Tefé, Brazylia.
28 czerwiec, 1930 rok.
Sobota, około 16:00.
Po niecałych dwóch kwadransach, od momentu spotkania z rzecznymi piratami, "Venture" w końcu dopłynął do dużego miasta.
Znowu również rozpoczęto wszelkie czynności rozładunkowo-załadunkowe, a kapitan Jess oznajmiła, iż zostaną tu dokładnie do godziny 19:00. O 17 pasażerowie mają wpaść, by dowiedzieć się o…
Pilnowała więc z Jimmym towarów, a bosman zaś poszedł załatwić kogoś odnośnie pochówku dla Johna… zapłatą za wszystko miały być łupy z piratów, lub rzeczy Johna, załodze statku było to w sumie obojętne…
***
Czas na postój w prawdziwej ostoi cywilizacji, czas na zakupy, na relaks, na chwilę wytchnienia przy zimnym piwie, i z dala od rzeki, i związanych z nią spraw… czas i na jakieś spytki odnośnie Evelyn?
Ale bosman w sumie powiedział, że zaprowadzi Sarah do odpowiednich osób, być może powiązanych z córką Blooma. Wychodziło jednak na to, że będzie to miało miejsce "później".
***
Kościół należący do zakonnego "Zgromadzenia Ducha Świętego pod opieką Niepokalanego Serca Maryi Panny", i Padre Miguel Alfredo Barat, zgodzili się przeprowadzić pochówek Johna Granta, i zapewnić mu ostateczny spoczynek na pobliskim cmentarzu…
Ceremonia trwała około pół godziny. Było skromnie, ale porządnie, a ich towarzysz został pochowany w zwyczajowej trumnie, i grobie.
~
- To co, wyskoczymy na jednego? - Spytała towarzystwo Iris - W końcu by wypadało, ze względu na szacunek, i tradycję stypy…
W sumie, czemu nie? A później, jeszcze godzinkę każdy coś, i nadejdzie pora, by wypływać dalej, i kontynuować ich wyprawę.
- To za Johna, i… za Taviona. Niech im ziemia lekką będzie - Powiedziała detektyw, wznosząc toast szklaneczką whisky z lodem.
….
- Z tego co zrozumiałam, i gdzie się znajdujemy, zostało nam jeszcze około dnia, może półtora, nim dopłyniemy do… - Iris musiała chwilkę pomyśleć, odpalając papierosa - …do Carauari. Stamtąd już wejdziemy w dżunglę. Powoli więc wypadałoby przemyśleć sprawę, jak się za kolejny etap podróży weźmiemy. Będziemy wynajmować jakiś tragarzy, i tym podobne sprawy, by nam towarzyszyli? Czy zdajemy się tylko na nas, na naszą piątkę, wchodząc w zieleń? W sumie jacyś ludzie powinni na nas czekać w Carauari… profesor Bloom przygotował każdy etap wyprawy? Inaczej co, zostawiamy gdzieś nasze walizy, i bierzemy tylko to, co najpotrzebniejsze? - Iris parsknęła.
***
Komentarze za chwilę.