Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2023, 19:16   #49
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Dla Manfreda.

Chłop skinieniami głowy wskazał iż rozumie w czym rzecz i życzenia bohatera spełni należycie.

Akolita zapakował się na wózek i został delikatnie acz obficie przykryty sianem. Manfred oczywiście doskonale widział co dzieje się na zewnątrz. Wózek nie miał pełnego deskowania, wystarczyło przerzedzić źdźbła aby zyskac wizjer.

Podróż w ten sposób była bardzo niewygodna. Wózek nie posiadał piór, tak jak w przypadku większych wozów konnych, a ni tym bardziej miękkich obić jak miejskie dyliżanse, to też Acker właściwie raz za razem tłukł o coś głową, i nawet warstwa siana nie była w stanie skutecznie amortyzować każdego wyboju.

Niemniej jednak po nieznośnie długiej chwili wózek z Młotem znalazł się za linia zabudowań, z dala od czujnych oczu zbirów. Manfred już miał się gramolić z wózka, gdy zauważył jak zbiry ciągną w jego strone pokrzykując, zauważył Joachima który wychodząc z jednej z chat, przez okno z tyłu budynku, nastąpił niechcący na kota który przeraźliwie głośno dał znac o swoim niezadowoleniu. Łowca czym prędzej czmychnął w krzaki i znieruchomiał, nawet Acker nie widział gdzie jego druh się znajduje.

Chłop pchnął wózek dalej, a Akolita obserwował jak zza zabudowania wbiegły zbiry bezskutecznie próbując usiec Łowcę. Cmentarz wyglądał smutno. Groby liczne, skromne acz zadbane.

Dla Joachima

Tim nie był do końca przekonany co do planu bohatera, aczkolwiek starał się nie dać tego po sobie poznać. Drwal wyszedł przez frontowe drzwi, od razu skupiając na sobie uwagę. Ten czas wykorzystał Świst, który niestety, wychodząc tylnym okniem nastąpił na pchlarza który zawył okrutnie i zwabił oprychów. Zbrojni, słychać było ich z daleka, zaalarmowaniu wyciem kota, biegli w jego strone, to też Schaaf dał nura w krzaki, zamaskował się i czekał. Zbiry szwędały się po okolicy dość długo, lecz póżniej zgodnie stwierdzili że uciekinier dał w długą oraz … że kogoś muszą za to powiesić, bo nie może być tak że chołota nie zna zasad.

Dla Mary i Trajkoty

- Wiesz chłopcze, może i oni wysoko nosa zadzierają, ale myślę iż nie aż takie tępe aby w sidła wpaść. Chyba żeby ich czym zajać, co by czasu na myślenie nie mieli, zagnać i że to niby uciekając przypadkiem wpadna. Nie wiem, za stara na to jestem.

- Łowczy .. no kawałek. To był .. znaczy jest taki… no wiesz, co między chopy z rzadka łazi, co by ich zapachem nie przejść, co by zwierzyna tego nie wyczuła i nie zbiegła. Zaszył się głęboko w lesie, ze dwa trzy stajania, ale przez chaszcze, drogi nie uświadczysz, jeno zwierzęce, a te toż szlaki często kluczą, miast ku celu dążyć. Ale idź, idź, komu jak nie tobie po ciemnicy. Do rana z kilka razy z okładem we dwie strony zdążysz. Tylko zważaj, ze to taki trochę dzikus, odludek, taki trochu jak ja świr delikatny, tyleż do mnie chłopy chodzo, a do niego nie bardzo to powariować mógł nieco.

Dla wszystkich.

Manfred, gdy uznał że zagrożenie minęło, wylazł w końcu z wózka, otrzepał się chciał zacząć szukać Joachima. Łowca nie kazał długo się szukać. Świst okrążał wieś, w bezpiecznej odległości, widocznie rozglądając się za towarzyszami. Po chwili Ackrer oraz Schaaf połączyli się. Chłop który przywiózł Akolitę usiadł z wrażenia i tak przez chwilę siedział, po czym wziął wózek i jął wracać do siebie.

***
Tymczasem w chacie zielarki.

- O, o wilku, a właściwie wilkach mowa. Ida wasze współbraty, całe i zdrowe. No, już zaprośta ich do chaty, bo jak jeszcze który mi dzban z płota zrzuci to będę po ręcach bic.

Słowa Zielarki potwierdził po chwili Bryt, który jał radośnie kręcić ogonem i cichaczem dawać swej opiekunce znać iż idzie człek im znany.

Na drugim stole, nie służącym pacjentom, nagle znikąd pojawiła się pieczona kaczka, oraz dwa boheny chleba. Normalnie zapach pieczystego wywołałby u boaherów ślinotok, lecz teraz, w otoczeniu tyleż zapachów byłoby to niemożliwe.

- No już, dajcie ich tu, i do stołu, póki ciepłe, toć widzę że z głodu zara własne paski zeżrecie. No, smiało!

Bohaterowie zasiedli do stołu i przy posiłku zrelacjonowali, co się każdy dowiedział.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline