dołączą. Wtedy czas będzie, aby wspólnie uradzić, co i jak nam czynić. A i Ty słusznie prawisz, Trajkoto, - powiedziała, kiwnąwszy głową Bestianowi. - Nie nam z bandytami jawno walczyć. Równie dobrze mój Bryt mógłby ich próbować gryźć. Ale ponoć podstęp słabych bronią bywa. Tyle tylko, że ja pułapek na ludzi nigdy nie czyniłam, tedy nie wiem jak się za to zabrać. Ostatnie zdanie Mara wyrzekła ciszej, niepewnie, lekko się zacinając, jakby wstydziła się swojej niewiedzy. Potem odetchnęła i dokończyła: - Dlatego liczę, że wspólnie łacniej coś skutecznego obmyślimy. Masz też rację, Falconie, co do owego łucznika. Przydałby nam się w drużynie. Jeślibyś, rzecz jasna, zdołał przed kolejnym obchodem tych obwiesiów nazad z nim obrócić.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. Ostatnio edytowane przez Tildan : 31-01-2023 o 18:56. |
01-02-2023, 09:48 | #48 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -Wyczuwam kłopoty - rzekł mężczyzna do siebie. Rozejrzał się po chacie Tima. Mógł równie dobrze schować się w którejś z szaf, albo wyjść frontowymi drzwiami, ale wtedy wszedłby od razu pod topór. Musiał szybko myśleć, gdyż zbrojni byli tylko o kilka chat od nich. Niby mógł się pokusić o strzał przez okno, ale wtedy ten drugi zorientowałby się. Został jednak przy tym na czym zna się najlepiej, na ukrywaniu się i spostrzegawczości. Tymże, bardziej polegał na tym pierwszym w tym momencie. -Słuchaj Tim. Rób swoje. Wyjdź z chaty jakbyś szedł do pracy, zabierz sprzęt, zamknij drzwi. Zrób to naturalnie. Ja spróbuję się wymknąć oknem. No, już idź - ponaglał go długowłosy brunet.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
01-02-2023, 19:16 | #49 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Dla Manfreda. Chłop skinieniami głowy wskazał iż rozumie w czym rzecz i życzenia bohatera spełni należycie. Akolita zapakował się na wózek i został delikatnie acz obficie przykryty sianem. Manfred oczywiście doskonale widział co dzieje się na zewnątrz. Wózek nie miał pełnego deskowania, wystarczyło przerzedzić źdźbła aby zyskac wizjer. Podróż w ten sposób była bardzo niewygodna. Wózek nie posiadał piór, tak jak w przypadku większych wozów konnych, a ni tym bardziej miękkich obić jak miejskie dyliżanse, to też Acker właściwie raz za razem tłukł o coś głową, i nawet warstwa siana nie była w stanie skutecznie amortyzować każdego wyboju. Niemniej jednak po nieznośnie długiej chwili wózek z Młotem znalazł się za linia zabudowań, z dala od czujnych oczu zbirów. Manfred już miał się gramolić z wózka, gdy zauważył jak zbiry ciągną w jego strone pokrzykując, zauważył Joachima który wychodząc z jednej z chat, przez okno z tyłu budynku, nastąpił niechcący na kota który przeraźliwie głośno dał znac o swoim niezadowoleniu. Łowca czym prędzej czmychnął w krzaki i znieruchomiał, nawet Acker nie widział gdzie jego druh się znajduje. Chłop pchnął wózek dalej, a Akolita obserwował jak zza zabudowania wbiegły zbiry bezskutecznie próbując usiec Łowcę. Cmentarz wyglądał smutno. Groby liczne, skromne acz zadbane. Dla Joachima Tim nie był do końca przekonany co do planu bohatera, aczkolwiek starał się nie dać tego po sobie poznać. Drwal wyszedł przez frontowe drzwi, od razu skupiając na sobie uwagę. Ten czas wykorzystał Świst, który niestety, wychodząc tylnym okniem nastąpił na pchlarza który zawył okrutnie i zwabił oprychów. Zbrojni, słychać było ich z daleka, zaalarmowaniu wyciem kota, biegli w jego strone, to też Schaaf dał nura w krzaki, zamaskował się i czekał. Zbiry szwędały się po okolicy dość długo, lecz póżniej zgodnie stwierdzili że uciekinier dał w długą oraz … że kogoś muszą za to powiesić, bo nie może być tak że chołota nie zna zasad. Dla Mary i Trajkoty - Wiesz chłopcze, może i oni wysoko nosa zadzierają, ale myślę iż nie aż takie tępe aby w sidła wpaść. Chyba żeby ich czym zajać, co by czasu na myślenie nie mieli, zagnać i że to niby uciekając przypadkiem wpadna. Nie wiem, za stara na to jestem. - Łowczy .. no kawałek. To był .. znaczy jest taki… no wiesz, co między chopy z rzadka łazi, co by ich zapachem nie przejść, co by zwierzyna tego nie wyczuła i nie zbiegła. Zaszył się głęboko w lesie, ze dwa trzy stajania, ale przez chaszcze, drogi nie uświadczysz, jeno zwierzęce, a te toż szlaki często kluczą, miast ku celu dążyć. Ale idź, idź, komu jak nie tobie po ciemnicy. Do rana z kilka razy z okładem we dwie strony zdążysz. Tylko zważaj, ze to taki trochę dzikus, odludek, taki trochu jak ja świr delikatny, tyleż do mnie chłopy chodzo, a do niego nie bardzo to powariować mógł nieco. Dla wszystkich. Manfred, gdy uznał że zagrożenie minęło, wylazł w końcu z wózka, otrzepał się chciał zacząć szukać Joachima. Łowca nie kazał długo się szukać. Świst okrążał wieś, w bezpiecznej odległości, widocznie rozglądając się za towarzyszami. Po chwili Ackrer oraz Schaaf połączyli się. Chłop który przywiózł Akolitę usiadł z wrażenia i tak przez chwilę siedział, po czym wziął wózek i jął wracać do siebie. *** - O, o wilku, a właściwie wilkach mowa. Ida wasze współbraty, całe i zdrowe. No, już zaprośta ich do chaty, bo jak jeszcze który mi dzban z płota zrzuci to będę po ręcach bic. Słowa Zielarki potwierdził po chwili Bryt, który jał radośnie kręcić ogonem i cichaczem dawać swej opiekunce znać iż idzie człek im znany. Na drugim stole, nie służącym pacjentom, nagle znikąd pojawiła się pieczona kaczka, oraz dwa boheny chleba. Normalnie zapach pieczystego wywołałby u boaherów ślinotok, lecz teraz, w otoczeniu tyleż zapachów byłoby to niemożliwe. - No już, dajcie ich tu, i do stołu, póki ciepłe, toć widzę że z głodu zara własne paski zeżrecie. No, smiało! Bohaterowie zasiedli do stołu i przy posiłku zrelacjonowali, co się każdy dowiedział.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |
05-02-2023, 11:44 | #50 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|