Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2023, 13:57   #92
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
VANESSA BILINGSLEY

Finch O'Hara uśmiechnął się, nieco krzywo, gdy ona wyraziła swoją decyzję. Krzywo, ale bez złośliwości, na ile mogła ocenić intencje tego irytującego człowieka.

- Dobra - krzywy uśmiech Nexusa zmienił się w nieco szerszy, gdy pokazał Vannessie, żeby szła za nim. - Zjesz teraz coś. I napijesz się. Bo duma dumą, ale …. hmmm… nieważne. Coś tam, czymś tam - dodał niezbyt mądrze.

Zaprowadził ją na stołówkę, którą już dobrze znała. Tym razem krzątał się tam ten sympatyczny brodaty blondyn, którego reszta nazywała Aniołkiem. Towarzyszyło mu kilka osób - głównie dziewcząt w wieku góra piętnastoletnich zapatrzonych w Aniołka jak w obrazek.

- Aniołek, Vannessa postanowiła, że zostanie tutaj z nami przez krótki czas - Finch zagaił kompana. - Ja jej będę towarzyszył, na ile tylko dam radę. Chciałbym, abyś dał jej swój pokój, ten koło mojego. Czy to będzie jakiś problem?

Aha. Najwyraźniej O'Hara postanowił mieć ją blisko siebie. Możliwie, że jednak jej nie ufał tak, jak zapewniał.

- Żaden, Finch. To nawet dobrze się składa. Ja i tak gadałem z Gładzikiem, wiesz i chciałem mu trochę pomóc, nim ogarnie się z tą uciętą ręką.

- Świetnie. Vannessa nie jadła ani nie piła od jakiegoś czasu. Dacie radę jej coś szybko ogarnąć.

- Jasne. Może nich wcześniej się ochlapie, póki prysznice są w miarę wolne, a jak zejdzie to będą na nią czekać jakieś kanapki i coś na ciepło.

- Doskonała myśl. Vannesso. Znajdę ci jakiś czysty ręcznik, nowe ubrania też nie powinny stanowić na ten moment problemu, jeżeli chcesz. Pokażę ci, gdzie co jest.

I potem czekała ją krótka runda po "Radości". Ktoś przyniósł duży, czysty ręcznik, znalazły się ubrania i nawet bielizna mniej więcej na jej rozmiar. Nic wyszukanego ale też nic krzykliwego. Ot, zwyczajne ubrania "mieszczuchów" z Londynu. Potem miała okazję wziąć prysznic, nawet przebrać się i zjeść. W końcu. Proste jedzenie - tosty z serem na ciepło i kanapki z warzywami, na zimno a do tego herbata lub kawa podziałały niczym zastrzyk energii. Jedynym problemem był O'Hara, który przyczepił się do niej jak natrętny sprzedawca odpustów lub mokre gacie do tyłka. Na szczęście miał przynajmniej tyle przyzwoitości, aby pozostać poza łazienką, gdy ona brała prysznic. Zostawił jej nie tylko całą kabinę, ale i całą łazienkę na kilka osób. Wiedziała, że stoi pod drzwiami, jak strażnik.

A więc była więźniem? Pozostawiono jej pozory swobody, ale obecność O'Hary przeczyła tym słowom. Najgorsze było, że nie bardzo chciał dać się spławić.

Za to miała okazję przyjrzeć się "Radości". To nie był duży pensjonat. Taki średniej wielkości dom wypoczynkowy nad jeziorem. Teraz zatłoczony ponad wszelkie standardy. Ludzie byli wszędzie. Piętro zdominowały młode dziewczęta, parter - surowi i nieco ponurzy ludzie. Nawet pod budynkiem koczowali uchodźcy.

Mimo przeludnienia "Radość" była dość cicha. Wyczuwała to. Fatalne morale. I strach oraz rozpacz. Ludzie się bali. I nie wiedzieli co zrobić. Podobnie, jak ona, potracili wszystko, być może rodziny. Niektórzy, tak jak Gładzik, byli ranni, okaleczeni. Tymi zajmował się Aniołek. Rozpoznała w nim moce ojczulka i to wyjątkowo biegłego w sztuce uzdrawiania.

I wtedy to zrozumiała. Ci wszyscy w Towarzystwie. Wszyscy, z którymi miała okazję się sprzeczać, posiedzieć - łącznie z Finchem i Emmą, mieli jedną cechę wspólną. Byli … nie bójmy się słów … zajebiści w swoich mocach. Naprawdę elita elit. Ich zdolności na pewno wykraczały poza standardy, a ciężka praca i doświadczenie czyniło w nich mistrzów w swoich dziedzinach. To dlatego ta czerwonowłosa kobieta, nazywana Kopaczką bez większego trudu zmasakrowała te "czarne wdowy" pod lasem, to dlatego Aniołek był w stanie leczyć kolejnych ludzi, bez chwili wytchnienia, to dlatego Gładzik, który kilkadziesiąt minut wcześniej ponoć stracił rękę, był w stanie chodzić za nią krok w krok.

I dotarło do niej, że nie ma pojęcia jakie zdolności posiada O'Hara, który najwyraźniej cieszył się szacunkiem czy wręcz obawą wszystkich, poza Emmą. Bo jego "przyjaciółeczka" najwyraźniej jako jedyna traktowała go jak kogoś równego sobie. Jej wyczucie mocy koło O'Hary świrowało. Wywalało jej odczucia poza skalę. Jakąkolwiek mocą dysponował O'Hara … zaczynała ją przerażać.

A Finch, jakby czytając jej w myślach, gadając jakieś głupoty, coś o starych czasach w MR, coś o jakimś polowaniu na coś, co nazywał "melepetą", przerwał nagle i spojrzał na nią z nieoczekiwaną życzliwością.

- Wiesz. Pewnie zastanawiasz się w co wdepnęłaś, prawda? I czy wolisz mnie udusić, czy utopić. Nie martw się. Przy mnie to naturalna reakcja. Większość ludzi, w najlepszym przypadku, znosi moje towarzystwo. Ha! Pewien znajomek powiedział mi kiedyś - Finch, ty jesteś jak jajko, trzeba cię znosić. Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną jeszcze jakiś czas, bo postanowiłem przekonać cię do naszej sprawy całym moim urokiem osobistym i czarującą osobowością.

Żartował czy mówił poważnie? Nie potrafiła tego stwierdzić.

- Aniołek - zawołał uzdrowiciela, który od jakiegoś czasu kręcił się koło nich. - Zaopiekuj się naszym gościem specjalnym. Ja znikam na chwilę. Muszę załatwić kilka swoich spraw, Vannesso, ale szybko wrócę - obiecał.

EMMA HARCOURT

W "Radości" powoli zaczynało się "stabilizować". Kiedyś, pewien jakiś jej znajomy informator z ulicy, dawny emigrant z Polski, który do UK, przyjechał jeszcze przed fenomenem Noworocznym, miał takie określenie "chujowo ale stabilnie". Niezależnie od użytego wulgaryzmu to określenie idealnie oddawało sytuację.

Pensjonat był oblężony przez Skrzydlatych. Dosłownie. A ich obecność zniekształcała Całun wokół i w samej "Radości". Wyczucie używane przez łowców było zdominowane przez anielską energię.

Finch przyczepił się do Vannessy. Przynajmniej tyle. Widziała go, gdy szukała Furyego. On chyba też ją widział ale tylko posłał jej ciepły, dyskretny uśmiech. Chyba w końcu przekonał druidkę, by coś zjadła. Przynajmniej tyle.

Pensjonat powoli zapełniał się ludźmi. Pod budynkiem też zbierali się uchodźcy odbudowując swoje namiastki schronień - przed słońcem i wścibskim wzrokiem sąsiadów. Gdzieś, niedaleko darło się wniebogłosy jakieś niemowle, ale nim zdążyła się nim na dobre zainteresować, ucichło. W końcu ktoś je nakarmił lub przewinął.

Finch zjawił się jakiś czas później. Zapukał do jej pokoju. Był w samym t-shircie, nieco już wysłużonym, i nie wyglądał na spoconego, jak większość. Nawet chyba pokropił się czymś o męskiej, żelazistej nucie. Dość przyjemnej. Odpachnił się tak dla niej, czy dla Vannessy?

- Postanowiła zostać z nami przez jakiś czas - zameldował już od progu. - Ale kombinowała z portalem. Zapewne będzie robiła to dalej.

Gdzieś, na korytarzu zadudniły kroki. To była Kopaczka.

- Emm! O'Hara! Mamy gościa.

Finch, który stał w wejściu do jej [pokoju miał możliwość zapytania pierwszy.

- Kto?

- Brygit Jensen. Nowy Albion nie był taki głupi. Nałożył na Vannessę swoje znaki i w ten sposób tutaj trafiła. Brygit wygląda na nielicho wkurwioną, ale nada jest śliczna, poza tymi zielonymi bliznami na buzi. Mówi, że jeśli coś jej zrobiliśmy, to powyrywa nam nogi z dupy. Konkretnie z twojego tyłka, rzecz jasna, Nexusie.

No tak. Można było się czegoś takiego spodziewać. Jak już znalazła moment na swoje sprawy to sprawy Towarzystwa spadają jej na głowę, niczym deszcz gówna.

- Jak się tutaj dostała? - Finch zamyślił się głęboko. - Nasz rytuał? Po jaką cholerę my go robiliśmy, jak każdy włazi i wyłazi, jak do siebie.

- Spytałam ją o to, jak nas znalazła. Mówi, że spotkała Furyego i powiedział jej, gdzie ma szukać. Myślę, że powinniście z nią pogadać, nim komuś wpierdoli. Na razie kazałam ją zaprowadzić na pomost. Wyjaśniłam, że mamy tutaj niezły kurwidołek i rozpierdol.

Wzruszyła ramionami.

- Idziecie?
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 21-02-2023 o 14:02.
Armiel jest offline