Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2023, 16:01   #82
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 38 - 1998.03.03 wt przedpołudnie

Czas: 1998.03.03 wt, przedpołudnie; g 09:30
Miejsce: Morze Karaibskie, Wenezuela kontynentalna; Barcelona; hotel “Dorado”
Warunki: jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, deszcz, sła.wiatr, gorąco (-1)



Wszyscy



W pokoju hotelowym zrobiło się dość ciasno bo była to klasyczna “dwójka” więc nie była pomyślana na wizytę kilku nadprogramowych osób na raz. Ale ostatecznie spotykali się już w większym gronie więc piątka osób rozsiadła się po dwóch łóżkach i krzesłach. Część najemników powinna obecnie przebywać u Stanleya na Grenadzie i przygotowywać tam co się da na przybycie przyszłych studentów ale większość była na Margaricie. Nawet tacy którzy w ciągu ostatniego tygodnia czy dwóch przewinęli się przez kontynentalną Barcelonę. To teraz poza amerykańsko - japońskim duetem przebywał były włoski policjant, szwajcarska imprezowiczka i niemiecka negocjatorka. Po śniadaniu w hotelowej restauracji zebrali się w pokoju Bucka aby omówić parę spraw jakie lepiej było załatwić bez zbędnych świadków.

- Powiedz tej swojej księgowej, że jak ona tyle płaci za rolę w takim fajnym filmiku to jak ma jeszcze jakichś ciekawych znajomych do nagrania to ja bardzo chętnie. - Tweety siadła wesoło na krześle, podwijając jedną nogę pod siebie. Po wczorajszym spotkaniu z szefową dobrze prosperującej firmy księgowej okazało się, że ta jest zadowolona z takiego nagrania jakie dostarczył jej łysy Amerykanin.

- Skąd wzięliście tą dziewczynę? Bardzo utalentowana jak widzę. Można się z nią jakoś skontaktować? Chciałabym jej podziękować. Świetnie się sprawiła. - humor księgowej po obejrzeniu nagrania z kasety bardzo dopisywał. To było właśnie takie nagranie na jakie czekała. Była gotowa odkupić kasetę za 3 000 $. Oraz dodatkowo przekazać 500 dolców dla owej sprytnej aktorki która tak gładko podeszła Rodrigo, że aż przyjemnie było to potem oglądać.

- Ale o tym fryzjerze senioriny Santiago to ja wiem. Przecież sama o tym wspomniałam Marco. Nie sądzę aby ta akcja była potrzebna. Wolałabym to wszystko załatwic dyskretnie. Między mną a Rodrigo. Z tą kasetą będę miała na niego bacik gdyby próbował mi fikać. - wyglądało więc na to, że Ananquel nie jest zainteresowana mieszaniem w to wszystko żony Rodrigo. Wolała mieć w szufladzie twardy dowód zdrady pana księgowego jakim mogła mu w razie potrzeby pogrozić przed nosem aby się wycofał w tej czy innej sprawie na jakiej jej zależało. A nie wywoływać jakieś zamieszanie czy skandal z romansami w roli głównej. Przynajmniej nie w tej chwili.

- No cóż, Buck, miło mi się z tobą załatwia interesy. Gdybyś potrzebował rzetelnej firmy księgowej albo w ogóle czegoś z papierami przy załatwianiu interesów to zadzwoń albo daj znać Marco. Z nim też mi się przyjemnie współpracuje. Domyślam się, że nasz lokalny system podatkowy i finanse mogą być nieco kłopotliwe i czasochłonne dla obcokrajowców. Zresztą żaden z was nie wygląda jakby zwykł siedzieć za biurkiem. - latynoskiej urody brunetka wyjęła z torebki portfel i z niego plik amerykańskich dolarów aby zapłacić za tą kasetę. Ale także wizytówkę jaką podała rozmówcy. Przy czym przybrała całkiem przyjacielski aby nie rzec kokieteryjny ton. Więc rozstali się w całkiem miłej atmosferze nawet jeśli sprawa z hakiem na Rodrigo wyglądała na zakończoną. Hakiem na jego żonę księgowa nie wydawała się zainteresowana. Zresztą jak wczoraj pytał o to Tweety to ta uznała, że dałaby radę dostać się do środka nawet w środku dnia. Jak nie przez tylne drzwi to okno jakie było albo otwarte albo był otwarty lufcik. Dla włamywaczki to było wystarczające do utorowania sobie drogi. Ale co dalej to kręciła nosem.

- Chcesz tam wejść tak na rympał? W ogóle bez żadnej finezji? - zapytała udając zgorszenie i odrazę do takiego siłowego wejścia tak całkiem odmiennego od dyskrecji jaką ona sama się posługiwała jako oszustka i włamywaczka. Niemniej była gotowa otworzyć kolegom drzwi czy okno. Ale sama wolała nie brać w tym udziału. Nie chciała aby Falco kojarzył ją z taka chryją. A czy by się udało taki wypad z kamerą jaki proponował Buck? Być może. Jej zdaniem do biura szefa zakładu łatwo było trafić, były na końcu krótkiego korytarza. Naprzeciwko były drzwi do małej łazienki dla personelu. Więc nawet jak ktoś był tam pierwszy raz powinien trafić bo jak nie drzwi do kibla no to do gabinetu szefa. Ale trudno było przewidzieć czy akurat ktoś czymś by się nie zdradził albo ktoś z załogi fryzjerów akurat nie wszedł po coś na zaplecze czy choćby za potrzebą. Bo było tam tak mało miejsca, że nie było sposobu aby nie zauważyć obcych na zapleczu. Tutaj więc Tweety oceniła to na ryzyk fizyk. Można było spróbować albo nie, póki się nie spróbowało nie szło przewidzieć co by z tego wyszło lub nie. No ale jak się okazało, że seniorina Solorio raczej nie jest zainteresowana dowodami na romanse senioriny Santos no to raczej te rozważania stały się dość abstrakcyjne.

A po spotkaniu w hotelu “Punta Palma” na północno - zachodnim cyplu miasta Buck musiał przejechać przez miasto prawie na jego przeciwny koniec aby spotkać się z młodym wysłannikiem swoich nowych zleceniodawców. I w jego samochodzie Dosieto tłumaczył mu co jest jak z tym Suarezem i całą tą sprawą. Resztę sam mógł się przekonać podczas gdy zmrok z wolna zapadał nad miastem, zapaliły się uliczne latarnie a w domach światła w oknach. A robiąc sobie przejażdżkę samochodem wokół podejrzanego magazynu i słuchając tego co siostrzeniec Delgado mówi o tym Suarezie i reszcie Buckowi udało się wstępnie rozeznać w sytuacji.

Magazyn był w środku ogrodzonej posesji więc tak czy inaczej trzeba było przedostać się przez ogrodzenie jakie miało być pod prądem i wzmocnione kolcami oraz drutem kolczastym aby się tam dostać. Pokonać nieco zagraconą przestrzeń podwórza jakie miało być zaminowane aby dotrzeć do samego magazynu z czerwonej cegły. Gratów w postaci starych wraków samochodów, trupów pralek, lodówek, opon było trochę co dawało nadzieję, że mogłyby dać jakąś osłonę przed obserwacją z wnętrza budynku lub ostrzałem ale nie na tyle aby czuć się bezpiecznie. Większość terenu była goła i porośnięta wyższą lub niższą trawą. W niej z poziomu parteru może i dałoby się ukryć gdyby ktoś w porę padł na ziemię ale już z górnych pięter niekoniecznie taki manewr musiał podziałać. Czy są tam te miny czy coś takiego to ani z samochodu nie dało się stwierdzić. No ale jak sam wiedział Kazinsky nie po to się zakłada miny i podobne pułapki aby było z daleka widoczne.

- Ciekawe kiedy Ami załatwi te plany magazynu. Na razie mamy tylko ten co narysował Dosieto. - Niemka wskazała na kartkę wyrwaną z notesu na jakiej wczoraj, w samochodzie młody Latynos narysował z pamięci plan budynku. Odręczny rysunek był mocno schematyczny. Więc wiadomo było, że to tylko ogólny charakter a nie każdy detal. Ale coś jednak było znać. Po powrocie z okolic magazynu Buck zadzwonił już wieczorem do Amiego o te plany. Ten obiecał, że coś poszuka, jak znajdzie to zadzwoni. Bo to by trzeba poszukać w archiwach ratusza i nie miał tego gotowego od ręki. To było wczoraj wieczorem i na razie we wtorek rano nie dzwonił.

- A właściwie Buck jak chcesz się wziąć za tego Suareza? Tu jest nas tylko piątka a cały sprzęt wywieźliśmy na Margaritę. Mamy tyle zabawek, że gdybyśmy mieli nalot policji to byśmy wyglądali jak zagraniczni turyści. - zapytała Szwajcarka przypominając, że duet Kubańczyków wywiózł wszelki zdobyczny sprzęt promem na Margraritę. A ci co zostali nie mieli ekwipunku bardziej podejrzanego niż ten jakiego można by się spodziewać po turystach. Sama włamywaczka i negocjatorka nie były zbyt krwiożercze i jedna najczęściej pracowała sprytem, podstępem i oszustwem zaś druga urokiem osobistym i negocjatorskim. Obie oczywiście mogły stanąć do walki ale to nie była ich główna metoda na rozwiązywanie problemów. Więc do siłowych rozwiązań Buck miał do dyspozycji głównie Mi i Carabinieri. Resztę trzeba by ściągnąć z Margrarity gdyby była taka potrzeba. No chyba, że poradziliby sobie w takim składzie jaki mieli obecnie.

Z wczorajszego rozpoznania Buck trochę od Dosieto a trochę samemu mógł się przekonać, że ze światłem w starym magazynie to tak sobie. Wspólnie z młodym Latynosem przez szyby pojazdu wypatrzyli skrzynkę na szczycie jednej z ulicznych latarń. Z niej biegł kabel w stronę magazynu. Możliwe, że nim szła energia z miejskiej sieci do budynku. Słup latarni był zapewne widoczny z każdego okna magazynu i całej tej strony więc trzeba było się liczyć z tym, że ktoś stamtąd mógłby dostrzec jakiegoś wspinacza. W końcu wspiąć się na szczyt takiego słupa wymagało długiej drabiny albo jakiegoś sprzętu wspinaczkowego. Po namyśle Dosieto uznał, że może coś by mieli z takich długich drabin ale musiałby porozmawiać z wujem. Dalej jednak istniało ryzyko, że ktoś od Suareza mógłby zobaczyć kogoś majstrującego przy takiej kluczowej latarni.

Zaś z tego co było widać o zmierzchu i wieczorem to spora część okien magazynu i tak była ciemna. Nie paliło tam się światło. A z kilku na piętrze bił ciepły blask jakby wewnątrz paliło się ognisko. Albo jakaś lampa z pomarańczowym kloszem dająca takie ciepłe światło. Z tego co mówił siostrzeniec Delgado wynikało, że całkiem możliwe, że w środku palą ognisko. Robili przy nich imprezy i grzali się. Czasem było aż na ulicy słychać jakieś pijackie śpiewy, wrzaski, tańce i swawole z dziewczynami.

- Właściwie to oni mają sporo chicas. Dużo dziewczyn leci na ich złote łańcuchy, kasę, stawiane drinki, własne samochody. Bo u nas to nie Ameryka. Nie każdy ma samochód. A jak pójdą do knajpy, sypią szmalem, stawiają drinki, udają nie wiadomo jakich ważniaków to dziewczyny na to lecą. Nigdy nie siedzą sami, zawsze jakąś wyrwą. A potem takie wracają i rozpowiadają jakie to z nich macho i wielkie mafiozy i jeszcze więcej dziewczyn na nich leci. - Dosiego mówił z wyraźną niechęcią o postępowaniu i zachowaniu się Suareza i jego ludzi. Nawet nieco z zazdrością. On sam wreszcie zarobił na własny samochód ale raczej z tych tanich, małolitrażowych i używanych. Niemniej był z tego faktu bardzo dumny bo świadczyło to o jego zaradności i samodzielności. Ale i tak nie miał startu do Suareza i jego ludzi aby tak hojnie sypać szmalem po barach i robić wrażenie na dziewczynach. Droga gangseta wydawała się łatwiejsza, taka na skróty i dajaca większe i szybsze owoce. I zwłaszcza to oraz to powodzenie u kobiet jakie ci mieli wydawało się boleć młodego tubylca który oparł się tej pokusie i starał się uczciwie do wszystkiego dojść pracą u ojca i wuja.

- Ale jak oni mają takie powodzenie u dziewczyn to gdybyśmy coś próbowali to jakaś akurat może być w tym magazynie. - policjant zwrócił na to uwagę jak Buck wrócił z takimi a nie innymi relacjami ze swojego obchodu. Włoski detektyw zdawał się być wyczulony na to aby nie oberwali postronni podczas ewentualnej akcji. Zresztą Niemka go poparła, ona też nie chciałaby mieć krwi niewinnych na sumieniu.

- Może i to jakieś tutejsze blachary no ale jednak nie bandyci ani mafiozi. Nie chciałabym aby im się oberwało podczas takiej akcji. - zaznaczyła blondynka która była żywym zaprzeczeniem, że Niemki są szpetne. A poza tym była zawodową negocjatorką oraz pacyfistką z przekonania. Wyniki na strzelnicy na Grenadzie nie miała takich najgorszych ale jednak zawsze otwarcie zaznaczała, że broń ma bo takie sa wymogi tej pracy ale nie zamierza strzelać do ludzi. Może w samoobronie ale nie tak aby zabić.

Sama okolica magazynu była dość niskopienna. Budynki były zwykle przylepionymi do siebie 1-dno i 2-piętrowymi domami, najczęściej ze spadzistym dachem. Ktoś tam mieszkał więc trudno było aby tam komuś włazić na chatę aby pooglądać magazyn. Chociaż Dosieto wskazał ze dwa z nich jako część tych przedsiębiorców co zrobili zrzutkę na wynajęcie najemników do dokończenia roboty Koyota więc w razie potrzeby można by ich zapytać czy by się nie zgodzili aby użyczyć swoich okien do obserwacji.

