Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2007, 23:20   #35
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nieznajomy podszedł do jednego trupa, drugiego, a następnie trzeciego, lecz niczego nie znalazł. Widocznie owe coś było mu bardzo potrzebne, gdyż na twarzy pojawiło mu się niezadowolenie, ale szybko zniknęło, gdyż usiadł przed Vanem, który przyglądał się Magowi z zaciekawieniem i ostrożnością.
Mimo wszystko Przedstawiciel Starego Ludu dalej trwał przy nieprzytomnym Baileyu.
-Tak dużo pytań...-westchnął nieznajomy Mag.
-Myślisz, że oni zmarnowali by zdobycz poprzez zabijanie jej?-zapytał, wskazując podbródkiem leżącego człowieka, a następnie wstał, podszedł do niego i wlał mu coś do ust. Był to jakiś płyn znajdujący się w kryształowej fiolce, a od tego, za chwilę Fance przestał się trząść, zaś Mag powrócił na miejsce.
-Nie wiem. Nie znam tutejszych ludów, ich zwyczajów, rytuałów, magii. Tutaj, od mojego świata, może różnić się wszystko albo nic, dużo lub niewiele. Może się również to równoważyć-rzekł ze spokojem.
-Nie wiem nawet co to za stworzenia. Może są podobne do wilkołaków i wychodzą, gdy jest ciemno, by zaspokoić rządzę krwi. Może wyczuwają obecność kogoś spoza ich rasy, a to budzi w nich rządzę mordu. Może jest to zagrywka taktyczna z ich strony. Może jest im potrzebny żywy do rytuału. Nie wiem, niczego tutaj nie wiem i jedyne na czym mogę polegać to na swoim umyśle, umiejętności logicznego myślenia, doświadczeń z mojego świata. Krótko mówiąc mogę polegać tylko na sobie-powiedział przypatrując się barczystemu mężczyźnie, który odezwał się po przemowie Vanyesha.
-Przestanie przynajmniej jęczeć.
Jestem Druidem tutejszego króla Imperium. Mam na imię Fervick. Nazwisko bynajmniej nic Ci nie powie, a jak się do mnie zwracać już wiesz. Masz już odpowiedź na pierwsze pytanie.
Pomagam z rozkazu króla.
Burzę? Nie, nie wiadomo kogo to robota. Może inkwizycji? Chociaż oni raczej nie gustują w magii, wolą ją wyniszczać. Sami musicie do tego dojść, zresztą to sprawa, uwaga przytoczę "drugorzędna".
Teraz kolejne pytanie. Kto to był? Mroczne elfy które zabłąkały się w tym lesie i zostały przez niego przemienione. Są opętane przez złe duchy tego lasu. Z tego co wiem z były z Tobą też dwa elfy? Trzeba ich szybko ratować tyłki, bo niedługo mogą się stać naszymi wrogami.
Teraz sprawa Twojego przyjaciela. Jutro się obudzi i będzie mógł chodzić o własnych siłach. Twoja decyzja jako przywódcy kompani. Brać go czy zostawić? Do tego zdecyduj szybko, bo lada chwila Twoi przyjaciele elfy są w niebezpieczeństwie. Dużym niebezpieczeństwie
-stwierdził, a Van zamyślił się na chwilę, po czym odezwał się:
-Interesujące, tutaj też są Druidzi... Dziwi mnie tylko jedno. Druidzi zazwyczaj są powiązani z siłami natury, a nie z siłami Króla. U nas Kapłani Natury nie podlegają żadnej władzy, nawet naszego Króla, gdyż nie ma takiej potrzeby. Nie posłuchaliby w niektórych kwestiach, co budziłoby konflikty, a tymczasem żyją sobie spokojnie, nikomu nie wadząc, ograniczeni przez prawa natury bardziej niż zwykli ludzie przez zwykłe prawa.
Ja nazywam się Vanyesh Anturasi, a skoro przysłał cię Król, to nie powinno być tajemnicą to, że jestem Przedstawicielem Starego Ludu, o czym zapewne wiesz, a jeżeli nie wiedz to teraz już posiadasz tą wiedzę.
Mroczne Elfy, które zgubiły się w lesie i zostały obłąkane przez złe duchy... Wspaniale... Trzeba będzie mieć się na baczności...
Skoro moi towarzysze podróży są w niebezpieczeństwie, to trzeba ich z tego wyciągnąć
-zakończył niechętnie.
-A i Baileya bierzemy ze sobą-zakończył, wstając.
 
Alaron Elessedil jest offline