WÄ…tek: Strixhaven - Rok I
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2023, 22:58   #18
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Uzbrojony zarówno w nowo zdobytą mapę, jak i pergamin ze wskazówkami, Percy odruchowo podążył za drużyną z przymusu, zbyt skupiony na naprzemiennym lustrowaniu obu kartek. Wydobyty z torby kałamarz orbitował czarną czuprynę po łagodnej orbicie, wprawiony w ruch wrodzonym talentem telekinetycznym adepta, zatrzymując się od czasu do czasu przy kościstej dłoni, która zawzięcie skrobała po pergaminie i oznaczała mapę symbolami, strzałkami oraz krótkimi notkami, tworząc własną - zaskakująco chaotyczną jak na naukowy umysł - wersję brakującej legendy. Percy od czasu do czasu zerkał znad tegoż zajęcia przed siebie, ale głównie tylko po to, aby przypadkiem nie potknąć się o coś i nie wyłożyć jak długi na piaskowcu. Pod sklepikiem przystanął na chwilę, zerkając na witrynę zza której spojrzenie przyciągały różne towary i upominki, przeważnie tematycznej natury, lecz butik nie cieszył się jego uwagą za długo.

W przeciwieństwie do plecaka, nagrody za rozwiązanie jednej ze wskazówek, którą de Sartre chwycił łapczywie, uprzednio wcisnąwszy papiery za pazuchę, a pióro i kałamarz do torby. Obracając trofeum w dłoniach, słuchał słownej wymiany z panią Fitzbottom jednym uchem, nieomal uderzając otwartą dłonią o czoło gdy padły słowa o Hali Wyroczni, w której centrum jarzył się snop światła. Tudzież "świetlisty obłok". Zganił samego siebie w myślach za przeoczenie tak jawnego rozwiązania i, mamrocząc niezrozumiale pod nosem, podszedł do jednego z wolnych stolików. Zarówno otrzymany plecak, jak i przewieszona przez ramię torba wylądowały na blacie w przygotowaniu do przepakowania dobytku, ale świadomość upływu czasu odwiodła Percy'ego od eleganckich rozwiązań. Adept po prostu bezceremonialnie wcisnął torbę w pozawymiarową przestrzeń tornistra, który zaraz też zarzucił przez jedno ramię.

Dwójka towarzyszy zdążyła już ruszyć z pomocą gnomiej kucharce, eladrinka z kolei - ku uldze de Sartre'a - postanowiła się oddalić. Adept przestąpił z nogi na nogę, ponownie konsultując mapę wydobytą zza pazuchy i przegryzając wargę. Szare spojrzenie mimowolnie spoczęło na trzecim piętrze. Zakłuł cień żalu. "Ciekawe czy gremium nauczycielskie zezwala na wyjątki od tego zakazu," Percy zastanowił się przelotnie. "Albo czy są jakieś tajemne przejścia, które prowadzą do tego księgozbioru?"

De Sartre potrząsnął głową, przepędzając myśli. Na to przyjdzie czas, który teraz mieli ograniczony. Adept tylko by wadził przy krojeniu warzyw, a poza tym wolał oddać się zupełnie rozwiązywaniu zagadek. Zwłaszcza że nieomal drżał, podekscytowany wizją sprawdzenia własnych teorii.

— TojabędęwHali! — Wyrzucił jednym tchem w stronę... w sumie wszystkich i nikogo zarazem.

Lustrując po raz wtóry mapę, Percy prędkim krokiem opuścił kafeterię. Zaabsorbowany rozmyślaniem co mogło być miejscem, do którego prowadziła wskazówka numer dwa, za późno zauważył, że mimowolnie idzie w ślad za znajomą, onieśmielającą figurą w złotej kolorystyce. Widocznie Quezane również planowała odhaczyć pierwszą wskazówkę na liście.

— HNGH!

De Sartre wydał z siebie mało naturalny i wieloznaczny dźwięk, instynktownie odbijając pod ostrym kątem na lewo. W dużej mierze pod wpływem biologicznych odruchów - reakcja "walka lub ucieczka" w przypadku Percy'ego zazwyczaj kończyła się tym drugim - a po części by rozłożyć drużynowe siły.

Divide et impera, et cetera, et cetera.





__________________________

Percy uda się w stronę zieleniny na zachodzie, w poszukiwaniu klombów.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 16-02-2023 o 23:01.
Aro jest offline