Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2023, 22:58   #364
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
- Powiadasz? - odrzekł z uśmiechem na pożegnanie Olmedo. – To chyba nie mam wyjścia, jeszcze do tego upieczemy jakiś jaszczurzy ogon przy tym ognisku na przekąskę... - mrugnął porozumiewawczo, bo lubił tego rubasznego Górala i jego poczucie humoru.

Kiedy zwiadowcy ostatecznie zniknęli w ciemności, obrócił się ku Vivian, wysłuchując jej słów.

- Mam swoje powody. – rzekł tajemniczo. – Wy pewnie też, Pani… Alem nie zwykł pytać innych o ich pobudki. Czuję, że to miejsce przesiąknięte jest jakąś nieznaną siłą, a wszakże nie mam nawet cząstki waszej wiedzy i... możliwości… - dodał z pokornym szacunkiem.

Groza Hexennacht - wspomnienie było całkiem świeże. Czuł zapach i smak wody w mętnej rzece, zgniły odór śmierci mrocznego posłańca i jego armii. Koszmar tamtej nocy skończył się jednak ocaleniem obozu. Chociaż sam otarł się o magię, to nie podzielił się swoimi przeżyciami z nikim. Związany okowami tajemnicy ze Stirlandką, która była taka samo fascynująca, co przerażająca. Zwłaszcza, że w piramidzie dała kolejny pokaz mocy, który rozsiewał grozę i kazał patrzeć na nią z respektem oraz obawą. Znowu był bliżej niej, niż ktokolwiek inny z obozu. Smukła kibić, pulsujące ciepło, aromaty dżungli i woń perfum mogły zawrócić w głowie każdemu mężczyźnie. Do tego prowokujący kontur ust i oblicze zimnego piękna. Carsten napatrzył się na wiele dziewcząt i kobiet, choćby w „Czerwonej Świecy”, lecz milady miała w sobie coś nieuchwytnego i niezwykłego. Władczością, tajemnicą i wyzywającym urokiem zaklętym w tej personie można by obdzielić tuzin najznakomitszych, szlachetnych niewiast z Portu Wyrzutków, a i tego byłoby mało…

Nie poddał się jednak jej czarowi, bo swe serce oddał już innej. Poza tym swym chłodnym obyciem gasił wszelkie nawet najmniejsze emocje. Wiedział dobrze, że w jej obecności, ani na chwilę nie może stracić czujności i trzeźwej oceny sytuacji. Bo cena jaką za to zapłaci mogła być ogromna…

***

Znowu w półśnie doświadczył niesamowitej podróży jak na plaży, podczas próby odebrania medalionu rycerzowi. Okoliczności były inne, lecz same doznania podobne. Umysł walczył z nie dającym się pojąć obrazem i feerią wrażeń. Przeniknęli zimne ściany piramidy i szczeliny, których nawet by nie dostrzegł podczas wędrówki. Aż nagle znalazł się po drugiej stronie, w miejscu przesyconym wyjątkowością.

Puścił zgrabną talię kobiety i odszedł kilka kroków, jakby na nowo oswajając się z cielesnością. Przeczesał włosy, splótł dłonie, aby upewnić się, że jest ponownie sobą w zupełnie innym otoczeniu. Panna Von Schwartz wydawała się ukontentowana miejscem, w którym się znaleźli. Nie hamowała się swym podekscytowaniem. Carsten dopiero teraz przyjrzał się dokładniej sklepieniu i ścianom jaskini. Nigdy nie widział czegoś takiego i chłonął chciwie ten obraz, notując uważnie słowa uczonej szlachcianki.

Kryształy i ich osobliwe piękno wywarły wrażenie na mężczyźnie. Słuchał wywodu kobiety, patrząc na niewytłumaczalne światło bijące od tego tworu nieznanych rąk. Amazonki zdawały się być spadkobierczyniami czegoś jeszcze bardziej mitycznego, budzącego dreszcz swoją niepojętością. Chwycił rzucony mu odłamek i obracał ciekawie w dłoni jak artefakt.

- Mogę go zatrzymać? – zapytał, ale milady była już przy podziemnej sadzawce, rozjaśnionej blaskiem tajemniczego światła. Zaciekawiony również podszedł do brzegu i niemo przypatrywał się niewzruszonej toni.

Przecząco machnął głową, kiedy wspomniała o Amazonkach. Wszystkie były idealne, nieskażone chorobami czy oszpeceniami. Zdawało się, że tu właśnie kryła się tajemnica ich nadzwyczajnej witalności i kondycji.

Był rozczarowany tym co usłyszał, kiedy mówiła o właściwościach wody z tego świętego miejsca. Raczej nie pomoże mu ona w uleczeniu syna. Jednak sięgnął po bukłak i nachylił się by zaczerpnąć tej ożywczej wody. Nie chciał teraz roztrząsać zachowań dzikusek i ich prawdopodobnych działań. Nie obchodził go los wymienionych kobiet, no może jedynie Zoji, do której czuł pewną sympatię. Niechęć von Schwartz do Amazonek tłumaczył sobie tym, że wojowniczki skąpiły jej wiedzy i swoich sekretów. Może miały w tym jakiś cel? Każdą wiedzę można przecież wykorzystać w niecnym celu. Vivian wyglądała na wyrachowaną i przebiegłą. Starał się zachować neutralność i nie rzec pochopnie swego osądu nad tą sprawą.

- Nie zamierzam, Pani zdradzać wiedzy o tym, co tu ujrzałem. Pojmuję, że zyskałem i tak więcej, niźli mogłem przypuszczać. Złożyłem pewne przyrzeczenie, że powrócę żywy z tej wyprawy i mam zamiar go dotrzymać. Dziękuję za słowa, którymi się podzieliłaś. Wyciągnę z nich naukę dla siebie. A przyszłość plemienia Amazonek zostawię biegowi spraw i wyższej istności.

Zdjął płaszcz i koszulę, odsłaniając nagie ramię, które mu dokuczało i kryło jeszcze nie zaleczoną ranę. Z wolna zanurzył je w seledynowej wodzie, ciekaw efektu.


Nie zamierzał zażywać kąpieli, by obrazić Amazonki i narazić się na jakąś klątwę, poza tym bał się nieco skutków takiej śmiałości. Nie wiedział też czy wszystko to, co mówiła Vivian było prawdą. Chciał sam się przekonać czy woda przyniesie ulgę odniesionym wcześniej ranom? Obmył też zmęczoną twarz i zwilżył spierzchnięte usta.

Patrzył na sylwetkę kobiety zajętej szkicowaniem i przez chwilę zapomniał, że niedawno walczył o życie. Jakąż oazą spokoju jawiło się to miejsce. Było to wręcz nieprawdopodobne i niosące znamiona magii. Spływał na niego jakiś nieopisany spokój, acz po chwili wrażenie to prysło, bowiem do uszu dotarły stłumione odgłosy walki. Więc jednak nadal istniało zagrożenie i droga wyzwolenia się z piramidy wyglądała jeszcze na długą i karkołomną… Towarzystwo szlachcianki dawało mu jednak nadzieję, że niemożliwe rzeczy po raz kolejny staną się osiągalne… Póki co zdany był na jej zdolności, by wpierw wydostać się z tego sanktuarium.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 11-02-2023 o 23:32.
Deszatie jest offline