- Jakby było trzeba to ja mogę z nimi porozmawiać. - Schiffer jak zwykle była chętna do wszelkich bezkrwawych negocjacji. A jej miła dla oka aparycja i łagodne, przyjazne usposobienie często były atutem w takich sprawach. Jak choćby wtedy gdy kupowała łaziki na tutejszych autoszrotach i udało jej się nakłonić właścicieli do zauważalnej zniżki. Te dwa względnie przyjazne domy były z dwóch, różnych stron magazynu, od frontu i lewej strony. Może udałoby się i z kimś innym to załatwić taki punkt obserwacyjny tego Dosieto nie wykluczał ale trzeba by to jakoś pogadać z właścicielami domów aby móc tam wejść no i siedzieć.

Reakcja policji zaś dla młodego Latynosa była trudna do przewidzenia. Patrząc palcem po mapie to radiowóz mógł przyjechać na miejsce akcji w ciągu 5 może 10 minut. Ale czy przyjedzie? Po jakim czasie? Co zrobią jak przyjadą? To było trudne do przewidzenia. Zapewne jakby ktoś po nich zadzwonił to by w końcu przyjechali. Ludzie wtajemniczeni w spisek przeciwko Suarezowi dzwonić po policję nie zamierzali. Pozostali? Kto wie? Dla nich Suarez też był wrzodem na tyłku. Ale gdyby coś tam u niego zaczęło wybuchać czy była jakaś strzelanina pewnie ktoś by jednak zadzwonił na policję. Znów nie wiadomo po jakim czasie. A co by zrobiła policja po przyjeździe? Też trudno było zgadywać. W sporej mierze pewnie by zależało od tego co by zastali na miejscu. Podobnie jak Delgado i Jose tak i Dosieto wątpił aby Suarez miał aż takie plecy aby policja ewidentnie go kryła i wspierała.

- Jak dla mnie to lokalny gang. Póki są na topie to trzęsą okolicą. Może mają jakieś powiązania z kartelami skoro rozprowadzają prochy po okolicy ale to nadal płotki. No. Dla lokalnych powiedzmy, że karasie. Ale w skali całego miasta to płotki. Wsziedzie się tacy trafiają. - Carabinieri nie oceniał zbyt wysoko poziomu znajomości Suareza i jego zaplecza. Raczej uważał ich za lokalną bandę o lokalnych możliwościach. Ale też za lokalne utrapienie dla tybylców.

Natomiast wejść do budynku było od cholery. Sporo okien, zwykłych dzwi, bram i ramp jakimi mogły wjeżdżać nawet ciężarówki. Więc takich wejść było sporo. Na wyższych piętrach były duże, okna jakie miały w dzień wpuszczać jak najwięcej światła do magazynów. Z tego co mówił Dosieto to i w dachu były takie świetliki. Pozwalało to na zaoszczędzenie na oświetleniu chociaż w dzień więc było to powszechną praktyką w budowie wszelkich budynków przemysłowych, od hurtowni, magazynów po hale produkcyjne.

Ale gdzie mieszka “na mieście” Suarez tego Dosieto nie wiedział. Nie był pewny czy w ogóle gdzieś mieszka. Tutejsi go kojarzyli przede wszystkim z tego magazynu jaki zajął i tam przebywał najczęściej. To była główna siedziba jego i jego bandy. Zawsze ktoś z nich tam był. Zaś jak wychodzą się zabawić to właśnie najczęściej do lokalnych klubów i dyskotek. Właśnie spora część sposnorów tego zlecenia to byli właściciele takich lokali co mieli ich dość. I dość płacenia im coraz wyższych haraczy. Ale młody Latynos wątpił aby życzyli sobie jakiejś strzelaniny czy rozróby u siebie w klubie. To źle wyglądało, odstraszało klientów, zjeżdżała się policja, pewnie i ambulanse a do tego gdyby Suarez przeżył mógłby pomyśleć aby ukarać taki lokal, właściciela i personel Więc się tego obawiano. Woleli aby załatwić sprawę gdzie indziej. A najlepiej właśnie w tym magazynie gdzie można było dorwać i jego, i pewnie większość bandy. A jeśli Suarez jeździł do lepszych lokali w centrum to tak, owszem, zdarzało mu się. No ale nie spowiadał się z tego tubylcom, najwyżej jak bajerowali dziewczyny to wspominali, że tam byli, tu balowali, tam się uchlali i tak dalej. Trudno było z tego coś zawczasu zaplanować poza równie trudno było ocenić czy nie są to jakieś przesadzone przechwałki. Zazwyczaj jednak urzędowali w lokalnych klubach, często potem zabierali dziewczyny do siebie, do tego magazynu albo od razu robili bibę u siebie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline