Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2023, 21:37   #20
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Percival i Quezene.

Jednostki wybitne cechował fakt, że nie zbaczały z raz obranej ścieżki do celu. Toteż elfka i człowiek weszli do głównej hali Biblioplexu. Pierwze co ujrzeli to rzędy ławek ciągnące się na lewo i prawo. Teraz były praktycznie puste, ale łatwo można było sobie wyobrazić, że siedzą na nich dziesiątki studentów i czytają księgi. Księgi. Ten widok zapierał dech w piersiach. Sufit był tak wysoko, że niemal trudno było w to uwierzyć. A półki z księgami ciągnęły się pod sam sufit właśnie.

Quezene nie była pewna czy taka ilość ksiąg znajduje się w całym Feywildzie. Percival zaś szacował, czy cała zawartość bibliotk Candlekeep zajęłaby jedną z tych półek? Jedną… może nie całą. Z miejsca gdzie stali widział ich trzynaście. Sześć po prawej, sześć po lewej i daleko na wschodniej ścianie jeszcze jedną. Możliwe, że tam była więcej niż jedna… ale co mogło być w tych wszystkich księgach? Człowiek nie żył tak długo, żeby je wszystkie przeczytać. Pewnie nawet elf nie dałby rady…

Wzrok Percivala wędrował po księgach kompletnie ignorując resztę. Quezene wręcz przeciwnie. Szła prosto do niewielkiej katedry. Niewielkiej, bo bo była w całości wewnątrz innego budynku. Jak duży może być budynek w budynku? Niewielki przecież.

Hala była na planie ośmiokąta, choć okrągła kopuła jaka ją wieńczyła wywoływała wrażenie, jakby Hala Wyroczni była okrągła.

Zatrzymała ich niewysoka kobieta. Kobieta w stroju do ćwiczeń.



- Nazywam się Greta Gorun. Reprezentuję PŻS. Jeżeli czujecie, że wasze ciała… - zmierzyła obydwoje wzrokiem.
- Jeżeli macie znajomych, którzy chcieliby dołączyć do klubu atletów w Strixhaven, to przekażcie im proszę.

Greta wyciągała w ich stronę ulotkę z wykaligrafowanym napisem: Podnośniki Żelaza Strixhaven. Koło sportowe miłośników atletyki i zapasów.

Nie widząc potrzeby dalszego poświęcenia im czasu Greta ruszyła w stronę kolejnej grupy.

***
W końcu przekroczyli drzwi hali wyroczni. Budynek wewnątrz budynku był istotnie mniejszy. Nadal daleko było mu do normalności, jednak jego strop był juz znacznie nizej. Można było choć częściowo zapomnieć o agorafobii w głównej hali.

Człowiek i eldarinka znaleźli się w pomieszczeniu w którym dokoła było sporo rzeźb wyobrażającymi jakieś postaci. Na samym środku zaś znajdował się rzeczony słup światła. Wokół było też nieco ludzi. Jednak ogrom wszystkiego powodował, że pomieszczenie wydawało się puste. Puste i magiczne. Rzeźby z postumentów patrzyły na nich. Dziwne marmurowe kule lewitowały w równych odstępach i powoli krążyły w pomieszczeniu. Wszystko spowijało intensywne światło spływające z ogromnej kuli unoszącej się pod sklepieniem. I spływało, do tajemniczej kadzi. Aż trudno było im uwierzyć, że ktoś mógł wybrać robienie kanapek zamiast takich widoków.



***

Ror, Tig & Donovan

Aisla Fitzbottom uśmiechnęła się widząc nastawienie Ror.
- Moja poprzednia pomocniczka ukończyła czwarty rok i ruszyła w świat. Chętnie przyjmę ręce do pracy. Jeśli się wykażesz mogę dać ci pięć sztuk złota tygodniowo.

Ror chciała się wykazać. Bardzo. Od razu widać było, że goblinka nawykła do ciężkiej pracy. I mimo niewielkich rozmiarów miała wielki hart ducha. Przygotowywała wędliny i ryby z niezwykła wprawą. Co więcej minimalizowała powstałe resztki. A to wykorzystując je w innych kanapkach, a to przygotowując witaminowy koktajl ze skórek po ogórkach. Raz wpuszczona do kuchni była niczym tornado, a noże poruszały się w jej dłoniach niczym w czasie cyrkowego pokazu.

Zresztą Tig jej nie ustępował. To znaczy na pierwszy rzut oka nie ustępował. Bo gdy ktoś przyglądał się z kafeterii, to zdawał sobie sprawę, że aasimar korzystał z magii, żeby osiągnąć podobne efekty. Jednak jego niewidzialny pomocnik, który podawał mu noże i różne produkty doprowadził do tego, że robił kanapki niemal równie szybko co goblinka.

W efekcie wokół zaczęła się zbierać grupa gapiów, co skrzętnie wykorzystał Donovan. W końcu z gapienia się zarobku nie było. Toteż obserwując popisy dwójki kanapkowych sugerował co można zamówić. Pierwszy raz w historii Cafe Biblioplex funkcjonowała obsługa kelnerska.

***

- Te zagajniki to dawny projekt Witherbloomów. Rozrosły się do rozmiarów ogrodów. Na drugim roku każdy Witherbloom ma obowiązek zajmować się tymi roślinami. Ponoć kilka miesięcy temu ożywili tam jakiś bluszcz. I teraz tak siedzi na drzewie i udaje inne zielsko. Ale jak coś zrobisz, to może owinąć się wokół twojej szyi jak anakonda. No.

Aisla wytarła ostatni nóż i rzuciła ręcznik na blat. - Wystarczy. Nie ma co robić więcej. Dziś nie ma jeszcze zajęć to i ludzi mniej przyjdzie. Dziękuję. Jeśli chcecie, to mogę jedno z was zatrudnić. Myślałam o tobie - wycelowała swój nóż w Ror. - Ale ty się nie martw. W miasteczku jest jeszcze jedna kawiarenka. Mogę cię zarekomendować. I tam potrzebują kelnerów, nie to co tutaj - na koniec mrugnęła do Davona.

- Jeszcze raz dziękuję. Wiecie co? Tam jest koszyk. To są rzeczy pozostawione w kawiarence. Nikt się po nie nie zgłaszał od czterech miesięcy. Pewnie już nikt się nie zgłosi.

W dużym koszu leżała niewielka srebrna butelka z korkiem na łańcuchu i dwie książki cienkie jak na standard Strixhaven. Jedna miała na sobie barwy Lorehold (biel i czerwień), druga Quindrix (zieleń i błękit).

- To dla was - na koniec gnomka mrugnęła na pożegnanie.

***

- O, nareszcie ktoś, kto nie wygląda jak wieszak -
Greta Gorun zauważyła również drugą grupę i zainteresowała się Donovanem.
- Jestem Greta Gorun i zajmuję się rekrutacją pierwszorocznych do naszego koła zapaśniczego
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline